Potrzebowałem naprawdę kilku chwil, aby doszło do mnie, to co mówi i robi mój chłopak, to naprawdę nie jest sen? Nigdy nie spodziewałbym się po nim takiego kroku, to znaczy może i bym się spodziewał, ale nie w takiej chwili, dopiero co był roztrzęsiony, a jego myśli krążyły tylko wokół ojca, którego przypadkiem zabił. To na pewno jest mój chłopak? Zdecydowanie tak wygląda, jak on pachnie, jak on tylko zachowuje się jak nie on, co mi się wyjątkowo podoba.
- Czy mi się to śni, czy ty naprawdę sam włożyłeś sukienkę na swoje ciało? - Naturalnie byłem już świadom tego, że to zrobił na prawdę, nie śniłem i tego byłem pewien, mam wspaniałego chłopaka, którego nie mógłbym stracić.
Karotka zarumienił się delikatnie, odwracając swój wzrok, nie patrząc na mnie, wyglądał tak słodko, gdy się rumienił, gdybym mógł, przyglądałbym mu się tak cały dzień, nie mogłem jednak tracić czasu, moje słoneczko samo przyszło do mnie jeszcze tak pięknie ubrane, szkoda byłoby nie skorzystać z takiej propozycji, tym bardziej że nasza intymność ostatnimi czasy nie istniała. Ciągle tylko niekończące się problemy, których powoli miałem już po dziurki w nosie najwyższy czas na relaks.
- Nie podoba ci się ten pomysł? - Niepewnie zwrócił swój wzrok w moją stronę, zaciskając w swoich pięknych dłoniach materiał mojej koszulki, poruszając się niepewnie, przypominając odrobinkę zwierzątko, które można spłoszyć nieodpowiednim ruchem skierowanym w jego stronę.
- Ależ wręcz przeciwnie, podoba i to bardzo - Przyznałem, kładąc dłonie na jego biodrach, uważnie mu się przyglądając, nie chcąc się spieszyć, miałem niepowtarzalną okazję, by drugi raz w życiu zobaczyć moją małą Karotkę w sukience, co więcej w sukience, która naprawdę mu pasowała. - Wyglądasz cudownie - Dodałem, przewracając go na plecy, powoli opuszkami palców krążąc po jego ciele, tak jakbym na nowo go poznawał, niespiesznie kawałek po kawałku powolutku jakby od niechcenia pozbywając się jego stroju, który odkrył to cudowne ciało, na które tak lubiłem patrzeć i które lubiłem całować.
Moja Karotka dość wdzięcznie okazywała mi swoje zadowolenie, nie panując nad głosem, który drżał z podniecenia, tak niewiele zrobiłem, a tak wiele już zyskałem.
Zadowolony nie miałem już siły dłużej się powstrzymywać przed zbliżeniem, ciało mojego chłopaka tak pięknie zachęcało mnie do działania, nie mogąc pozwolić mu dłużej czekać na mnie, chwyciłem mocno jego biodra, mając zamiar wykorzystać tę chwilę przyjemności, całkowicie nie przejmując się w tej chwili nikim, świat nie istniał, liczyliśmy się tylko my.
Chwile sam na sam były naprawdę niesamowite i pewnie trwałyby dłużej, gdyby nie moja ciotka, ta kobieta zawsze wiedziała, kiedy przyjść do domu i przeszkodzić nam w tak intymnych chwilach, cholera czekałem na to tak długo i dostałem to, prawda uważam, jednakże gdyby nie moja ciocia mogłoby to potrwać zdecydowanie dłużej, a tak muszę się nacieszyć tym, co mam.
Zawsze lepsze w sumie to niż nic, z dwojga złego lepsza ta opcja.
- Rany teraz - Burknąłem, leżąc w łóżku razem z moim najcudowniejszym na świecie partnerem. - A mogło być tak miło - Dodałem, podnosząc się do siadu, musząc wstać, bez powodu ciotka nie pukałaby w moje drzwi, nigdy tak nie robiła i raczej by nie zaczęła robić, coś definitywnie jest na rzeczy.
- Było miło - Poprawił mnie, uśmiechając się do mnie słodko, jaki on jest kochany, nie pojmuję, jak mogłem sobie zasłużyć na taki skarb, dzięki niemu czuję, że wreszcie żyję, nie wiem, co bym teraz uczynił, gdyby Nadia mi go odebrała, nie poradziłbym sobie bez niego, tego jestem bardziej niż pewien.
- Prawda, ale mogło być jeszcze milej - Wymruczałem, łącząc nasze usta w namiętnym, lecz nie za długim pocałunku, który musieliśmy przerwać, aby doprowadzić się do porządku i zejść do cioci, która na pewno chciała z nami porozmawiać o swojej ciąży bądź co bądź ma tylko mnie i Karotkę, mój chłopak jest nieformalnie członkiem naszej rodziny, a formalnie jeszcze się tym zajmę.
- Gotowy? - Poprawiając swoje włosy, zerknąłem na mojego chłopaka podchodzącego do drzwi, ubrany w moje przydługiej ubrania wyglądał naprawdę dobrze, chociaż tego nie zauważał, cóż nic nie poradzę, jego ubrania są jeszcze mokre, a nago przechadzać się nie może, chociaż ja sam nie miałbym nic przeciwko.
- Chyba, nie wiem, czy powinienem pokazywać się twojej cioci w twoich ubraniach - Zaczął niepewnie, chwytając za klamkę.
- Nie przejmuj się, ciocia nawet nie zwróci na to uwagi - Zapewniłem go, chwytając za dłoń, aby zaciągnąć na dół, gdzie w kuchni przy kubku gorącej herbaty siedziała już ciocia, definitywnie zastanawiając się nad czymś.
- Jesteśmy - Zwróciłem jej uwagę, siadając z chłopakiem na swoich miejscach. - O czym chciałaś porozmawiać? - Spytałem, coś tak czując w duchu, że temat będzie dotyczył ciąży, pewnie była już u lekarza i ma wyniki, ciekawe czy koniec końców naprawdę jest w ciąży.
- Poruszałam z tobą ostatnio temat ciąży, to pewne będziesz miał kuzyna lub kuzynkę a ty mój chłopcze przybrane rodzeństwo ponadto - Teraz gdy to powiedziała, pokazując nam papiery, poczułem nieprzyjemny ogień w żołądku, nie chce kuzynostwa, trochę chyba na to za późno, moje ciotka najmłodsza nie jest, naturalnie strata też nie, sądzę jednak, że czasy, kiedy to powinna mieć dzieci, już przeminęły.
- A co z ojcem? - Oczywiście, że wiedziałem, że nie żyje, nie wiedziałem jednak, czy w ogóle wiedział o dziecku.
- Moje dziecko nie będzie miało ojca - Powiedziała to w dość dziwnie zimny sposób, aż przebiegł mnie dreszcz po plecach, czyżby coś się wydarzyło? Coś, co zmusiło ją do tak radykalnych posunięć?
- Dlaczego? - Tym razem niepewnie odezwał się Shōyō.
- Kazał mi usunąć dziecko, nie zgodziłam się, więc odciął nas od pieniędzy, dzięki którym opłacaliśmy dom, niestety nie stać nas teraz na utrzymanie domu i całej rodziny będziemy musieli sprzedać dom i poszukać czegoś mniejszego - Gdy to mówiła, czułem się naprawdę dziwnie, nie z powodu dziecka, które w sumie mnie nie obchodziło a z powodu dom, w którym nasza rodzina mieszkała od pokoleń, nie chciałem tak nagle go stracić, może zacznę więcej pracować? Może wtedy uda mi się utrzymać ten dom. Musimy na spokojnie to wszystko przemyśleć, nie podejmować pochopnych kroków, bez pieniędzy ojca Karotki kiedyś sobie radziliśmy, teraz też coś wymyślimy.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz