czwartek, 11 marca 2021

Od Shōyō CD Taiki

Podniosłem się do siadu i zamrugałem zaskoczony, kompletnie nie wiedząc, o co mu chodzi. Oświadczyny... co miałbym takiego o nich sądzić? Oświadczyny to oświadczyny, po prostu są i tyle, czemu miałbym być za albo przeciw? I skąd mu to w ogóle do głowy przyszło? Przecież to nie jest kompletnie związane z tematami, na które kilka sekund temu rozmawialiśmy. Spuściłem wzrok i zacząłem kreślić na jego idealnie wyrzeźbionym brzuchu szlaczki, próbując zebrać myśli, by udzielić mu w miarę sensownej odpowiedzi, co takie proste nie było, bo nawet nie wiedziałem, o co mnie pyta.
- Chyba nie rozumiem istoty pytania – zacząłem niepewnie, pisząc palcem na skórze jego imię. – W sensie... w moim środowisku, znaczy, środowisku mojej rodziny śluby są aranżowane, czego za bardzo nie popieram, ponieważ każdy ma prawo do poślubienia tego, kogo kocha. Uważam, że ślub jest również pewnym dowodem miłości, ponieważ wiążą się z nim, jakby nie patrzeć, ważne obietnice złożone przed bogiem, a to jednak o czymś świadczy. Nie wiem, czy poprawnie zinterpretowałem twoje pytanie – dodałem po chwili milczenia, unosząc głowę i patrząc wprost jego oczy. Mówiłem szczerze i prosto z serca, tylko nie byłem pewien, czy to właśnie o to mnie pytał. 
- Twoja odpowiedź była satysfakcjonująca dla mnie – powiedział z uśmiechem, po czym chwycił moją dłoń, która ciągle krążyła po jego brzuchu, i przysunął ją do swoich ust, by ją ucałować. 
- Nie mam pojęcia, skąd ci to przyszło do głowy – powiedziałem, delikatnie przechylając głowę i przyglądając mu się uważnie, lekko machając swoimi ogonami. 
Chłopak jak zwykle chciał, abym zdjął iluzję ze swoich lisich części ciała, a ja bez wahania to zrobiłem. Nadal również nie potrafiłem zrozumieć, co takiego mu się w nich podoba, ale już nie chciałem dopytywać. Po prostu to zaakceptowałem i robiłem to, kiedy tylko mnie poprosił. Z początku nie za bardzo za tym przepadałem, czułem wstyd, że musiałem pokazywać, swoje ogony i trochę mi to zajęło, nim w końcu zacząłem robić to swobodnie.
- Mówiłem, czysta ciekawość – odpowiedział, szczerząc się do mnie szeroko. 
Ciekawość u smoków jest również bardzo dziwną rzeczą, zauważyłem, że interesują je zazwyczaj te rzeczy, o których zwykły człowiek raczej by nie poświęcił ani sekundy. Albo to może po prostu mój smok tak ma? Cóż, najwidoczniej i to będę musiał zaakceptować, ale nie widziałem w tym niczego złego. Zaakceptuję to, zaakceptuję go całego, z każdą jego wadą, jak i zaletą, ale potrzebuję do tego trochę czasu. Czułem, jakby poznawał go coraz lepiej z każdym dniem, dlatego to oczywiste, że muszę się oswoić z niektórymi jego zachowaniami. 
- Ciekawią cię dziwne rzeczy – przyznałem, kładąc się z powrotem i wtulając się w jego ciało. Czy teraz mogę poruszyć temat Nadii...? Kiedyś na pewno muszę go zacząć, a im szybciej, tym lepiej. Nie wydaje mi się, aby to była miła rozmowa.
- Przesadzasz odrobinkę – powiedział rozbawiony, całując mnie w czubek głowy. 
- Nie przesadzam. Po prostu dla ciebie niektóre rzeczy są naturalne, podczas kiedy dla mnie już tak niekoniecznie – odpowiedziałem, cicho wzdychając. Nic, tylko ciągle przesadzam, kiedy ja się po prostu martwię, albo dziwię nienaturalnym dla mnie rzeczom. – Chciałbym... wrócić na chwilę do domu Nadii – powiedziałem cicho czując, jak mięśnie mojego chłopaka napinają się, prawdopodobnie z powodu gniewu. 
- Dlaczego miałbyś chcieć tam wracać? – spytał wyjątkowo spokojnym tonem, gładząc moje ramię. 
- Po tym, jak zdecydowałem się uciec, najpierw wróciłem do domu, by spakować do plecaka parę ubrań na przebranie i jedzenie... ale mniejsza, chciałbym go odzyskać – wyjaśniłem, unosząc głowę tak, bym mógł na niego spojrzeć. Sądząc po ściągniętych brwiach, Taiki nie był zadowolony z tego pomysłu. 
- Nie wiem, czy to taki dobry pomysł, aby do niej wracać. Chciała cię zabić, a mnie pewnie będzie chciała wydać strażnikom. Zresztą, nie masz pewności, czy jeszcze go nie wyrzuciła – westchnąłem cicho na jego słowa, nie musiał mi tego przypominać. To wszystko działo się wczoraj, więc doskonale pamiętałem, co się działo. Wystarczająco się wtedy strachu najadłem zarówno za siebie, jak i jego samego. 
- Mógłbym to sprawdzić. Poszedłbym sam, do mnie nie żywi nienawiści, albo przynajmniej tak wielkiej, jak do ciebie – uparcie trzymałem się swojego zdania. 
- Po co tak właściwie chcesz odzyskać ten plecak? – dopytywał. Moim zdaniem nie brzmiał tak, jakby miał mnie puścić do niej samej, ale czy tak nie będzie lepiej? Nadia przyznała, że mnie polubiła, więc może lepiej, abym pojawił się w jej drzwiach sam. Poza tym, chciałbym również upewnić się, czy czuje się w miarę dobrze, ponieważ wczoraj wyglądała na bardzo rozdartą. 
- Trochę ubrań trochę by mi się przydało, nie mogę przecież chodzić ciągle w jednych rzeczach albo w twoich ubraniach. Poza tym, bardzo chciałbym odzyskać prezent, który dałeś mi na święta – dodałem cichutko, spuszczając wzrok. 
Czy to głupie, że chciałem odzyskać jedyny prawdziwy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem? Przywiązałem się do tego sweterka, kojarzył mi się on z moim chłopakiem, więc to oczywiste, że chciałbym go odzyskać... albo przynajmniej spróbować. Jak to powiedział Taiki, Nadia mogła już wyrzucić moje rzeczy, ale miałem cichą nadzieję, że tak się nie stało. Już chrzanić resztę ubrań, byleby tylko odzyskać ten czerwony sweterek. 
<Taiki? c:>
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz