wtorek, 23 marca 2021

Od Taiki CD Shōyō

Szczerze powiedziawszy, nawet nie myślałem o tym, ostatnimi czasy nie było jakoś okazji, aby się nad tym zastanowić. Całkowicie zapomniałem, że to już jutro mam się z nim spotkać, o ile w ogóle spotkanie się odbędzie.
- Nie zastanawiałem się nad tym - Przyznałem, wzruszając ramionami, wyciągając z szafki kubki, mając ochotę napić się cieplej herbaty, którą postanowiłem zrobić i mojemu chłopakowi, to na pewno nie pomoże mu z jego problemem związanym z porwaniem Natsu.
- Czy to oznacza, że nie pójdziesz tam jutro? - Na to pytanie nie mogłem mu odpowiedzieć, sam jeszcze tego nie wiedziałem, może pójdę, może nie pójdę, wszystko się okaże, tą sprawą zajmę się wieczorem teraz mamy zdecydowanie ważniejsze rzeczy na głowie niż moje jutrzejsze spotkanie i podjęcie się pracy.
- Nigdzie nie było mówione, że nie pójdę. Powiedziałem, tylko że jeszcze się nad tym nie zastanawiałem - Poprawiłem go, aby nie miał pretensji do mnie o to, że pójdę do pracy, do której on nie chciał, abym poszedł.
- A może jednak jeszcze to przemyślisz i nie pójdziesz tam jutro? - Westchnąłem cicho, słysząc jego słowa, niewiarygodne nie potrafi pogodzić się z tym, że mógłbym tam pójść pracować? Przesadza, nic mi się nie stanie jestem dorosły i potrafię o siebie zadbać, nie trzeba mnie niańczyć.
- A ty znowu swoje - Niezadowolony wstawiłem wodę na herbatę, o której na chwilę zapominałem, skupiając się na naszej rozmowie.
- Swoje? Ja się o ciebie martwię a co jeśli znikniesz z mojego życia jak Natsu? Nie przeżyje tego - Gdy to mówił, wszystko powoli układało się w mojej głowie, martwił się i to było naturalne, ja również bardzo się o niego martwiłem, w życiu jednak wszystkiego trzeba spróbować, aby niczego później nie żałować a propozycja, którą dostałem, może nam pomóc uratować dom, który jest jedynym, co mi po rodzicach zostało, nie mogę go tak po prostu stracić.
- Wydaje mi się, że odrobinkę przesadzasz, odnajdziemy Natsu, a mi nic się nie stanie umiem być ostrożny, poza tym jeszcze nie podjąłem decyzji - Naprawdę chciałem, aby we mnie uwierzył i nie martwił się niepotrzebnie o to co ze mną będzie, teraz nie ja jestem najważniejszy, to nie mnie uprowadzono tylko jego siostrę i na tym powinien się skupić.
- Nie mamy pojęcia, gdzie jest moja siostra i czy aby na pewno nic jej nie będzie, tak samo, jak nie mamy pojęcia czy aby na pewno wróciwszy cały i zdrowy stamtąd - Karotka był zdecydowanie za bardzo przewrażliwiony, nie wierzę w to, aby coś się stało Natsu czy też mnie. Wiem, że będzie dobrze i tylko to ma znaczenie, mój chłopak powinien mieć większą wiarę, bo tylko ona może mu teraz pomóc.
- Nie możesz tak pesymistycznie patrzeć na to wszystko. Pomyśl bardziej optymistycznie. Natsu się znajdzie, a ja wrócę cały i zdrowy z dużą ilością pieniędzy - Zapewniłem, zalewając gorącą wodą dwa kubki, które następnie postawiłem na stole.
Karotka nie był przekonany ani do mojego optymistycznego podejścia do sprawy, ani do picia herbaty, z czego ta druga nie miała nic wspólnego ze mną, nie wiem w takim razie, dlaczego nie chciał się napić. Postanowiłem z nim porozmawiać, chcąc wiedzieć, co czuje, co myśli, chcąc wiedzieć, co chce, abym uczynił w tej sytuacji jego zdanie, również było bardzo ważne mimo to i tak ostatnia decyzja należy do mnie i to ja zdecyduje co z tym wszystkim począć...
Pół dnia spędziliśmy na rozmowach i podejmowaniu wspólnych decyzji, mimo niechęci mojego chłopaka zdecydowałem się pójść na spotkanie z nieznajomym mężczyzną, aby poznać rodzinę, którą miałem chronić, ciekawość mimo wszystko wzięła górę i czy mojemu chłopakowi się to podobało, czy też nie decyzji nie zmienię i on doskonale o tym wie.

Dnia następnego powoli przygotowywałem się do wyjścia, czas gonił, a ja nie mogłem się spóźnić może gdybym wstał wcześniej, miałbym więcej czasu, a tak musiałem się pośpieszyć, aby się nie spóźnić, bo tego akurat najbardziej na świecie nie lubiłem.
- Naprawdę musisz tam iść? - Jeszcze przed samym wyjściami mój chłopak zatrzymał mnie, ma chwilę, aby upewnić się, czy aby na pewno nie zrezygnuje ze swojego pomysłu.
- Tak, nie martw się, niedługo będę już z powrotem przy tobie - Zapewniłem, ostatni raz łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, wychodząc z domu, aby w jak najszybszym tempie znaleźć się w umówionym miejscu, gdzie czekał na mnie już nieznajomy mężczyzna.
- Tak myślałem, że przyjdziesz - Zaczął, nieznajomy odwracając się do mnie plecami, bez zbędnych słów ruszając gdzieś przed siebie, gestem dłoni dając mi znać, bym ruszył za nim.
Uczyniłem jego niemą prośbę, uważnie rozglądając się dokoła, mimo wszystko nie ufając mężczyźnie, nie wiedziałem, kim był i czy aby na pewno mogłem mu zaufać.
- Jestem Rast - Zaczął nagle, zdejmując kaptur z głowy, zatrzymując się przy jednym z droższych i piękniejszych domów. - A to dom rodziny, o której ci mówiłem - Dodał, zapraszając mnie do środka, abym poznał rodzinę, zostając wtajemniczonym w całą sprawę, która miała na celu wyjaśnić mi, dlaczego tak właściwie potrzebują pomocy.
Ich historia tak naprawdę wcale mnie nie ruszała, nie była czymś, co mogłoby złapać człowieka za serce, zwykła bogata rodzina, która nie radzi sobie z ludźmi, którzy nie byli przychylnie do nich nastawieni. Szczerze powiedziawszy, oczekiwałem czegoś ciekawszego, czegoś, co zachęci mnie do pracy, zamiast tego dostałem nudną historię, poznając zapatrzonych w siebie ludzi, cudownie i ja miałbym dla nich pracować? Nie jestem pewien czy aby na pewno tego właśnie chcę.
Poprosiłem rodzinę o jeszcze jeden dzień, musząc to wszystko przemyśleć, sprawa wydawała się kusząca, teraz jednak jest nudna, mam poświęcać życie tylko dlatego, że jakaś rodzina zadarła z niewłaściwym ludźmi?
Dostałem jeden dodatkowy dzień, aby się zastanowić nad przyjęciem pracy, która coraz to mniej zaczęła mi się podobać, musiałem jeszcze raz to przemyśleć, całkowicie inaczej wyobrażałem sobie tę pracę, na której naprawdę się zawiodłem.
Postanowiłem po prostu wrócić do domu gdzie spokojnie miałem jeszcze raz wszytko przemyśleć, zastanawiając się nad tym, czy aby na pewno chce się w to bawić, gdy ryzyko jest duże, a sprawa niewarta mojej ingerencji sami się wkopali, niech sobie teraz radzą..


<Karotka? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz