wtorek, 1 września 2020

Od Mikleo CD Soreya

Zastanowiłem się chwilę nad jego słowami, uśmiechając się zadziornie do męża, delikatnie głaszcząc go po policzku.
- Nie, wręcz przeciwnie jest mi bardzo ciepło. - Wymruczałem łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku wślizgując dłonie pod jego koszulę.
- Doskonale - Nim zdążyłem zareagować, oboje znaleźliśmy się w chłodnej wodzie, która wywołała deszcze na moim biednym ciele. - Na pewno nie jest ci zimno? - Widząc moją reakcję na zetknięcie z wodą mój mąż, martwiąc się o moje dobro, upewnił się, czy aby wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku - Przyznałem, powoli przyzwyczajając się do chłodnej wody, w której było mi coraz przyjemniej, w objęciach ukochanego zapomniałem o wszystkim, robiło mi się coraz to cieplej, moje ciało rozluźniło się, a ja oddałem się przyjemnej chwili, pozwalając mu, na co tylko chciał, on dzielnie zniósł lekcje, którymi go zamęczałem, a ja w zamian dałem mu to, czego tak bardzo chciał, nie ukrywając zadowolenia z powodu zbliżenia.
- Powinniśmy już wracać - W wodzie robiło się chłodniej i choć świetnie się razem bawiliśmy, robiło mi się chłodno i trochę nieprzyjemnie.
- Oczywiście - Nie czekając ani chwili dłużej wyszliśmy z nieco chłodniej wody, zakładając ubrania, okrywając zmarznięte ciało. Pierwszy raz odczułem tak nieprzyjemne zimno, co mnie zaskoczyło, pozytywnie zaskoczyło.
- Łał - Potarłem dłońmi po ramionach, uśmiechając się przy tym delikatnie. Sorey w tym samym momencie spojrzał na mnie, unosząc jedną brew, nie rozumiejąc, co mnie tak cieszy. - Jest mi zimno, nigdy nie było mi zimno - Przyznałem, może dla mojego męża to dziwne, że cieszą mnie takie rzeczy, ale dla mnie, dla mnie to coś niesamowitego, wreszcie czuję coś, czego nie czułem przedtem. Oczywiście chłód znam ale zimno, poczucie zmarzniętego ciała tego nie znałem  Wszystko, co poznaje, jest niesamowicie inne, nawet nasze zbliżenia moje ciało pozwala mi poznać coś, czego nigdy przedtem nie znałem.
- To dobrze? - Sorey podszedł do mnie, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Tak? Nie? Nie wiem? Po prostu inaczej - To była najprostsza odpowiedź, było inaczej niż w chwili kiedy to byłem aniołem, nie wiem, czy lepiej, czy gorzej po prostu inaczej.
Mój mąż zaśmiał się cicho, całując mnie w czoło, ciągnąc mnie za rękę w stronę zamku, gdzie było przyjemnie ciepło, jak miło było położyć się na łóżku, nakrywając ciało ciepłym kocem.
- Zimno - Mruknąłem, chowając się pod ciepłymi kocykiem, zimno jednak nie jest tak przyjemne, jak przedtem mi się wydawało, na pewno jest inne, lecz nie przyjemne.
Sorey położył się za mną, postanawiając mnie troszeczkę rozgrzać, jednocześnie robiąc mi za złość, jak on lubi się ze mną droczyć. Chcąc, abym pragnął jeszcze więcej, jak mógłbym nie chcieć, gdy tak ładnie łasił się do mnie. Teraz już chyba rozumie, dlaczego ja pragnąłem więcej i więcej, gdy sam odczuwa to silne pragnienie...
***
Następny dzień rozpoczął się bardzo leniwie, nie miałem ochoty nawet wstać z cieplutkiego łóżka, na dworze było dziś wyjątkowo zimno, a moje ciało niespecjalnie dobrze na nie reagował, pierwsze poczucie zadowolenia zupełnie zniknęło, a na jego miejscu pojawiła się niechęć, której nawet nie ukrywałem.
- Nie wychodzę z łóżka - Burknąłem, po gorącej kąpieli z rana na ogrzanie i założeniu najcieplejszych ubrań, jakie mogłem dostać, na dworze padał deszcz i wiał silny wiatr, wczoraj tak przyjemnie dziś tak okropnie zbliża się jesień, jak nic.
- Już z niego wyszedłeś - Mój mąż czuł się doskonale, co się dziwić wodne serafiny lubią chłód i deszcz w porównaniu do marnych ciał ludzkich.
- Cicho siedź - Fuknąłem zakopując się pod koc grzejąc się jakby zimna była.
- Zamierzasz spędzić cały dzień w łóżku? - Na to pytanie kiwnąłem głową, nawet nie udzielając odpowiedzi, nawet nie miałbym na to szans wbiegający do pokoju Yuki uderzył mocno w drzwi co mnie naprawdę wystarczyło.
- Miki, Miki chodźmy na dwór - Chłopiec wskoczył nam do łóżka, zdejmując niesforne kosmyki z oczu, chyba muszę obciąć mu włosy, jak nic na pewno mu to przeszkadza.
- Dziś? Teraz? Oj nie, przepraszam jest mi zimno dziecko drogie nie mogę weź Soreya on chętnie z tobą pójdzie a jak wrócicie zrobię porządek z twoimi włosami, z twoimi również oboje, wyglądanie jakbyście grzebienia nie mieli - Skoro Sorey był teraz serafinem mógł iść z Yukim na dłuższy spacer mu nic się nie stanie a ja nie chcę się wychłodzić, może dzięki temu zapomni na chwilę o mnie i ominie mnie jedzenie, na które w ogóle nie mam ochoty a później, gdy będzie mi już ciepłej, obojga muszę się zająć, biedne dzieci beze mnie sobie nie poradzą nawet z tak prostymi rzeczami.

<Sorey? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz