wtorek, 15 września 2020

Od Mikleo CD Soreya

Przebudziłem się wczesnym rankiem, gdy słońce leniwie wznosiło się ku niebu, dziwnie się czując, w gardle odczuwałem suchość, a głowa bolała mnie jak nigdy dotąd do tego ten okropny ból brzucha, którego w ogóle nie rozumiałem.
Podnosząc się do siadu, zwróciłem uwagę na mojego męża śpiącego w dość niecodziennej pozycji, zmartwiło mnie to, dlatego też postanowiłem go obudzić, aby położył się normalnie do łóżka, a nie klęczał na ziemi.
Szturchając lekko jego ramię, powoli wybudzałem go ze snu.
- Sorey połóż się do łóżka - Mój głos był strasznie zachrypniętym a wszystko to z powodu suchości, jaka w nim panowała.
- Jesteś chory? - Zaspany podniósł głowę, przecierając oczy, powoli wstając z ziemi, puszczając moją dłoń.
- Nie, zaschło mi w gardle - Przyznałem, przykładając dłoń do gardła, z trudnością przełykając ślinę.
- Zaraz przyniosę ci coś do picia - Nie czekając na moją zgodę, zebrał się dość szybko do kupy, wychodząc z pokoju, wypuszczając po drodze kota, który najwidoczniej miał już dość naszego towarzystwa.
Westchnąłem cicho, nie mając siły nawet za nim krzyczeć. Myślałem, że jestem w stanie pociągnąć kilka dni bez jedzenia i picia, mój organizm jednak nie jest tak pozytywnie nastawiony do mojego pomysłu, jak ja sam i to ja przysięgałem, że nie zjem nic do przemiany, kiedy to teraz zjadłbym cokolwiek, byleby brzuch przestał nieprzyjemnie boleć.
Spokojnie kładąc się na poduszce czekałem na powrót męża, który długo nie wracał, trochę mnie przy tym niepokojąc, coś się stało? Już chciałem wstać, by to sprawić, jednak dźwięk otwieranych drzwi całkowicie mnie przed tym powstrzymał.
Do środka wszedł Sorey zamykając za sobą drzwi przynosząc pięknie pachnący gorący napój i jedzenie, które postawił na szafce nocnej. Boże czy on czyta mi w myślach?
- Przyniosłem herbatę i coś do jedzenia. Wiem, że miałem nie męczyć cię z jedzeniem, ale. - Nie zdążył dokończyć, gdy przerwałem jego monolog pocałunkiem. - A to za co? - Spytał, zaskoczony nie wiedząc, co jest grane.
- Cóż chyba za to, że cię kocham - Przyznałem, uśmiechając się szeroko, już nie pamiętam, kiedy tak drobna rzecz przyniosła mi tyle radości, ludzkie ciało, ludzkie myśli i ludzkie życie otwierało przede mną zupełnie inne patrzenie na świat.
- Nie masz gorączki? - Przyłożył mi dłoń do czoła, chyba nie spodziewając się po mnie takiej radości.
- Nie, jestem za to głodny i spragniony - Nie było co tu przed nim kryć, potrzebowałem się napić, aby nawilżyć przede wszystkim gardło i coś zjeść, aby zaspokoić swój głód.
Mój mąż, słysząc moją wypowiedź, odpowiedź podał mi tacę z jedzeniem, kładąc ją na łóżku, zadowolony z jego czynów wziąłem do rąk herbatę, która pierwszy raz tak fantastycznie mi smakowała, chyba nigdy jeszcze nie piłem tak szybko, tak ciepłego napoju nie mówiąc już o jedzeniu, które smakowało zdecydowanie lepiej niż to wczorajsze a może to wina głodu? Nie wiem, nieistotne najadłem się, zaspokoiłem pragnienie, byłem zadowolony, zaczynając rozumieć, dlaczego mój mąż tak naciskał na jedzenie, może faktycznie powinienem bardziej go słuchać, przynajmniej w tej sprawie to on z nas dwóch zna się na byciu człowiekiem i nie chce dla mnie źle, muszę schować dumę w kieszeń i zacząć go słuchać lepiej na tym wyjdę i nie będę czuł się tak fatalnie, jak czułem się jeszcze przed chwilą.
- Naprawdę byłeś głodny, jadłeś coś wczoraj? - Na to pytanie pokiwałem przecząco głową, doskonale wiedząc, że i tak zna odpowiedź na to pytanie, znał mnie bardzo dobrze, więc pewnie pytał tylko i wyłącznie dla potwierdzenia własnego spostrzeżenia. - Tak myślałem - Westchnął cicho odstawiając tacę na szafkę nocną, przysuwając się do mnie bliżej. - Musisz jeść to dla twojego dobra - Wyszeptał, całując mnie w czoło.
- Tak wiem, zacznę jeść - Obiecałem, wtulając się w jego ciało, mając ochotę zamknąć jeszcze na chwilę oczy. - Połóż się obok mnie - Poprosiłem nie chcąc, aby znów spał na ziemi w dziwnych pozycjach zdecydowanie wolę mieć go przy sobie.
Sorey bez słowa spełnił moją prośbę, a ja po chwili wtulony w jego ciało odpłynąłem, potrzebując jeszcze trochę snu, aby poczuć się lepiej.
***
Dziś mija tydzień, odkąd jestem człowiekiem i co zabawne zaczyna mi się to podobać, jest naprawdę wiele plusów bycia człowiekiem, ludzie mnie dostrzegają, mogę rozmawiać z kim chce i dostawać co tylko chce, mogę spać, ile chce i cieszyć się z każdej drobnej rzeczy, emocje, które odczuwałem, były niesamowite, zdecydowanie łatwiej było mi okazywać je, jak i rozumieć emocje innych, całkowicie nawet zaprzestałem poszukiwania rozwiązania naszego problemu, teraz gdy już zaczęło, mi się podoba to życie, mogę zostać człowiek. Może i jestem słaby, ale za to dużo szczęśliwy Sorey też zresztą na smutnego nie wygląda, wręcz przeciwnie chyba podoba mu się bycie aniołem, choć mam wrażenie, że powstrzymuje się od pokazywania tej radość, abym nie czuł się źle z tego powodu.
Rozmyślając troszeczkę nad tym leżałem na łóżku przysłuchując się rozmowy Soreya i Yuki'ego, chłopiec mówił coś o jakieś wycieczce, na krótką chcę iść z resztą serafinów, odkąd wyrównałem mu tę grzywkę, chłopiec lepiej widział i nie męczył się z włosami i choć bardzo nie chciał ich obcinać, teraz jest zdecydowanie lepiej.
- Mikleo mogę iść? - Nie wiedziałem, o co pyta niestety nie skupiłem się na tym i teraz nie wiedziałem, o co chodzi.
- Myślę, że tak - Chłopiec ucieszył się, radośnie mówiąc coś do psa, wybiegając z pokoju, jak strzała. - Na co się zgodziłem? - Musiałem zapytać męża, aby upewnić się, że to nic głupiego.
- Zgodziłeś się na trzy dniową nieobecność Yuki'ego, serafiny idąc na wyprawę i zabierają go ze sobą - Wyjaśnił.
- Wszystkie? - Upewniłem się, aby na pewno prawidłowo zinterpretować jego wypowiedź.
- Wszystkie, zostajemy tylko ty i ja - Na dźwięk jego słów uśmiech sam wkradł mi się na usta, lubiłem, gdy byliśmy sami, nie koniecznie musiało do czegoś dochodzić wspólne spędzanie czasu to spora przyjemność.
Wstałem z łóżka, podchodząc do męża, siadając na jego kolanach, składając na ustach delikatny pocałunek.
- W takim razie co będziemy robić? Idziemy nad wodę? Do miasta zjeść pyszne jabłka w karmelu czy może spędzimy cały dzień tutaj robiąc co tylko chcesz - Uśmiechając się do męża bawiąc się górną częścią jego koszuli mają dziś bardzo dobry humor mogłem zrobić po prostu wszystko.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz