środa, 23 września 2020

Od Taiki CD Shōyō

Powstrzymałem jego dłonie przed zdjęciem mojej kurtki, uśmiechając się delikatnie w jego stronę, nie chcąc, aby mi ją zwracał, mi nie było zimno a mu zdecydowanie tak.
- Nie przejmuj się mną, nie przeszkadza mi aż tak zimno, a tobie przyda się coś na rozgrzanie, robi się chłodniej, zmykaj do domu, gdy się znów spotkamy po prostu mi ją oddasz - Wyjaśniłem, kładąc mu dłoń na włosach, tym razem nie robiąc mu na złość, delikatnie jedynie pogładziłem jego włosy, odsuwając się od chłopaka, unosząc głowę ku niebu, aby spojrzeć na nie. Robiło się coraz to ciemniej, coraz to bardziej niebezpieczne, lepiej aby wrócił przed nocą do domu, nie chce, aby coś się mu stało.
- Jesteś pewien? - W jego głosie słyszałem niepewność, którą w zupełności rozumiałem, nie wracam jeszcze do domu, a na dworze robi się coraz to chłodniej, to nie oznacza jednak, że potrzebuje kurtki, już za chwilę przybiorę smoczą postać, dzięki której żadne ubranie nie będzie mi potrzebne, aby się ogrzać.
- W stu procentach - Zapewniłem go dodając, aby wracał już do domu, na co posłusznie kiwnął głową, żegnając się ze mną, uśmiechając się delikatnie na pożegnanie, znikając mi z pola widzenia, pozostawiając mnie samego nad wodą, gdzie spędziłem kilka może kilkanaście chwil, nim zmieniłem się w smoka, znikając w chmurach z dala od ludzi i życia codziennego.
***
Kilka dni minęło już od spotkania z karotką, nie było jednak okazji aby się spotkać, każde z nas najwidoczniej było pochłonięte własnymi sprawami, które odbierały czas na inne przyjemności, niespecjalnie mi to jednak przeszkadzało. Wiedziałem, że prędzej czy później i tak się spotkamy, nie wiedziałem tylko, kiedy i jak.
Kończąc pracę późnym wieczorem, nie wróciłem do domu, jak zawsze idąc nad wodę gdzie po upewnieniu się, że wszystko jest, jak być powinno, przybrałem smoczą postać, zanurzając swoje ciało w wodzie, mogło być to nierozsądne, bowiem przychodzą tu ludzie, sądziłem jednak, że o tak późnej porze nie spotkam już nikogo, jakie było moje zaskoczenie, gdy w zaroślach zauważyłem dobrze mi znanego chłopaka, co tu robił? Było późno, powinien być w domu.
Karotka stał w miejscu, nie poruszając się, czyżby bał się mnie? No tak mógł nawet nie wiedzieć, że to ja, nie widział jeszcze mojego smoczego ja.
Powoli wyszedłem z wody, ukazując się w całej okazałości, ruszając swoim ogonem, jak na smoka nie byłem zbyt potężny, mam na myśli swój wygląd, przypominał bardziej węża z rogami jelenia niż potężnego smoka, którego można by się bać.
- Nie bój się ludzi nie jadam - Odezwałem się ludzkim głosem mając tak doskonałą umiejętność aż jest czego zazdrościć.
- Taiki? - Zaskoczony wyszedł za krzaków powoli, lecz wciąż niepewnie podchodząc do mnie bliżej.
- Tak, to ja - Potwierdziłem jego przypuszczenia otrzepując się z wody liżąc swoje drobne rany, które zrobiłem sobie tu czy tam nigdy nie byłem ostrożny więc mam za swoje.
- Kto ci to zrobił? - Zastanowiłem się chwilę nad pytaniem marchewki, najchętniej wzruszając ramionami, gdybym tylko mógł.
- Nie wiem trochę tego było - Stwierdziłem, przysuwając łeb do chłopaka, chcąc mu się lepiej przyjrzeć, wciąż nie wiedziałem, co tu robi, z drugiej strony nie jest już takim aż dzieckiem, ma prawo pochodzić sobie tu lub tam bez wiedzy rodziców ja tak robiłem.
Shōyō dotknął mój pysk, przyglądając mi się z uwagą, wyglądał jakby pierwszy raz, smoka na oczy zobaczył, to mogłoby się zgadzać, smoki ukrywają się przed ludźmi, niegdyś przynosiły szczęście teraz to tylko legenda, w którą nikt nie wierzy. - Jesteś gotowy, aby polatać? - Przypominając sobie o obietnicy, którą mi złożył, machnąłem ogonem, kładąc się na ziemi, czekając aż na mnie wsiądzie.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - Spojrzał na mnie niepewnie lekko sterując się możliwością latania.
- Nie bój się ja ci pomogę - Obiecałem, na co mój młody człowiek niepewnie wspiął się na mnie, chwytając mocno mój włos. - Zaczekaj to jednak nie najlepszy pomysł - Chciał zmienić zdanie, gdy tylko podniosłem się z ziemi.
- Oj teraz jest za późno, lecimy choćby nie wiem co, tylko mnie nie puszczaj - Nim zdążył coś powiedzieć, wbiłem się w powietrze. Pilnując, aby nie spada, jednocześnie relaksując się wśród chmur wysoko, wysoko nad ziemią.

<Karotka? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz