Szeroki uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy usłyszałem słowa chłopaka. Naprawdę bardzo się ucieszyłem z jego słów trochę mniej z faktu, że zmarzł, myślę sobie jednak, że gdyby nie to na pewno w ten sposób by się to nie zakończyło. Zapewne oboje wróciliśmy do swoich domów, a tak mam okazje, aby ugościć go w domu, ponadto spędzając z nim kilka dłuższych chwil.
- No co ty mówisz oczywiście, że to żaden problem, zapraszam na ciepłą herbatkę - Nie przestając się uśmiechać. Poprawiłem swoje włosy, które lekko się rozwaliły, co prawda nie widziałem tego, mimo wszystko miałem takie przeczucie, z którym nie mogłem się kłócić. To zdecydowanie silniejsze ode mnie.
Mój biedny zmarznięty młodzieniec kiwnął delikatnie głową, odwzajemniając mój gest, idąc za mną do domu, gdzie byłem zupełnie sam, ciocia postanowiła odwiedzić swoją bliską przyjaciółkę, której dawno nie widziała, nie będzie jej kilka dni, zabrała ze sobą również psa, czując się. Jak sama powiedziała bezpieczniej, gdy olbrzym jest przy niej.
- Zapraszam - Otworzyłem szeroko furtkę, gdy znaleźliśmy się pod moim domem, w którym panował mrok i głucha cisza, nie lubiłem jej zawsze, gdy ciotka wyjeżdżała na kilka dni, czułem się dziwnie nieswojo w opuszczonym domu, zdecydowanie wolałem, gdy ktoś w nim był.
- Gdzie twój pies? - Tego pytania mogłem się spodziewać, niedźwiedź zawsze biegł do furtki, gdy tylko słyszał dźwięk otwierających się drzwi.
- Nie ma go, ciocia zabrała Kode ze sobą na kilka dni nie musisz się bać - Zapewniłem, tylko uśmiechając się pod nosem, gdy mówił, że wcale się go nie boi. Tłumacząc, że tylko nie przepada za psami. Słodki dzieciaczek mógłby przestać ściemniać nie tyle, ile go nie lubi a się go boi, Kida przeraża ludzi z powodu swojego wyglądu, nie zaatakuje jednak nikogo, gdy ja lub moja ciocia jest w pobliżu, sytuacja staje się niebezpieczna, kiedy to ktoś próbuje któregoś z nas skrzywdzić, wtedy to pies zmienia się nie do poznania stając w naszej obronie.
- Rozgość się czując jak u siebie w domu - Grzecznie i w sposób bardzo przyjazny zaprosiłem chłopaka do środka, od razu idąc do kuchni, musiałem przygotować mu tę herbatkę, nim zamarznie mi tu na kość, nie chciałbym mieć go na sumieniu.
Karotka dość szybko zjawiła się w kuchni siadając przy dużym stole, przy którym zawsze jemy posiłki.
- Na długo zostałeś sam? - Młody najwidoczniej był tym zaciekawiony, kiedy to w sumie nie była tajemnica, mogłem mu powiedzieć to nic takiego.
- Na kilka dni, znając ją nie będzie jej tydzień, przez ten czas mam dbać o dom i nic nie popsuć - Zalewając wrzątkiem herbatę podając kubek gościowi.
Marchewka kiwnął głową, dziękując za ciepły napój, przykładając do kubka zmarznięte dłonie. Po jego minie mogłem wywnioskować, że odczuł ulgę, cicho mrucząc pod nosem z zadowolenia.
- No co ty mówisz oczywiście, że to żaden problem, zapraszam na ciepłą herbatkę - Nie przestając się uśmiechać. Poprawiłem swoje włosy, które lekko się rozwaliły, co prawda nie widziałem tego, mimo wszystko miałem takie przeczucie, z którym nie mogłem się kłócić. To zdecydowanie silniejsze ode mnie.
Mój biedny zmarznięty młodzieniec kiwnął delikatnie głową, odwzajemniając mój gest, idąc za mną do domu, gdzie byłem zupełnie sam, ciocia postanowiła odwiedzić swoją bliską przyjaciółkę, której dawno nie widziała, nie będzie jej kilka dni, zabrała ze sobą również psa, czując się. Jak sama powiedziała bezpieczniej, gdy olbrzym jest przy niej.
- Zapraszam - Otworzyłem szeroko furtkę, gdy znaleźliśmy się pod moim domem, w którym panował mrok i głucha cisza, nie lubiłem jej zawsze, gdy ciotka wyjeżdżała na kilka dni, czułem się dziwnie nieswojo w opuszczonym domu, zdecydowanie wolałem, gdy ktoś w nim był.
- Gdzie twój pies? - Tego pytania mogłem się spodziewać, niedźwiedź zawsze biegł do furtki, gdy tylko słyszał dźwięk otwierających się drzwi.
- Nie ma go, ciocia zabrała Kode ze sobą na kilka dni nie musisz się bać - Zapewniłem, tylko uśmiechając się pod nosem, gdy mówił, że wcale się go nie boi. Tłumacząc, że tylko nie przepada za psami. Słodki dzieciaczek mógłby przestać ściemniać nie tyle, ile go nie lubi a się go boi, Kida przeraża ludzi z powodu swojego wyglądu, nie zaatakuje jednak nikogo, gdy ja lub moja ciocia jest w pobliżu, sytuacja staje się niebezpieczna, kiedy to ktoś próbuje któregoś z nas skrzywdzić, wtedy to pies zmienia się nie do poznania stając w naszej obronie.
- Rozgość się czując jak u siebie w domu - Grzecznie i w sposób bardzo przyjazny zaprosiłem chłopaka do środka, od razu idąc do kuchni, musiałem przygotować mu tę herbatkę, nim zamarznie mi tu na kość, nie chciałbym mieć go na sumieniu.
Karotka dość szybko zjawiła się w kuchni siadając przy dużym stole, przy którym zawsze jemy posiłki.
- Na długo zostałeś sam? - Młody najwidoczniej był tym zaciekawiony, kiedy to w sumie nie była tajemnica, mogłem mu powiedzieć to nic takiego.
- Na kilka dni, znając ją nie będzie jej tydzień, przez ten czas mam dbać o dom i nic nie popsuć - Zalewając wrzątkiem herbatę podając kubek gościowi.
Marchewka kiwnął głową, dziękując za ciepły napój, przykładając do kubka zmarznięte dłonie. Po jego minie mogłem wywnioskować, że odczuł ulgę, cicho mrucząc pod nosem z zadowolenia.
Ciepła herbata najlepsza na rozgrzanie latanie niestety ma swoje plusy, jak i minusy dobrze każdemu znane można było się spodziewać lekkiego przemarznięcia z powodu zupełne innej temperatury niż ta będąca na dole.
- Pyszna herbata już dawno mi tak nie smakowała - Przyznał no co cicho zaśmiałem się całkowicie go rozumiejąc nie jest tak odporny na temperaturę, jak ja nie można więc liczyć, że będzie mu ciepło, to byłoby głupie następnym razem, jeśli kiedyś tego znów zapragnie, będzie musiał ciepło się ubrać, aby nie zachorować.
- To tylko takie wrażenie, nie jesteś przyzwyczajony do temperatury tam na górze - Zauważyłem, biorąc do rąk swój kubek z gorącym napojem, patrząc na okno i panujący mrok za nim. - Wiesz, zastanawiam się co robisz na dworze, o tak późnej godzinie bez opieki, nie jesteś już maluchem, ale wciąż dzieckiem to trochę niebezpieczne szwendać się samemu po lesie o tej porze gdzie niebezpieczeństwo czyha na ciebie z każdej strony - Byłem ciekawy i choć nie chciałem na początku pytać, teraz myślę sobie, że to odpowiedni moment, aby zadać to pytanie. Podziwiając jego odwagę a jednocześnie głupotę.
<Młodzieńcze? C:>
- To tylko takie wrażenie, nie jesteś przyzwyczajony do temperatury tam na górze - Zauważyłem, biorąc do rąk swój kubek z gorącym napojem, patrząc na okno i panujący mrok za nim. - Wiesz, zastanawiam się co robisz na dworze, o tak późnej godzinie bez opieki, nie jesteś już maluchem, ale wciąż dzieckiem to trochę niebezpieczne szwendać się samemu po lesie o tej porze gdzie niebezpieczeństwo czyha na ciebie z każdej strony - Byłem ciekawy i choć nie chciałem na początku pytać, teraz myślę sobie, że to odpowiedni moment, aby zadać to pytanie. Podziwiając jego odwagę a jednocześnie głupotę.
<Młodzieńcze? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz