Ten dzień miał być taki spokojny, po wczorajszej nocy z mężem miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze, przestanie się denerwować i uspokoi się, jak jednak mógł to zrobić, gdy była tu Yui? Dziewczyna przyszła do mnie, chcąc iść na śniadanie była jednak tak skąpo ubrana, że aż mi głupio się robiło, gdy miałem na nią patrzeć. Ubrany w koszule męża czułem się dziwnie, miałem tylko ją nic poza tym, gdyby nie było tu dziewczyny, nawet bym się tym nie przejął, w takim wypadku jest mi dosyć nieswojo, dobrze, że zdążyłem ją ubrać, nim weszła, byłoby jeszcze gorzej, gdybym był zupełnie nagi, nie wiem, co mogłaby sobie wtedy pomyśleć.
- Poproś służbę oni cię zaprowadzą - Wydukałem, starając się patrzeć wszędzie tylko nie na nią, odkąd do pokoju wszedł mój mąż, zrobiło się jeszcze dziwniej, sam nie wiedziałem już co robić do tego ten straszny ból głowy, brzucha i nudności rany czy było warto pić to wino? Chyba tak wszystkiego muszę nauczyć się na własnej skórze nawet tak bolesnego doznania.
- Wolałabym, abyś ty to zrobił - Jej głos był strasznie słodki wręcz uwodzicielski pewnie, gdybym był inny, wykorzystałbym jej zachowanie, jak większość facetów ja jednak nie chciałem, nawet myśleć o tym chcąc, aby już sobie poszła, boję się nawet ruszyć, aby koszula czegoś nie odkryła, co ja mam robić? Zestresowany zacząłem ściskać koszulę męża w rękach, gniotąc ją od siły, jaką używałem, do tego spinając się, gdy jej dłoń dotknęła moich włosów.
- Wybacz mi, ale nie jestem głodny wolałbym odpocząć - Zgarnąłem swoje włosy na drugą stronę rozsypując je na nogach choć trochę zakrywając nagie uda.
- Moglibyśmy zjeść razem a później odpocząć - Nie odpuszczała, poczułem się naprawdę źle, gdy jej ręka próbowała dotknąć mojego uda, mięśnie spięły się, a dłonie natychmiast odsunęły ją od siebie w geście obronnym.
Czułem się nieswojo, do tego kipiąca złość mojego męża w niczym mi nie pomagała.
- Zaraz zamrożę jej te ręce - Syknął, zaciskając mocno dłonie w pięści, doskonale widziałem, że nie żartuje, jeśli dziewczyna nie przestanie, pożałuje swojej decyzji.
~ Nie, nie wolno ci - Musiałem go uspokoić jednocześnie grzecznie informacją dziewczynę, że nie pójdę z nią na śniadanie, zamiast tego obiecując, że gdy tylko poczuje się lepiej, chętnie zjem z nią inny posiłek, poszła na to i choć nie chciałem, musiałem hej to zaproponować, aby dała mi spokój. Księżniczka poszła na to, żegnając się ze mną, wychodząc z pokoju, z ulgą mogłem opaść na łóżko, zakrywając dłonią twarz. Czułem zażenowanie i wstyd było mi naprawdę głupio, poczułem nawet silną potrzebę przeproszenia męża za tą sytuację i choć to nie na mnie był zły, miałem nieodparte wrażenie, że i ja zrobiłem coś złego.
Westchnąłem cicho, kładąc się do łóżka, byłem tak przejęty i wystraszony tym, że mój mąż mógłby się na mnie zdenerwować za tą sytuację z Yui, że posłusznie wykonywałem każde polecenie, nawet jeśli czułem się fatalne. Chciał, żebym pił piłem, chciał, żebym jadł jadłem, choć najchętniej wszystko bym zwymiotował, nie mając ochoty na to wszytko, chcąc tylko spędzić cały dzień w łóżku, zdała od ludzi i zbędnych hałasów.
***
Moja psychiczna męczarnia trwała kilka dni odkąd Yui się pojawiła, wszystko mnie irytowało, do tego te dziwne sny męczące mnie podczas każdego snu. Ciągle widziałem śmierć chłopaka, nie widziałem, kim był on, ani jego oprawca obraz zamazywał się, a ciało przechodziły nieprzyjemne uderzenia bólu, kolejny raz otworzyłem oczy ciężko oddychając odkąd pojawiła się Yui mój mąż ciągle chodził zirytowany a dziewczyna ciągle pojawiała się w naszej sypialni o coś prosząc, czegoś chcąc, z reguły blachę rzeczy wystarczyły jednak aby zdenerwować osobę bliską mojemu sercu.
- Wszystko w porządku? - Słysząc głos Soreya spojrzałem na jego twarz zaciskając dłonie na pościeli podnosząc się do siadu.
- Przepraszam - Wyszeptałem, nie chciałem mówić mu o moich snach nie dlatego, że mu nie ufałem lub oszukać chciałem, miałem wrażenie, że przez Yui nasz związek się rozpadnie i to przerażało mnie jeszcze bardziej od koszmarów, które zaczęły mnie nękać. Do tego ostatnia rozmowa z Alishą dała mi do myślenia, królowa w tajemnicy powiedziała mi coś, czego sam Sorey nie chciał mi powiedzieć, poczułem się jeszcze gorzej, nie będąc świadomym tego, jak bardzo krzywdzę mojego męża, mógł mi powiedzieć, wciąż nie pojmowałem, dlaczego tego nie zrobił, czyżby moje dobro było ważniejsze od jego?
- Za co? - Zaskoczony patrzył na mnie, niczego nie rozumiejąc.
- Za wszystko, za Yui za mnie nie chce, abyś się na mnie gniewał. Wiem, jak musi być ci ciężko, bycie aniołem wcale nie jest takie kolorowe, myślę, że lepiej będzie, jeśli znów stanę się aniołem - Nie mogłem już zmienić zdania, to ja mam być aniołem nie on, życie człowieka jest cudowne, nie mogę jednak odbierać mu tej radości, to jego życie moje skończyło się już dawno temu i doskonale to wiem.
<Sorey? C:>
- Poproś służbę oni cię zaprowadzą - Wydukałem, starając się patrzeć wszędzie tylko nie na nią, odkąd do pokoju wszedł mój mąż, zrobiło się jeszcze dziwniej, sam nie wiedziałem już co robić do tego ten straszny ból głowy, brzucha i nudności rany czy było warto pić to wino? Chyba tak wszystkiego muszę nauczyć się na własnej skórze nawet tak bolesnego doznania.
- Wolałabym, abyś ty to zrobił - Jej głos był strasznie słodki wręcz uwodzicielski pewnie, gdybym był inny, wykorzystałbym jej zachowanie, jak większość facetów ja jednak nie chciałem, nawet myśleć o tym chcąc, aby już sobie poszła, boję się nawet ruszyć, aby koszula czegoś nie odkryła, co ja mam robić? Zestresowany zacząłem ściskać koszulę męża w rękach, gniotąc ją od siły, jaką używałem, do tego spinając się, gdy jej dłoń dotknęła moich włosów.
- Wybacz mi, ale nie jestem głodny wolałbym odpocząć - Zgarnąłem swoje włosy na drugą stronę rozsypując je na nogach choć trochę zakrywając nagie uda.
- Moglibyśmy zjeść razem a później odpocząć - Nie odpuszczała, poczułem się naprawdę źle, gdy jej ręka próbowała dotknąć mojego uda, mięśnie spięły się, a dłonie natychmiast odsunęły ją od siebie w geście obronnym.
Czułem się nieswojo, do tego kipiąca złość mojego męża w niczym mi nie pomagała.
- Zaraz zamrożę jej te ręce - Syknął, zaciskając mocno dłonie w pięści, doskonale widziałem, że nie żartuje, jeśli dziewczyna nie przestanie, pożałuje swojej decyzji.
~ Nie, nie wolno ci - Musiałem go uspokoić jednocześnie grzecznie informacją dziewczynę, że nie pójdę z nią na śniadanie, zamiast tego obiecując, że gdy tylko poczuje się lepiej, chętnie zjem z nią inny posiłek, poszła na to i choć nie chciałem, musiałem hej to zaproponować, aby dała mi spokój. Księżniczka poszła na to, żegnając się ze mną, wychodząc z pokoju, z ulgą mogłem opaść na łóżko, zakrywając dłonią twarz. Czułem zażenowanie i wstyd było mi naprawdę głupio, poczułem nawet silną potrzebę przeproszenia męża za tą sytuację i choć to nie na mnie był zły, miałem nieodparte wrażenie, że i ja zrobiłem coś złego.
Westchnąłem cicho, kładąc się do łóżka, byłem tak przejęty i wystraszony tym, że mój mąż mógłby się na mnie zdenerwować za tą sytuację z Yui, że posłusznie wykonywałem każde polecenie, nawet jeśli czułem się fatalne. Chciał, żebym pił piłem, chciał, żebym jadł jadłem, choć najchętniej wszystko bym zwymiotował, nie mając ochoty na to wszytko, chcąc tylko spędzić cały dzień w łóżku, zdała od ludzi i zbędnych hałasów.
***
Moja psychiczna męczarnia trwała kilka dni odkąd Yui się pojawiła, wszystko mnie irytowało, do tego te dziwne sny męczące mnie podczas każdego snu. Ciągle widziałem śmierć chłopaka, nie widziałem, kim był on, ani jego oprawca obraz zamazywał się, a ciało przechodziły nieprzyjemne uderzenia bólu, kolejny raz otworzyłem oczy ciężko oddychając odkąd pojawiła się Yui mój mąż ciągle chodził zirytowany a dziewczyna ciągle pojawiała się w naszej sypialni o coś prosząc, czegoś chcąc, z reguły blachę rzeczy wystarczyły jednak aby zdenerwować osobę bliską mojemu sercu.
- Wszystko w porządku? - Słysząc głos Soreya spojrzałem na jego twarz zaciskając dłonie na pościeli podnosząc się do siadu.
- Przepraszam - Wyszeptałem, nie chciałem mówić mu o moich snach nie dlatego, że mu nie ufałem lub oszukać chciałem, miałem wrażenie, że przez Yui nasz związek się rozpadnie i to przerażało mnie jeszcze bardziej od koszmarów, które zaczęły mnie nękać. Do tego ostatnia rozmowa z Alishą dała mi do myślenia, królowa w tajemnicy powiedziała mi coś, czego sam Sorey nie chciał mi powiedzieć, poczułem się jeszcze gorzej, nie będąc świadomym tego, jak bardzo krzywdzę mojego męża, mógł mi powiedzieć, wciąż nie pojmowałem, dlaczego tego nie zrobił, czyżby moje dobro było ważniejsze od jego?
- Za co? - Zaskoczony patrzył na mnie, niczego nie rozumiejąc.
- Za wszystko, za Yui za mnie nie chce, abyś się na mnie gniewał. Wiem, jak musi być ci ciężko, bycie aniołem wcale nie jest takie kolorowe, myślę, że lepiej będzie, jeśli znów stanę się aniołem - Nie mogłem już zmienić zdania, to ja mam być aniołem nie on, życie człowieka jest cudowne, nie mogę jednak odbierać mu tej radości, to jego życie moje skończyło się już dawno temu i doskonale to wiem.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz