W moim odczuciu jego pytanie nie było niczym złym, był ciekawy, a jednocześnie trochę zestresowany obecnością człowieka w moim domu nic w tym dziwnego na jego miejscu pewnie też bym się tak czół mimo wszystko jednak nie pokazując tego po sobie.
- Moja ciocia jest istotom niemagiczną, jak doskonale zauważyłeś i tak jest moją biologiczną ciocią problem w tym, że w naszej rodzinie dawno, dawno temu był człowiek z krwi i kości, który przekazał swoje geny dalej, przez długie, długie lata rodziły się smoki jednak tym razem było inaczej moja ciocia urodziła się człowiekiem w całości odziedziczyła geny dalekiego przodka - Wyjaśniłem, takie rzeczy się zdarzają i choć nie jestem geniuszem, szybko zrozumiałem przeanalizowane przez nas drzewo genetyczne, które odkryło całą prawdę, którą znałem tylko ja i ciocia w tej chwili zna i on. Informacji tej jednak nie da się nigdzie wykorzystać, dlatego tak spokojnie o tym mówię, nie bojąc się konsekwencji wypowiedzianych przez siebie słów.
- Niesamowite - Przyznał, cóż osobiście nic niesamowitego w tym nie widziałem zwykły przypadek szczęście w nieszczęściu. Gdyby ciocia urodziła się w innej rodzinie, już dawno byłaby martwa, niektóre smoki są zbyt dumne, by zaakceptować „coś takiego". Nie rozumiem co prawda, dlaczego podejrzewam jednak, że dla większości jest to przekleństwo lub kara za winy moi dziadkowie jednak nie myśleli w ten sposób, dziecko to dziecko nieważne jak bardzo ludzkie ono jest.
- Nie dla smoków, ciocia to jakby przekleństwo, czarna owca w rodzinie. Smoki są dumne, potężne, ale jednocześnie bardzo zimne, jeśli dziecko urodzi się nie takie, jakie miałoby się urodzić, zabijają je. Moja ciocia miała szczęście, mój dziadek bardzo lubił ludzi i nie czuł do nich wrogości, dlatego nawet ucieszył się, gdy jego córka okazała się człowiekiem, miał nadzieje, że dzięki temu będziemy bezpieczni. Cóż wciąż nie rozumiem, co poszło nie tak, ludzie odebrali mi rodzinę, choć żadne z nas nigdy krzywdy im nie zrobiło - To ostatnie zdanie, prawie że wyszeptałem, całkowicie odcinając się na chwile od rzeczywistości, zapominając o wszystkim, co wokół się działo.
- Podziwiam cię - Te dwa słowa przywróciły mnie na ziemię. Nie spodziewałem się usłyszeć takich słów z jego ust, nie dlatego, że nie podejrzewałem go o nie, po prostu nie rozumiałem, za co można mnie podziwiać, nic niesamowitego nie zrobiłem. - Mimo tego, że ludzie odebrali ci rodzinę, potrafisz spędzać z nimi czas i ta świetnie się dogadywać nie wiem, czy też bym tak umiał - Po tych słowach wszystko stało się jasne, rozumiałem już, co chce mi przekazać.
- Umiałbyś wierz mi - Poklepałem go po ramieniu kierując się w stronę domu, w końcu miałem przedstawić go cioci i coś zjeść. Cieszę się, że Karotka tu ze mną jest, coś zje, a marnie wygląda, jestem przekonany, że je zdecydowanie za mało. - Ciociu jesteśmy - Zawołałem wchodząc do domu zostawiając drzwi otwarte było ciepło nie ma potrzeby ich zamykać.
- Taiki? Miałeś wrócić wiecz... - Zaczęła, widząc jednak chłopaka zamilkła, uśmiechając się delikatnie. - Przyprowadziłeś kolegę? Jak miło. Jestem ciocią Taiki'ego miło mi - Grzecznie przywitała się z chłopakiem, który zrobił to samo, delikatnie się stresując.
- Wejdź Skarbeńku nie bój się pewnie jesteście zmęczeni i głodni zaraz wam coś przygotuję - Kobieta zniknęła w kuchni, pozostawiając nas samych, co mi odpowiadało, czasem potrafiła się straszliwie rozgadać, z łatwością przegadałaby nawet mnie,
- Chodź wejdź - Zaprosiłem go do środka zaglądając na chwile do kuchni, aby upewnić się, że ciocia nie potrzebuje pomocy, gdy jednak podziękowała, zabrałem mojego kolegę do pokoju, gdzie poczekamy na obiad. - Rozgość się pokój mały, ale własny - Odezwałem się zamykając za nami drzwi siadając na swoim ulubionym krześle rozciągając się ledwie kątem oka zerkając na chłopaka, który uważnie rozglądał się po pokoju. Nic specjalnego mały pokój z białymi ścianami drewnianymi półkami i szafą lustrem w koncie pokoju, łóżkiem, które znajdowało się przy oknie obok szafki nocnej, na której umieszczone były drobne, jak my to nazywamy nagrody za grę w piłkę. Na ścianie widniał obraz, portret naszej rodziny jedyną pamiątką po rodzicach tak drobna a tak ważna dla mnie była.
- Chcesz się czegoś napić? - Zapytałem, przerywając jego obserwacje pomieszczenia, chcąc być miłym, w końcu do obiadu trochę zostało, a ja nie chce, aby padł mi tu z wycieczenia czy coś takiego, dziś trochę pobiegał, warto uzupełnić płyny, aby nie opaść sił tym bardziej po tak męczącym meczu.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz