Tego można się było po nim spodziewać, a to mi mówią, że słucham innych, wczoraj mówiłem mu, że może tu zostać, jeśli tylko będzie tego chciała lub potrzebował, z resztą pada deszcz, a do tego jest strasznie zimno, nie mogę go wypuścić na dwór nie teraz niestety czy tego chcę, czy nie musi, zostać ze mną aż nie przestanie padać, jeszcze mi się przeziębi, a wtedy będę czuł się winien, lepiej niech zostanie, tu gdzie jest, ciepło i bezpiecznie a później odprowadzę go do domu, jeśli zajdzie taka potrzeba, nie co ja mówię, odprowadzę go mimo jego zaprzeczeń.
- Przecież wczoraj ci mówiłem, że możesz zostać tu na noc, jeśli będziesz chciał, w tym momencie jednak nie będziesz miał wyjścia, bo nie wypuszczę cię z domu, dopóki nie przestanie padać - Musiałem mu to zakomunikować głośno i wyraźnie, aby mój przekaz do niego dotarł, nie chce, aby znów próbował bronić się nogami i rękami przed zostaniem w tym domu, nic mu nie zrobię, będzie miał własny pokój, w którym będzie spał, może nawet zamknąć drzwi na klucz, jeśli się boi, choć nie ma naprawdę czego, nigdy nie robię niczego wbrew komuś, z resztą nie musiałem byłem, a raczej jestem przystojny wszystko samo do mnie ognie. Rany, gdyby ktoś usłyszał moje myśli, na pewno by zaczął się mną brzydzić, nic dziwnego czasem brzydzę się sam sobą.. Albo nie co ja mówię, gdybym się brzydził, nie brnąłbym w to, a robię to z wielką przyjemnością, aby zaspokoić swoje rządzę, jestem młodym chłopakiem, który ma swoje potrzeby, a brak związku w niczym mnie nie ogranicza. Nie wiem, czy kiedyś uda się komuś mnie zatrzymać przy sobie.
- Taiki czy ty mnie słuchasz? - Zaskoczony pytaniem chłopaka odwróciłem głowę w jego stronę, uśmiechając się niewinnie do mojego rozmówcy.
- Wybacz mi, wyłączyłem się na chwilę, co mówiłeś? - Spytałem, drapiąc się po głowie, uśmiechając się w niemych przeprosinach.
- Pytałem, czy jesteś tego pewien - Westchnął ciężko kręcąc głową rany chyba go lekko ruszyłem ciekawe ile razy to powtarzał, lubię się czasem na dłużej odłączyć i cóż kończy się to różnie.
- Jestem tego przekonany w stu procentach, zostajesz tu i nawet nie próbuj dyskutować, bo ze mną nie wygrasz - Musiałem postawić na swoim zawsze taki byłem uparty ze mnie osioł.
- Tak myślałem - Westchnął cicho drapiąc się po głowie czym lekko mnie rozbawił, cóż co może zrobić, kiedy nic nie może zrobić? No nic, właśnie nic.
- Choć pokaże ci twój pokój - Nie czekając na jego odpowiedź, zaprowadziłem go do małego gościnnego pokoju, zwykły pokój z wygodnym łóżkiem, co więcej, gościowi trzeba?
- Nie mam żadnych ubrań do spania - Zastanowiłem się chwilę słysząc jego słowa no tak to prawda nie ma nic.. Hym to chyba nie problem..
- Dam ci moją koszulkę, jestem sporo od ciebie wyższy więc nie powinno nic być widać - Wyjaśniłem znikając na chwilę w swojej sypialni, która była nieopodal jego pokoju. - Proszę ta powinna pasować - Przyniosłem mu czarną koszulę, w której chodziłem bardzo rzadko, ciemny do mnie nie pasuje, choć ciotka uważa inaczej.
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu - Wciąż próbował się wywinąć, kurczę naprawdę ma się za wielki problem, muszę to naprostować i to koniecznie..
- Daj już spokój, nie jesteś problemem, nigdy w życiu po prostu weź tę koszulę, tu obok jest łazienka, weź ciepłą kąpiel i rozgość się, coś tak myślę, że i tak nie zapowiada się na szybką poprawę pogody - Patrząc w okno mogłem śmiało to powiedzieć na dworze robiło się coraz gorzej nie ciesz lepiej, a więc nie mowy, aby wrócił do domu niedzisiejszego wieczoru.
<Marchewko? C: >
- Przecież wczoraj ci mówiłem, że możesz zostać tu na noc, jeśli będziesz chciał, w tym momencie jednak nie będziesz miał wyjścia, bo nie wypuszczę cię z domu, dopóki nie przestanie padać - Musiałem mu to zakomunikować głośno i wyraźnie, aby mój przekaz do niego dotarł, nie chce, aby znów próbował bronić się nogami i rękami przed zostaniem w tym domu, nic mu nie zrobię, będzie miał własny pokój, w którym będzie spał, może nawet zamknąć drzwi na klucz, jeśli się boi, choć nie ma naprawdę czego, nigdy nie robię niczego wbrew komuś, z resztą nie musiałem byłem, a raczej jestem przystojny wszystko samo do mnie ognie. Rany, gdyby ktoś usłyszał moje myśli, na pewno by zaczął się mną brzydzić, nic dziwnego czasem brzydzę się sam sobą.. Albo nie co ja mówię, gdybym się brzydził, nie brnąłbym w to, a robię to z wielką przyjemnością, aby zaspokoić swoje rządzę, jestem młodym chłopakiem, który ma swoje potrzeby, a brak związku w niczym mnie nie ogranicza. Nie wiem, czy kiedyś uda się komuś mnie zatrzymać przy sobie.
- Taiki czy ty mnie słuchasz? - Zaskoczony pytaniem chłopaka odwróciłem głowę w jego stronę, uśmiechając się niewinnie do mojego rozmówcy.
- Wybacz mi, wyłączyłem się na chwilę, co mówiłeś? - Spytałem, drapiąc się po głowie, uśmiechając się w niemych przeprosinach.
- Pytałem, czy jesteś tego pewien - Westchnął ciężko kręcąc głową rany chyba go lekko ruszyłem ciekawe ile razy to powtarzał, lubię się czasem na dłużej odłączyć i cóż kończy się to różnie.
- Jestem tego przekonany w stu procentach, zostajesz tu i nawet nie próbuj dyskutować, bo ze mną nie wygrasz - Musiałem postawić na swoim zawsze taki byłem uparty ze mnie osioł.
- Tak myślałem - Westchnął cicho drapiąc się po głowie czym lekko mnie rozbawił, cóż co może zrobić, kiedy nic nie może zrobić? No nic, właśnie nic.
- Choć pokaże ci twój pokój - Nie czekając na jego odpowiedź, zaprowadziłem go do małego gościnnego pokoju, zwykły pokój z wygodnym łóżkiem, co więcej, gościowi trzeba?
- Nie mam żadnych ubrań do spania - Zastanowiłem się chwilę słysząc jego słowa no tak to prawda nie ma nic.. Hym to chyba nie problem..
- Dam ci moją koszulkę, jestem sporo od ciebie wyższy więc nie powinno nic być widać - Wyjaśniłem znikając na chwilę w swojej sypialni, która była nieopodal jego pokoju. - Proszę ta powinna pasować - Przyniosłem mu czarną koszulę, w której chodziłem bardzo rzadko, ciemny do mnie nie pasuje, choć ciotka uważa inaczej.
- Nie chcę sprawiać ci kłopotu - Wciąż próbował się wywinąć, kurczę naprawdę ma się za wielki problem, muszę to naprostować i to koniecznie..
- Daj już spokój, nie jesteś problemem, nigdy w życiu po prostu weź tę koszulę, tu obok jest łazienka, weź ciepłą kąpiel i rozgość się, coś tak myślę, że i tak nie zapowiada się na szybką poprawę pogody - Patrząc w okno mogłem śmiało to powiedzieć na dworze robiło się coraz gorzej nie ciesz lepiej, a więc nie mowy, aby wrócił do domu niedzisiejszego wieczoru.
<Marchewko? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz