sobota, 19 września 2020

Od Soreya CD Mikleo

 Mój mąż już od kilku dni zachowywał się, jakby nie był sobą. Był taki radosny, żywy, rozgadany i wydawał się bardzo szczęśliwy. Nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie, bardzo cieszyłem się tym, że Miki zaakceptował fakt, że jest teraz człowiekiem i zaczął czerpać z tego radość, tylko to po prostu było dla mnie niecodzienne i trudno było mi to zaakceptować od tak. Mój kochany anielski Mikleo miał problem z wyrażeniem emocji, dopiero uczył się je okazywać, a delikatny uśmiech na jego twarzy wyrażał naprawdę dużo. Teraz to była zupełnie inna bajka, i nawet już nie musiałem przypominać mu o jedzeniu, ponieważ sam chodził na posiłki regularnie. Nawet jego skóra przybrała bardziej zdrowy odcień, dzięki czemu wyglądał jeszcze cudowniej. 
Książki, które kupił sobie po tej naszej beznadziejnej kłótni, praktycznie nie zostały przez niego tknięte. Tylko ja w wolnych chwilach przeglądałem je i naradzałem się z Lailah, poszukując sposobu na powrót do normalności. Najczęściej robiłem to wczesnym rankiem albo późną nocą, kiedy mój ukochany spał. W innych porach nie miałem czasu, musiałem pilnować mojego cieszącego się ludzkim życiem męża, który ostatnio baaardzo polubił wycieczki do miasta. Mnie nie za bardzo się to podobało; musiałem znosić ciekawskie spojrzenia gapiów i zaloty kobiet. Nie mogłem zrobić kompletnie nic poza cichym burczeniem i dąsaniem, które mógł usłyszeć tylko mój mąż, ale robiłem to tylko wtedy, kiedy zauważałem, że ktoś jest nim zainteresowany za bardzo. Widziałem, że te wycieczki do miasta sprawiają mu radość, dlatego starałem się robić dobrą minę do złej gry i nie sprawiać przykrości jemu. Jego dobro było dla mnie najważniejsze, nie chciałem mu psuć humoru. Chciałem go wiedzieć szczęśliwego zawsze i dla jego szczęścia zrobiłbym wszystko. 
Dodatkowo opieka nad Yukim również zabierała nam troszeczkę czasu. Chłopiec potrzebował uwagi, której miał troszkę mniej, odkąd Lailah szukała rozwiązania na nasz problem. Dlatego trochę się ucieszyłem, kiedy Miki — może troszkę nieświadomie — zgodził się na tę wycieczkę. Chyba przyda nam się trochę wolnego, a Yuki'emu nic się nie stanie — będzie w końcu pod opieką trzech silnych Serafinów. 
Położyłem dłonie na biodrach Mikleo i uśmiechnąłem się do niego zadziornie. Wszystkie pomysły brzmiały bardzo kusząco, poza jabłkami w karmelu. Wiązało się to z wyjściem na miasto, co nie za bardzo mi się podobało, a i jedzenie ostatnio przestało mi sprawiać tyle radości. Wszystko smakowało dla mnie jednakowo... a może raczej nie smakowało. Mimo wszystko jadłem wszystko, co podsuwał mi Miki nie zdradzając oznak, że coś jest nie tak. W końcu kiedy to on był aniołem, sam oddawałem mu co nieco do jedzenia, więc teraz cierpiałem i ja. Poza tym, nie chciałem go martwić, przecież to nie było nic ważnego. 
– No nie wiem, chyba potrzebuję troszkę czasu na zastanowienie się – wymruczałem i po chwili delikatnie ucałowałem jego szyję. Zawsze była ona jego słabym punktem, ale odkąd Mikleo jest człowiekiem, stał się jeszcze bardziej wrażliwszy. Nie, żeby mi to przeszkadzało, był bardziej podatny na mój dotyk, a to podobało mi się bardzo. 
– I co ja mam robić przez ten czas? – spytał rozbawiony rozpinając i zapinając na przemian pierwszy guzik mojej koszuli. 
– Cierpliwie poczekać – odparłem, całując go w żuchwę. Czy to tylko moje wrażenie, czy stał się jeszcze bardziej niecierpliwy niż wcześniej? – Myślę, że moglibyśmy pójść nad wodę, gdzieś z dala od ludzi.
– Z dala od ludzi, nie sądziłem, że kiedykolwiek usłyszę to z twoich ust – zaśmiał się cicho.
– Bardzo śmieszne – lekko napuszyłem policzki i pokazałem mu język. – Poza tym będziemy mieć wreszcie trochę więcej czasu i będziemy mogli przejrzeć parę książek. 
– Ale po co? – spytał zaskoczony, patrząc na mnie z niezrozumieniem. 
– Przecież mówiłeś, że czujesz się źle w ciele człowieka, więc szukałem czegoś, co mogłoby nam pomóc. Zostało jeszcze parę książek do przejrzenia – wytłumaczyłem mu, nie rozumiejąc jego zaskoczenia. Doskonale pamiętałem jego słowa podczas naszej kłótni, nie chciałem, aby więcej uważał się za obrzydliwego i słabego, chociaż wcale taki nie był. A skoro chciał wrócić do swojego ciała, chciałem mu w tym pomóc, w końcu to była moja wina, że stał się człowiekiem. Ja sam nie za bardzo tęskniłem za ludzkim ciałem, ale moje widzimisię nie jest ważne. 

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz