sobota, 19 września 2020

Od Taiki CD Shōyō

Zastanowiłem się chwile nad jego pytaniem, przez chwilę nie wiedząc, co chciałbym mu odpowiedzieć, dotykając swoich uszu tak dla pewności, aby upewnić się, czy wszystko z nimi w porządku dodatkowo sprawdzając, czy dotykanie moich uszu jest tak samo fajne, jak dotykanie jego uszu i stwierdzam, że nie jest.
- Nie koniecznie chce, moje uszy są normalne, to twoje są takie miękkie i piękne - Przyznałem, niczego nie kryjąc, po co bym miał? Zresztą nie rozumiem, dlaczego chciałby dotykać moje uszy, jeśli są tak samo ludzkie, jak te jego.
- Nie miałem na myśli tych uszu - Wyjaśnił, co przyznam szczerze bez bicia, zaskoczyło mnie, że niby jakie inne uszy chciałby dotknąć? Nie rozumiem, za głupim stworzeniem na to jestem.
- To raczej niemożliwe - Wzruszyłem ramionami musiałbym się przecież zmienić w smoka poza tym moje uszy są prawie że nie widoczne nie da się ich tak dotknąć, jak tych jego zresztą nie są tak interesujące, miękkie i długie.
- Wszystko jest możliwe - Stwierdził na co kiwnąłem głową, w sumie wszystko możliwe jest, jeśli się tego bardzo chcę, ale czy w tym wypadku chcieć to oznacza móc? Nie wiem, nie posiadam informacji na ten temat, jestem przecież tylko głupim smokiem nic poza tym.
- Pewnie tak - Kiwnąłem głową dając spokój już sobie z dotykaniem jego uszu w końcu jasno dał do zrozumienia, że nie przepada za tym, a więc zmuszać go nie będę do niczego chciałem tylko raz je dotknąć i mogę dzięki temu stwierdzić, że są mięciutkie i takie piękne jak u psa.
Między nami zapadła znów cisza, która najwidoczniej żadnemu z nas nie przeszkadzała, każdy w końcu musi czasem coś sobie przemyśleć nad czymś się zastanowić.
- Obiad już gotowy - Stwierdziłem nim dało się usłyszeć głos cioci czym lekki zaskoczyłem mojego gościa na chwilę wybijając go z rozmyślania.
- Skąd wiesz? - Gdy tylko dokończył swoją wypowiedź, usłyszeliśmy głos ciotki wołającej nas na przekąskę.
- Mieszkam z nią - Tyle mu powinno wystarczyć, z resztą lepiej nie potrafię tego wyjaśnić, po prostu znam ją od zawsze i wiem jakie dzięki wydawane w domu oznaczają zakończenie danych prac domowych. - Idziemy? - Dodawałem, aby się upewnić, że zrozumiał mój przekaz, nie jest w końcu głupi, jest raczej bardzo uparty. Nie chce, aby znów zaczął mi mówić, że nie jest głodny, bo to nie prawda jest głodny tak samo, jak był spragniony, chociaż zawzięcie próbował mi wmówić, że tak nie jest, jak dobrze, że i na upartego trafił, nie tak łatwo jest mnie spławić lub mi coś wmówić, kiedy wiem, że jest zupełnie inaczej.
- Tak, idę nie mam chyba wyjścia - Westchnął ciężko, kiedy to ja uśmiechałem się szeroko, doskonale wiedząc, że ma rację, nie ma wyjścia i chociażby chciał, nie zmieni tego. Nie ugnę się nie gdy jest u mnie, u siebie może robić, co chce, tu robi, co ja chcę. Zawiało grozą.
- Nie masz - Przyznałem mu rację podchodząc do drzwi należących do mojego pokoju otwierając je na oścież czekając tylko na chłopaka który, choć nie pewnie dołączył do mnie po dłuższej chwili, nieśmiało podążając za mną, nic w tym dziwnego mógł czuć się nie z powodu gościny, która dla mnie a może powinienem powiedzieć dla nas, była czymś normalnym, nie musiał się niczym stresować, naprawdę żadne z nas nie gryzło. - Wyluzuj się odrobinę strasznie spięty jesteś - Zauważyłem nim weszliśmy do kuchni skąd wydobywały się fantastyczne zapachy.
- Nie jestem - Burknął jakby na potwierdzenie swoich słów jednak było to na tyle ciche, że tylko ja miałem możliwość to usłyszeć.
Kiwnąłem głową na potwierdzenie jego słów, chociaż nie zgadzałem się z nim dla świętego spokoju, wolałem jednak nie drążyć tematu, nie przy cioci jeszcze przyjdzie czas i na tę rozmowę ja nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa nawet w tak błahej sprawie.
- Siadajcie moje dzieci, nie jestem najlepsza w gotowaniu, ale myślę, że ci będzie smakować - To drugie zdanie skierowała do chłopaka, choć nie rozumiem, dlaczego świetnie gotuje, jest w tym wspaniała i nie musi udawać takiej skromnej.
- Ciociu daj spokój przecież świetnie gotujesz - Musiałem ją pochwalić, aby poczuła się doceniona, doskonale wiem, jak tego potrzebowała.
- Nie każdemu może smakować - No i jak zawsze to samo upiera się przy swoim, mimo wszystko pragnąc pochwały, cóż taka już jest, nic nie poradzę.
Zakończyłem dlatego też ten temat, mrugając do chłopaka znacząco, był miły i grzeczny, ale jeśli jedzenie mu nie zasmakuje, lepiej powiedzieć to otwarcie niż miałby kłamać i czuć się z tym źle.
Karotka grzecznie przysiadł się do stołu niepewnie i dość powoli zaczynając spożywać posiłek dla niego przygotowany, chyba nie był taki zły, skoro zjadł prawie całą porcję, dziękując cioci za pyszny, jak sam przyznał posiłek, mam tylko nadzieje, że mówi prawdę, nie musi bać się przecież, że się obrazimy, tak delikatni na swoim punkcie nie jesteśmy, tak przynajmniej mi się wydaje.
- No to powiedz mi teraz prawdę, naprawdę ci smakowało czy tylko chciałeś być dla niej miły? - Zapytałem, gdy skończyliśmy jeść, zamykając się w moim pokoju, musimy bowiem odpocząć przed pójściem nad wodę, niezdrowo jest pływać z pełnym brzuchem i wiem to nawet ja głupi smok.

<Karotka? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz