piątek, 25 września 2020

Od Shōyō CD Taiki

 Napuszyłem policzki na jego słowa, wcale nie byłem dzieckiem. Owszem, dorosłym też nie, ale już na pewno nie dzieckiem. Byłem niższy, niż moi rówieśnicy, a przez moje łagodne rysy twarzy wyglądałem na trzynaście, a nie szesnaście lat, ale przecież nie znaczyło to, że może mnie tak nazywać. Gdybym był normalny, pewnie już miałbym narzeczoną, ale z racji tego, że urodziłem się słabszy, pewnie żadna rodzina nie byłaby zainteresowana takim kandydatem dla swojej córki. Ale to wszystko, gdybym oczywiście istniał, według wszystkich moi rodzice mają tylko jedno dziecko, i jest nim Natsu. 
- Nie jestem dzieckiem – burknąłem, zaciskając mocniej palce na przyjemnie gorącym kubku. To naprawdę była wielka ulga, kiedy wreszcie mogłem upić łyk czegoś ciepłego. Pewnie jeszcze lepiej czułbym się, gdyby to była wycieczka za dnia, ale doskonale wiedziałem, że nie było to możliwe. Tyle dobrego, że teraz miałem ochotę jedynie na skulenie się i siedzenie w ciepełku.
- Więc jak cię mam nazywać, panie dorosły? - spytał lekko rozbawiony chłopak, a ja pokazałem mu język.
- Jakkolwiek, byleby nie dziecko – odparłem i upiłem łyk cudownie smakującego napoju. Przy takiej herbacie to nawet gorąca czekolada się umywała.
- Dobrze, maluchu – słysząc jego słowa, spojrzałem na niego spode łba. - Tylko sobie żartuję, nie bierz tego tak do siebie – dodał, nachylając się nad stołem i lekko czochrając moje włosy. - Więc co robiłeś w tak późno sam w lesie?
- Spacerowałem – odpowiedziałem wymijająco, wzruszając ramionami. Jakby nie patrzeć, była to prawda, może trochę bez szczegółów, no ale na co to komu?
- Wiesz, że to głupie? - ponownie wzruszyłem ramionami na jego słowa. Może miał trochę racji, nocą budzi się wiele niebezpiecznych drapieżników, ale wystarczy, że się będzie ostrożnym i szybkim, a na to nie mogłem narzekać. Poza tym, kto powiedział, że za dnia jest bezpiecznie? Po prostu nocą las wygląda dużo groźniej i stąd to przekonanie.
- Nie pierwszy raz to robię. Zresztą, wcale tak późno nie było, i jeszcze byłem pod postacią lisa. Tylko przemieniłem się, bo mi się wydawało, że ciebie wyczułem i jak się okazało, miałem rację – wyjaśniłem, nie widząc nic złego w takich nocnych wypadach.
Wszystko było lepsze od siedzenia w domu, zwłaszcza, że nie miałem z kim pogadać. Natsu spała, a ciocia musiała zająć się czymś ważnym i potrzebowała chwili ciszy. Kiedy moja siostra jest w domu, raczej mi się nie nudzi, oboje mamy równie dużo energii i zawsze coś wymyślimy, aby było ciekawie. Od zawsze potrafiłem się z nią dogadać, myślę, że z inne dzieciaki też nie sprawiłyby mi kłopotu. 
- Powinieneś naprawdę na siebie uważać, twoi rodzice byliby przerażeni, gdyby coś ci się stało.
Byliby? Może mama, gdyby w ogóle wróciła do domu, już nie pamiętam, kiedy ostatni raz z nią rozmawiałem. Tata byłby pewnie zły, wręcz wściekły, bo w końcu miałem siedzieć w domu i nikomu się nie pokazywać. Albo wręcz przeciwnie – byłby zadowolony, że pozbył się nic niewartego syna. 
Pokiwałem jedynie głową na jego słowa, nic już nie mówiąc. Nie chciałem go wyprowadzać z błędu, nie znałem się na wielu rzeczach, ale domyślałem się, że to nie jest normalna sytuacja w domu. Poza tym, nie chciałem go obarczać swoimi problemami, pewnie miał własne. To przecież nie było nic takiego, zasługuję na takie traktowanie, w końcu nie jestem nikim wartościowym. 
Taiki jeszcze przez kilka sekund wpatrywał się we mnie z uwagą, co lekko mnie peszyło – jakim cudem można mieć tak przenikliwe spojrzenie? - aż w końcu westchnął cicho i przeciągnął się leniwie na krześle. Spojrzałem na niego nieśmiało, kompletnie nie wiedząc, jak się teraz zachować. Trochę dziwnie się czułem, kiedy byliśmy tutaj sami. Co prawda, to jest drugi raz, kiedy jestem u niego w domu, ale tym razem byliśmy tak całkowicie sami, i kiedy tak tylko sobie o tym pomyślałem, poczułem się trochę nieswojo. 
- Po prostu uważaj na siebie, nie chciałbym, aby coś ci się stało – spojrzałem na niego zaskoczony, nie za bardzo wiedząc, jak powinienem zareagować na jego słowa. Taiki był drugą osobą, która powiedziała mi coś takiego, pierwszą była oczywiście moja ciocia.
- Będę – obiecałem, posyłając mu najładniejszy i najbardziej uspokajający uśmiech, na jaki było mnie w tamtej chwili stać. Chłopak odwzajemnił gest i nagle wstał od stołu, jakby coś sobie przypomniał.
- Nie będziemy tak siedzieć przy samej herbacie, jesteś głodny? Na pewno jesteś głodny – odparł, nie czekając na moje zdanie i podszedł do kuchennego blatu. Westchnąłem cicho, już nawet nie mając siły się kłócić, Taiki i tak wiedział swoje i tak. 
- O tak późnej porze jest niezdrowo jeść – powiedziałem, z zaciekawieniem obserwując, jak wyciąga z szafek składniki. Z tego co widziałem, zamierza przygotować zwykłe kanapki, na szczęście, zjem jedną, może dwie, dla świętego spokoju.
- Tobie nie zaszkodzi, wyglądasz tak, jakbyś niewiele jadł – odparł, zaczynając przygotowywać dla nas obu jedzenie, a przynajmniej miałem taką nadzieję, że dla nas obu. Samego niczego nie będę jadł.
- Po prostu mam taką budowę ciała, to nie moja wina, tylko genów – burknąłem, nie do końca zadowolony z jego uwagi. Nawet gdybym jadł więcej, nic by mi to nie dało, co najwyżej większy brzuch, a to ładnie by nie wyglądało. - Może ci pomóc? - spytałem, czując się głupio tak siedząc i nic nie robiąc.

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz