Westchnąłem cicho, słysząc pytanie mojego młodego towarzysza długo jeszcze? Hym tak długo, jak się da? Lubię wylegiwać się na słońcu jak każdy gad, sprawia mi to przyjemność, choć wodą też nie pogardzę. Co więc mam począć? Muszę ruszyć tyłek i wziąć chłopaka w obroty, aby trochę pouczył się pływania, niestety, ale to potrwa, biorąc pod uwagę jego ostatnie zachowanie, coś tak czuję, że łatwo z nim mieć nie będę, a mimo to jestem gotowy podjąć się tego zadania, obiecałem mu to przecież, nie poddam się tak łatwo, dopóki sam nie zacznie pływać, nie ma żadnych ulg, ma pływać czy mu się to podoba, czy nie, jestem miłą i przyjaźnie nastawioną do świata osobą jednakże, gdy już się na coś uprę, nie odpuszczę, aż nie osiągnie sukcesu, tym razem nie o mój sukces chodzi, co napawa mnie większą determinacją do działania, muszę więc zabrać się do roboty, dopóki sam tego chce w każdej chwili może zmienić zdanie tak samo, jak z tym lataniem. Pierwszy raz komuś to proponuję, ale wiem, że nie pożałuje tej decyzji, zadbam o jego bezpieczeństwo, wspólnie będziemy się doskonale bawić, już ja tego dopilnuję.
- No już niech ci będzie - Ciężko wzdychając, wstałem z ziemi, zmuszając się do roboty, musiałem zdjąć ubrania, a to było takie męczące, chętnie poleżałbym sobie jeszcze na słoneczku, my gady kochamy ciepełko, możemy spędzić w ciepłym cały dzień, wciąż czując się znakomicie. - Rozbieraj się i chodź sam nie będę pływał - Dodałem, wchodząc do wody, która cóż do najcieplejszych nie należała, nie była co prawda strasznie zimna, jednak za ciepła też nie była, w cieplejszej miałem przyjemność pływać.
Chłopak bez słowa poszedł w moje ślady, powoli schodząc do wody.
- Od czego dziś zaczynamy? - Czy ja słyszę ekscytację w jego głosie? Nie chyba tylko mi się wydaje a może jednak? Wczoraj nie był aż taki chętny do wspólnej zabawy w wodzie, a dziś jest zupełnie inaczej, chętnie sam rozpocząłby trening, nie czekając na mnie, nie z tym przesadzam widać, że nie czuje się zbyt pewnie, muszę go asekurować, aby nic sobie nie zrobił.
- Od czego wczoraj nie udało ci się opanować, musimy nauczyć cię jednego sposobu pływania, aby zabrać się za następny - Wyjaśniłem, musząc mu dać jasno do zrozumienia, co musimy, a czego nie możemy jeszcze robić, jestem tu przecież, aby mu pomóc, nigdy nie zrobiłbym mu na złość przynajmniej nie w takim momencie.
Shōyō kiwnął posłusznie głową, starając się położyć na plecy, co nie do końca mu wychodziło, chłopak bardzo się stresował, co powodowało jego kłopoty z równowagą i spokojem.
- Musisz pomyśleć o czymś przyjemnym, o czymś, co lubisz czy kochasz - Pomogłem mu położyć się na wodzie trzymając dłoń pod jego plecami, aby go asekurować, zapewniając mu tym samym bezpieczeństwo, niestety, gdy tylko ręka została zabrana, chłopak panikował, a my musieliśmy zaczynać wszystko od nowa.
- To nie ma sensu - Lekko poirytowany wyszedł na brzeg, poddając się, nie mając siły na dalsze ćwiczenia.
- Nie zgodziłbym się z tobą idzie ci coraz to lepiej - Przyznałem, nie mówiąc tego, aby go okłamać, mówiłem to, aby go wesprzeć, wychodząc na brzeg, siadając obok niego na ziemi. - Opowiem ci historię o pewnej istocie, która może pomoże ci nabrać więcej wiary w swoje możliwości i w siebie samego - Zacząłem wpatrując się w niebo. - Był sobie chłopak, młody, delikatny, a jednocześnie wyjątkowy inny niż cała reszta, był on istotą mniej idealną od pozostałych z powodu pewnych braków, których nie akceptowali inni, chłopak tak bardzo przejmował się swoimi brakami, że znienawidził sam siebie, żyjąc w nienawiści i odrazę i złości. Właśnie wtedy na jego drodze stanął ktoś tak samo mniej doskonały, a jednocześnie wyjątkowy, jak on, pomogło mu to zrozumieć, że nikt nie jest idealny, każdy ma wady bez względu na to, jak bardzo by tego nie chciał, zaczął cieszyć się życiem darem od Boga, mimo że pewne komplikacje życiowe utrudniały mu to wszytko dziś jest kimś a brak ręki wcale mu w tym nie przeszkadza - Tą historią chciałem uświadomić go, jak wiele ma, wystarczy tylko odrobinę determinacji i wsparcia a będzie w stanie zrobić wszystko, bo wszystko jest możliwe, jeśli uwierzysz w siebie.
- Kim teraz jest ten człowiek? - Nie wiem, czy naprawdę zainteresowała go ta historia, czy pytał z grzeczności. Udając, że mnie słucha, ale cieszyłem się, że jest tematem, chociaż odrobinę zainstalowany.
- Pływakiem - Wyjaśniłem, to może wydawać się niemożliwe, a jednak na tym świecie nic nie jest niemożliwe, jeśli się czegoś bardzo chcę, można to osiągnąć, bez względu na to, jak bardzo innym się jest.
- Co sądzisz o takich istotach niedoskonałych? - Spytał, odwracając głowę w moją stronę, co zauważyłem, zerkając w jego stronę.
- Doskonałe inaczej, wyjątkowe, bo inne niż my, ich wady mogą być ich atutami, myślę, że choć mogą dla innych wydawać się gorsi, są wyjątkowo inni i trzeba szanować ich takimi, jakimi są bez względu na to, czego nie mają a co mają w nadmiarze - Wyjaśniłem, wstając z ziemi, wyciągając rękę do chłopaka. - Spróbujemy jeszcze raz? - Nie chciałem go do niczego zmuszać. Chciałem, tylko aby ostatni raz spróbował, jeśli będzie miał dość, zakończymy te lekcje.
<Karotka? C:>
- No już niech ci będzie - Ciężko wzdychając, wstałem z ziemi, zmuszając się do roboty, musiałem zdjąć ubrania, a to było takie męczące, chętnie poleżałbym sobie jeszcze na słoneczku, my gady kochamy ciepełko, możemy spędzić w ciepłym cały dzień, wciąż czując się znakomicie. - Rozbieraj się i chodź sam nie będę pływał - Dodałem, wchodząc do wody, która cóż do najcieplejszych nie należała, nie była co prawda strasznie zimna, jednak za ciepła też nie była, w cieplejszej miałem przyjemność pływać.
Chłopak bez słowa poszedł w moje ślady, powoli schodząc do wody.
- Od czego dziś zaczynamy? - Czy ja słyszę ekscytację w jego głosie? Nie chyba tylko mi się wydaje a może jednak? Wczoraj nie był aż taki chętny do wspólnej zabawy w wodzie, a dziś jest zupełnie inaczej, chętnie sam rozpocząłby trening, nie czekając na mnie, nie z tym przesadzam widać, że nie czuje się zbyt pewnie, muszę go asekurować, aby nic sobie nie zrobił.
- Od czego wczoraj nie udało ci się opanować, musimy nauczyć cię jednego sposobu pływania, aby zabrać się za następny - Wyjaśniłem, musząc mu dać jasno do zrozumienia, co musimy, a czego nie możemy jeszcze robić, jestem tu przecież, aby mu pomóc, nigdy nie zrobiłbym mu na złość przynajmniej nie w takim momencie.
Shōyō kiwnął posłusznie głową, starając się położyć na plecy, co nie do końca mu wychodziło, chłopak bardzo się stresował, co powodowało jego kłopoty z równowagą i spokojem.
- Musisz pomyśleć o czymś przyjemnym, o czymś, co lubisz czy kochasz - Pomogłem mu położyć się na wodzie trzymając dłoń pod jego plecami, aby go asekurować, zapewniając mu tym samym bezpieczeństwo, niestety, gdy tylko ręka została zabrana, chłopak panikował, a my musieliśmy zaczynać wszystko od nowa.
- To nie ma sensu - Lekko poirytowany wyszedł na brzeg, poddając się, nie mając siły na dalsze ćwiczenia.
- Nie zgodziłbym się z tobą idzie ci coraz to lepiej - Przyznałem, nie mówiąc tego, aby go okłamać, mówiłem to, aby go wesprzeć, wychodząc na brzeg, siadając obok niego na ziemi. - Opowiem ci historię o pewnej istocie, która może pomoże ci nabrać więcej wiary w swoje możliwości i w siebie samego - Zacząłem wpatrując się w niebo. - Był sobie chłopak, młody, delikatny, a jednocześnie wyjątkowy inny niż cała reszta, był on istotą mniej idealną od pozostałych z powodu pewnych braków, których nie akceptowali inni, chłopak tak bardzo przejmował się swoimi brakami, że znienawidził sam siebie, żyjąc w nienawiści i odrazę i złości. Właśnie wtedy na jego drodze stanął ktoś tak samo mniej doskonały, a jednocześnie wyjątkowy, jak on, pomogło mu to zrozumieć, że nikt nie jest idealny, każdy ma wady bez względu na to, jak bardzo by tego nie chciał, zaczął cieszyć się życiem darem od Boga, mimo że pewne komplikacje życiowe utrudniały mu to wszytko dziś jest kimś a brak ręki wcale mu w tym nie przeszkadza - Tą historią chciałem uświadomić go, jak wiele ma, wystarczy tylko odrobinę determinacji i wsparcia a będzie w stanie zrobić wszystko, bo wszystko jest możliwe, jeśli uwierzysz w siebie.
- Kim teraz jest ten człowiek? - Nie wiem, czy naprawdę zainteresowała go ta historia, czy pytał z grzeczności. Udając, że mnie słucha, ale cieszyłem się, że jest tematem, chociaż odrobinę zainstalowany.
- Pływakiem - Wyjaśniłem, to może wydawać się niemożliwe, a jednak na tym świecie nic nie jest niemożliwe, jeśli się czegoś bardzo chcę, można to osiągnąć, bez względu na to, jak bardzo innym się jest.
- Co sądzisz o takich istotach niedoskonałych? - Spytał, odwracając głowę w moją stronę, co zauważyłem, zerkając w jego stronę.
- Doskonałe inaczej, wyjątkowe, bo inne niż my, ich wady mogą być ich atutami, myślę, że choć mogą dla innych wydawać się gorsi, są wyjątkowo inni i trzeba szanować ich takimi, jakimi są bez względu na to, czego nie mają a co mają w nadmiarze - Wyjaśniłem, wstając z ziemi, wyciągając rękę do chłopaka. - Spróbujemy jeszcze raz? - Nie chciałem go do niczego zmuszać. Chciałem, tylko aby ostatni raz spróbował, jeśli będzie miał dość, zakończymy te lekcje.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz