niedziela, 20 września 2020

Od Shōyō CD Taiki

 Naburmuszyłem się na jego słowa. Czy on właśnie zasugerował, że mógłbym okłamać tę przemiłą i dobrą kobietę? Nie doczekanie jego. Napuszyłem policzki i z prychnąłem cicho, siadając na jego łóżku. 
– Sam powiedziałeś, że jestem okropnym kłamcą – wzruszyłem ramionami.  Najpierw stwierdza, że nie umiem kłamać, a później właśnie zarzuca mi kłamstwo. To raczej nie jest logiczne myślenie. 
– A pomimo tego starasz się kłamać – stwierdził, zajmując miejsce obok mnie i kładąc się na łóżku. 
– Nie kłamię, kłamstwo jest złe – burknąłem, idąc w jego ślady. Jego łóżko bardzo różniło się od mojego, nie, żeby to było coś złego. Po prostu trochę dziwnie leżało mi się na tak małym i troszeczkę twardym materacu. Z jednej strony, trochę to było logiczne, skoro spał sam, to na co mu było duże łóżko? W za dużym też się źle sypia, wiem to z własnego doświadczenia. 
– A kiedy mówiłeś, że nie jesteś głodny? Albo że nie jesteś spragniony? – odparł, a ja poczułem, jak na moje policzki wkrada się brzydki rumieniec, kompletnie nie rozumiałem, dlaczego. Przecież to były kompletnie błędne przykłady, a mimo to moje ciało jednak zareagowało inaczej. Głupie ciało. 
– Bo nie byłem. Wypiłem wodę, bo ją przyniosłeś i nie chciałem, aby się zmarnowała – wymamrotałem. – A obiad zjadłem, bo był bardzo dobry. To tyle. 
– Ale wiesz, że kiedy kłamiesz, strasznie się rumienisz? – odparł, odwracając głowę w moją stronę i posyłając mi cwany uśmieszek.
Poczułem, że robi mi się bardzo gorąco i byłem przekonany, że stałem się jeszcze bardziej czerwony, o ile to w ogóle było możliwe. Rany, ale musiałem okropnie przy nim wyglądać. Jak marchewka.  Albo raczej jak pomidor i marchewka, w końcu skórę miałem czerwoną, a włosy rude. Musiało to być obrzydliwe połączenie. Czerwony i pomarańczowy raczej się ze sobą nie łączyły. 
W odpowiedzi na jego brzydkie oskarżenie pokazałem mu i przekręciłem się na brzuch, podpierając się łokciami. Odkąd tylko się poznaliśmy, nie okłamałem go ani razu. Może nie mówiłem mu wszystkiego i starałem się omijać tematy, na które powinienem milczeć, ale przecież to nie było kłamstwo. Po prostu omijałem prawdę, i tyle, a robiłem to... cóż, robiłem to jedynie dla własnego dobra, gdyby się tak nad tym zastanowić.  Nie chciałem, aby chłopak się ode mnie odwrócił, zależało mi na nim. Naprawdę byłem bezwartościowym i beznadziejnym egoistą, nie zasłużyłem na jego sympatię. 
– Można się rumienić z różnych powodów, może po prostu być mi gorąco – odparłem dumnie, lekko zadzierając głowę. Musiałem jakoś obronić swój honor... chociaż, co tu było do bronienia? To on bezczelnie wykorzystywał moją wrażliwość, bym tylko się zaczerwienił. Po co on to robił, to ja nie wiem. Czerpie z tego jakąś satysfakcję, czy coś? 
– Ależ oczywiście – odparł z szerokim uśmiechem, co sprawiło, że i ja swoje kąciki uniosłem lekko do góry. Zaraz jednak po tym na mojej twarzy pojawił się grymas, kiedy Taiki poczochrał moje włosy. Jeszcze się nie nauczył? –  A teraz tak na poważnie, smakowało ci?
– Myślisz, że zjadłbym tak wielką porcję, gdyby mi nie smakowało? Jedzenie było przepyszne – powiedziałem, zostawiając już swoje włosy w spokoju, mając już troszkę dosyć. Nie chciało mi się ich poprawiać, poza tym Taiki pewnie jeszcze nie raz będzie burzył naturalny porządek moich włosów. 
– To nie była tak duża porcja, dostałeś stosunkowo mało – zauważył, przyglądając mi się uważnie. 
– Tyle to ja potrafię zjeść w ciągu całego dnia – odparłem szczerze, ani trochę nie przesadzając. Co prawda, dopiero od niedawna zacząłem jeść tak mało, ale to aż takie ważne nie było. 
– To by wyjaśniało, dlaczego jesteś taki mały – powiedział rozbawiony, a ja zrozumiałem, że nie chciał mnie obrazić. Zresztą, nawet nie poczułem się urażony. Byłem niski, to fakt, ale to nie sprawiało, że byłem gorszy od innych. Coś innego to sprawiało. 
– Jaki ty jesteś zabawny i błyskotliwy – odparłem, udając poważnego i trochę urażonego jego słowami, ale finalnie oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle poczułem, jak coś wskakuje na łóżko i już po chwili Vivi wpychała swój łebek między moje dłonie. Najwidoczniej bardzo potrzebowała chwili uwagi. – Dzień dobry, piękna – powiedziałem do niej, drapiąc ją za uchem. Lisica „zaśmiała” się cicho i położyła się na plecach dając mi jasno do zrozumienia, bym drapał ją po brzuchu. Uwielbiała to. – Nie przeszkadza ci to, że weszła na łóżko? – spytałem, chcąc się po prostu upewnić, że nie ma nic przeciwko. Nie każdy lubi, kiedy zwierzęta wchodzą na łóżko. Chociażby moja ciocia; kiedy ją przyniosłem, powiedziała, abym nie uczył jej spania na łóżku, czego nie robiłem. Sama zaczęła wchodzić, kiedy już podrosła, ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. W końcu miałem wystarczająco duże łóżko. 
– Nie, może sobie leżeć – odparł chłopak, przyglądając się z zainteresowaniem rozwalonej rudej kupce futra. 
– Tak właściwie nie mieliśmy iść nad wodę? – spytałem po krótkiej chwili milczenia. Kiedy zjadłem myślałem, że będziemy wychodzić, a zamiast tego wróciliśmy do jego pokoju. Zresztą, zaczynało mi się troszeczkę nudzić. Ile można siedzieć w jednym miejscu? 

<Taiki? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz