wtorek, 12 października 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Reszta wieczora minęła mi na uświadamianiu sobie, że ta całą sytuacja, która mnie spotkała, to wcale nie był jakiś długi, popieprzony sen. Mój współtowarzysz w niedoli też się nie odzywał, pewnie dając mi czas do namysłu. Szczerze, jeżeli ma mi mówić takie rzeczy, to ja wolę, aby siedział cicho. Nie może być tak, że nie ma żadnej możliwości ucieczki. Nie zamierzam się tak łatwo poddać, muszę wrócić do Taiki’ego. Właśnie, Taiki... na pewno już zauważył, że mnie nie ma. I mam nadzieję, że nie pomyślał sobie, że go opuściłem i odszedłem od niego. I że mnie teraz szuka... i może to jest luka, której szukam? Jeżeli zostawiałbym jakieś ślady, może udałoby mu się dzięki temu mnie szybciej znaleźć...? Tak, to ma sens! Tylko czemu wcześniej o tym nie pomyślałem...? Oby nie było za późno. 
Co mógłbym zostawić, żeby Taiki wiedział, że to ode mnie...? Chociaż, bardziej od przedmiotu ważny jest zapach. Co prawda, miałem na sobie jedną z najlepszych koszul i miałem nadzieję, że mój narzeczony nie będzie miał mi za złe, że podrę jego podarunek. Urwałem niewielki kawałek materiału, po czym podniosłem się na równe nogi – co było ciężkie, ponieważ cały czas powóz się poruszał – i wyrzuciłem przez okienko kawałek materiału, który był przesiąknięty moim zapachem. Oby to się udało i nie było na takie działania za późno. Nie za bardzo wiedziałem, gdzie się znajdujemy, ale miałem nadzieję, że to nie będzie to poza obszarem poszukiwań Taiki’ego. O ile w ogóle zacznie mnie szukać... jeżeli sytuacja jest naprawdę tak tragiczna, jak przedstawia ją jeszcze nieznany mi chłopak, to mój ukochany jest moją jedyną nadzieją. 
- Co robisz? – spytał zaskoczony chłopak, delikatnie się poprawiając. 
- Staram się zostawić ślady dla mojego narzeczonego. Liczę, że to mu pomoże mnie odnaleźć – odpowiedziałem cicho, na powrót siadając przy nim. Z głodu zaczął boleć mnie brzuch, czemu się wcale się nie dziwiłem. Jadłem rano jakieś szybkie śniadanie, a miałem wrażenie, że było już dobrze po północy. 
- Skoro miałby odnaleźć cię po kawałku szmatki, to musi być wygnańcem – słysząc jego słowa, zagryzłem nerwowo wargę. A tego akurat nie przemyślałem, cudownie, sprowadzę na niego dodatkowe kłopoty. – To dobrze. Jestem pewien, że porwali nas wygnańcy, więc gdyby był człowiekiem, nie miałby szans. 
- Ile wiesz o tej grupie? – spytałem, chcąc się dowiedzieć czegoś więcej. I tak nie byłem w stanie spać, a ta może dowiem się czegoś przydatnego. 
- Niewiele. Jest ich trzech, z czego tylko jeden jako tako potrafi mówić w naszym języku. I nie traktują mnie wcale tak źle. 
- Tak, bo porywanie kogoś i trzymanie w zamknięciu jest przejawem dobrego traktowania – bąknąłem, kompletnie nie rozumiejąc jego toku rozumowania. 
- Dają mi dobrze jeść, dobrze pić, pozwalają się wykąpać kiedy jest taka okazja, i pilnują, aby ubrania były czyste. To dobre traktowanie, jak na uprowadzenie. Tylko uświadcza mnie to w przekonaniu, że sprzedadzą nas do domu publicznego lub jakiemuś irytującemu bogaczowi. 
Już na samą myśl, że miałbym resztę swojego życia spędzić w „pracy” w domu publicznym lub zadowalając jakiegoś szlachcica poczułem nieprzyjemny uścisk w żołądku. Teraz nawet przestałem być głodny, czułem już jedynie obrzydzenie. 
- Tego nie wiesz, niewolnictwo jest przecież zakazane – wymamrotałem, zmęczony opierając głowę o jego ramię.
- Jest zakazane, ale u nas. Jestem pewien, że jest jakiś kraj, w którym sprzedaż ludzi jest na porządku dziennym – powiedział, cicho wzdychając. – Ale może masz rację. I to ja się mylę. Spróbuj trochę odpocząć, zatrzymamy się pewnie dopiero rano i wtedy dadzą nam coś do jedzenia. 
Na jego słowa westchnąłem cicho. Dopiero rano coś zjem... wytrzymam. Muszę wytrzymać, dopóki Taiki mnie nie znajdzie. Ponieważ mnie szuka, prawda? Musi mnie szukać, bez niego nie dam sobie rady. A ja muszę mu w tym pomóc. Będę musiał się rozejrzeć jutro i robić wszystko, by opóźniać ich podróż. Zacząłem bawić się swoim pierścionkiem zaręczynowym, którego mi nie zabrali. I nie pozwolę, aby tak się stało. Ukryję go tak, jak moje uszy i ogony, nie pozwolę, by odebrali mi coś tak cennego. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz