Demon wściekły jak jeszcze nigdy dotąd żałował, że nie zostawił tego głupca na pożarcie, tym jeszcze głupszym potworą teraz nie musiałby się z nim męczyć ani siedzieć w zamknięciu, co on sobie w ogóle myśli, że zamknie w sobie ciało anioła i co? Nagle stanie się jego posłuszną zabawką, z którą będzie robił, co będzie chciał? Chyba zwariował, demon nie miał zamiaru być mu ani posłusznym, ani dla niego miłym to w końcu był tylko żałosny człowiek, których jest wielu, nawet zbyt wielu, wszyscy powinni umrzeć, a ten świat nie powinien w ogóle istnieć.
Mormo przez całą noc wściekał się, próbując wydostać z zamknięcia, co niestety nie było wykonalne a wszystko to przez zawarty między człowiekiem a aniołem pakt. Gdyby wiedział, że tak się to wszystko potoczy, odszedłby, gdy ten dureń spał, na pewno miałby spokój i nie siedziałby zamknięty w tym okropnym, irytującym i do tego nudnym wnętrzu. Co on miał tam robić, to wkurzające, bo cokolwiek zrobić by nie chciał i tak nie wyjdzie, został ponownie uwięziony w klatce, dopiero co się z niej uwolnił, przejmując ciało anioła, a teraz znów musi siedzieć w zamknięciu i to tylko dlatego, że Sorey nagle postanowił pokazać swoje drugie oblicze, które demon od razu wyczuł. Zło zawsze wyczuje drugiego złego, którego trzeba wyeliminować, na tym świecie nie ma miejsca na dwie złe do szpiku kości istoty.
- Dzień dobry mój aniele wyspałeś się? - Mormo słysząc irytujący głos głupiego człowieka, prychnął cicho pod nosem, z wielkim trudem znosząc tego głupiego człowieka.
- Nienawidzę cię - Warknął, z której pogardą nawet nie ukrywał, po prostu nienawidząc człowieka, w którym jest w tej chwili zamknięty.
- Cieszę się, bo ja też wypocząłem tej nocy - Zignorował całkowicie słowa demona, rozmawiając z nim tak, jakby nigdy nic się nie stało, co jedynie jeszcze bardziej irytowało istotę zamkniętą w środku człowieka.
Mromo prychnął cicho pod nosem, nie odzywając się więcej do Soreya który spokojnie przygotowywał wszystko do dalszej drogi, mój diable największy niech ten człowiek umrze w największych męczarniach, tak by nikt nigdy nie był w stanie mu pomóc.
- Ja to słyszę - Westchnął ciężko, dawny pasterz, chowając ostatnie rzeczy do swojego plecaka.
- No kto by pomyślał - Burknął zirytowany, zaczynając się już nudzić. - Jak długo będziesz mnie u trzymał?
- Ta długo jak będzie trzeba. Zmądrzejesz, a wtedy się zastanowimy co dalej - Wyjaśnił, wsiadając na konia, by ruszyć w dalszą podróż.
- Ja mam zmądrzeć? To ty nie potrafisz dostrzec, że nie jestem już twoim aniołem i nigdy już nie będę, więc kto tu zmądrzeć musi - Syknął zirytowany demon, zaczynając się bardzo wiercić we wnętrzu człowieka, mając już dość siedzenia w zamknięciu.
- Jesteś moim aniołem i zawsze nim będziesz, uderzyłeś się tylko mocno w głowę i coś ci się pomieszało. To jednak nic takiego pomogę ci znów być sobą - Obiecał, tak jakby wierzył w wypowiedziane przez siebie słowa.
Mormo westchnął cicho, przewracając oczami, na pewno tak będzie, jeśli będzie go trzymał cały czas w zamknięciu, to kto wie, może mu się uda, wystarczy jednak jeden jego błąd i demon ucieknie, by ruszyć w swoją stronę, pragnąc na dobre pozbyć się anioła, by przejąć całkowicie jego ciało, które już na zawsze będzie naczyniem dla potwora.
Przez resztę drogi Mormon nie odezwał się ani słowem z nudów i zmęczenia dając sobie spokój z próbą wydostania się z zamknięcia, rozumiejąc, że to nic nie da. Ożywił się, dopiero w mieście z zainteresowaniem przyglądając się ludziom. Tak wielu było tu grzeszników, tak wielu do zabicia i pochłonięcia ich dusz. Gdyby tylko był wolny, z wielką chęcią by ich wszystkich zabił. Nie skupiając się na tym, co robi jego „pan”, całkowicie pochłaniając się otoczeniem, które interesowało go w tej chwili najbardziej.
- Co ty robisz? - Warknął cicho do człowieka, gdy dostrzegł pokój. - Mieliśmy wracać do zamku i dlaczego więź jestem zamknięty - Wyburczał niezadowolony.
- Po pierwsze postanowiłem, jedną noc spędzić w gospodzie a po drugie nie zasłużyłeś sobie na wolność - Wyjaśnił, tak jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
Demon obrażony nic więcej nie powiedział, wiedział w końcu, że to nic nie da, głupi nie był, przynajmniej nie głupszy od człowieka, który nawet nie potrafi dostrzec, że jego anioła tu nie ma. I to ludzie są inteligentnymi stworzeniami, zdecydowanie jest to oszukana teoria.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz