czwartek, 28 października 2021

Od Mikleo CD Soreya

W milczeniu wpatrywałem się w męża, do samego końca mając nadzieję, że nie zwróci na to aż takiej wielkiej uwagi, to prawda schudłem, nie oznacza to, że jest ze mną źle, czuję się trochę słabszy i bardziej zmęczony niż zazwyczaj jednakże mimo to nie mogę mu powiedzieć prawdy, on mi nie uwierzyć a jedynie niepotrzebnie się na mnie zdenerwuje. Dlatego właśnie sam nie wiem, co mam zrobić by było dobrze.
- To nic takiego, nie musisz się tym przejmować - Wyznałem, mając cichutko nadzieję, że odpuści sobie ten temat, wracając do wcześniejszych czynności, które były zdecydowanie bardziej interesujące od mojej wagi.
- Powiedz mi, co się dzieje, to przez wodę? - Nie odpuszczał, patrząc na mnie tym cóż lekko przerażającym spojrzeniem nieznoszącym sprzeciwu.
- Może odrobinkę mi jej brakuje, co nie służy mi najlepiej, nie musisz się jednak tym przejmować, naprawdę nic mi nie jest - Nie kłamałem, wody równie mocno brakowało mojemu ciału, co spokoju i braku tej ciężkiej złej energii bijącej od mojego męża, która niczego mi nie ułatwiała.
- W takim wypadku chyba nie mam wyjścia i przy najbliższej okazji pozwolę ci iść nad wodę, jednak wszystko z umiarem - Wyznał, a ja delikatnie uśmiechnąłem się, złączyłem nasze usta w łagodnym pocałunku, kładąc dłonie na jego ramionach.
- Może, zanim pomyślisz nad tym, odbierzesz to, co byłem ci za wczoraj dłużny - Wyszeptałem, odsuwając się od jego ust, z rana po śnie miałem jeszcze energię, którą chciałem dobrze spożytkować, nie mogąc pozwolić, by mój mąż poczuł się poszkodowany, nie o to mi chodziło, tym bardziej że im bardziej jestem mu uległy, tym bardziej mi ufa, a to podstawa by mój dawny Sorey wrócił.
- Jesteś pewien? Nie chce zrobić ci krzywdy - Mówił trochę jak nie on, co przyznam, lekko mnie zaskoczyło, w końcu jestem tylko głupią istotą, która ma robić, co jego mąż chce, nie mając prawa głosu.
- Nic mi nie będzie, nie daj się prosić, oboje tego potrzebujemy - Wyszeptałem mu na ucho, podgryzając jego płatek. Naprawdę miałem ochotę na chwilę przyjemności bez względu na to, czy moje ciało jest takie, czy inne, tym przejmować się będę po stosunku na razie i ja bardzo tego potrzebuje.
Mój mąż na szczęście nie dał mi się długo prosić, doskonale zajmując się moim ciałem, które zachłannie pragnęło więcej I więcej, nim opadło z sił, potrzebując kilku długich chwil, aby znów zacząć w miarę normalnie funkcjonować.
- Pomóc ci? - Spytałem, leżąc spokojnie na kocu, wpatrując się w męża przygotowującego sobie posiłek.
- Nie trzeba dam sobie radę, odpocznij zaraz zmuszany w dalszą drogę - Stwierdził, dając mi chwilę, bym odpoczął, a nawet spokojnie się ubrał. Przyznam, teraz po naszych upojnych chwilach byłem bardzo zmęczony, chyba jednak moją wagą i stan zdrowia mi nie służy, muszę więc wziąć się w garść, nie mogę pozwolić sobie na słabość, gdy muszę zająć się mężem, który musi wrócić do siebie i to jak najszybciej. - Jesteś gotowy do podróży? - Spytał, podchodząc do mnie, by położyć dłoń na moim policzku.
- Tak, oczywiście możemy ruszać - Przyznałem, podając mu złożony koc, gotowy do podróży. Na co Sorey kiwnął głową, idąc spokojnie w stronę zwierzaka co i ja uczyniłem, nie chcąc, by szarpał mnie za smycz, sam miałem problem trzymać, się dobrze na nogach a takie szarpanie w niczym mi nie pomoże.
Podróż upłynęła nam bardzo spokojnie, nic się nie działo, koń spokojnie truchtał przed siebie, a my od czasu do czasu rozmawialiśmy ze sobą, na taki lub inny temat zatrzymując się późnym wieczorem nad wodą, nie mając przyjemności po drodze znaleźć ani jednej jaskini, co zmusiło nas do rozbicia obozu na otwartej przestrzeni, rozkładając koce, na których mieliśmy dziś spać.
- Przygotować ci coś do jedzenia? - Spytałem, nie czując się jakoś tak najgorzej, a co za tym idzie, mogłem przygotować mu jedzenie, nawet nie zwracając uwagi na cudowną wodę. Czując, że to jeszcze nie ten czas, mój mąż jeszcze nie ufał mi, na tyle bym mógł iść do wody, a on w tym czasie nie zwariował z powodu mojej nieobecności. Ja sobie poradzę, bez dostępu do wody nadrobię to, gdy wróci mój Sorey, a na razie muszę się skupić na osobie, którą kocham, by znów stała się sobą.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz