Mijały długie dni i jeszcze dłuższe noce, w których to ciężko było mi zmrużyć oczy, przez cały ten czas szukaliśmy mojego narzeczonego, którego nigdzie nie było, rozpłynął się pod ziemią. Mój brat, który był najlepszym łowcą, raz za razem wyłapywał zapach Karotki, który po chwili znikał, ten kto go uprowadził, najwidoczniej nie był człowiekiem i wiedział, że ktoś może go szukać, dlatego tak świetnie maskował jego ślady, doprowadzając mnie do nerwicy. Ile jeszcze potrwa, zanim go znajdziemy? Dzień, dwa, pięć? Nie mogę już wytrzymać z tej niepewności, chcąc już mieć ukochanego przy sobie.
- Musimy zrobić przerwę, jest późna noc - Odezwał się mój brat, zatrzymując się na otwartej łące, gdzie nie było nikogo ani niczego mogącego nam napsuć krwi.
- Ile jeszcze będziemy robić sobie przerw? Przecież musimy go odnaleźć, powinniśmy szukać nawet nocą - Odezwałem się do brata, nie mając zamiaru odpoczywać mimo tego, że byłem bardzo zmęczony, musiałem odnaleźć Karotkę, a wtedy poczują się lepiej.
- Taiki bądź spokojny znajdziemy go całego i zdrowego musimy jednak pamiętać również o tym, by odpocząć, bez odpoczynku go nie znajdziemy, zmęczenie weźmie nad nami górę, a wtedy wiesz, że z nim nie wygramy i nigdy nie odnajdziemy Karotki - Może i racje miał, co nie zmieniało jednego małego faktu, mój narzeczony jest gdzieś tam sam, na pewno się boi, a ja w żaden sposób nie mogę mu pomóc, jedyne co mogę robić to go szukać co i tak najlepiej mi nie wychodzi.
- Jak mam być spokojny? Jesteśmy daleko od domu i już od kilku dni szukamy Karotki, której nigdzie nie ma, a która może być już martwa, ty mi nie mów już, że mam być spokojnym, bo spokojny będę, dopiero gdy go odnajdziemy - Wyznałem, nerwowy jak chyba jeszcze nigdy dotąd tak strasznie martwiąc się o mojego skarba, którego nigdzie nie było. Jeśli znajdę tego, kto go porwał, od razu go zabiję, ale tak by cierpiał, za wszystko, co mu zrobił.
Mój brat cicho westchnął, widząc jednak moją zawziętość, postanowił ruszyć ponownie w drogę, dając nam jeszcze godzinę na poszukiwanie naszej zguby, której mimo dodatkowej godziny nie byliśmy w stanie znaleźć. To już koniec my naprawdę nigdy go nie odnajdziemy. Załamany położyłem się na trawie, potrzebując odpoczynku który był mi nie zbędny do funkcjonowania.
***
Kolejne dni mijały nam na poszukiwaniu Karotki, której wciąż nie potaniliśmy odnaleźć, to znaczy mój brat złapał trop a którym podążaliśmy, jednakże co chwilę się on nam tracił, co wybijało mnie i mojego brata zmuszając do ponownego szukania tropu, za którym znów podążaliśmy.
- Są blisko - Jednego z wielu dni odezwał się mój brat, dając mi nadzieję na odnalezienie mojego zaginionego skarba. Bez zastanowienia oboje z bratem przybraliśmy smocze postacie, ruszając za zapachem i istotami, które go uprowadziły, znajdując, szybciej niż myślałem, bez zastanowienia atakując ludzi, którzy śmieli dotknąć mojego narzeczonego, pozostawiając tylko jednego.
- Gdzie on jest? - Warknąłem, przybierając ludzką postać, chwytając za fraki ostatniego z trzech, potworów mających czelność odebrać mi to, co kocham.
- Kto? - Mężczyzna wydawał się zaskoczonym moimi słowami, więc albo był głupi, albo świetnie udawał, nienawidzę tego, niech lepiej uważa bo zaraz go zabiję.
- Shōyō, porwałeś go, gdzie on jest? - Warknąłem, nie czując jego zapachu, a to bardzo mnie niepokoiło, gdzie mój narzeczony? Co on z nim zrobił.
- Uciekł nam kilka dni temu - Gdy to powiedział, poczułem ulgę, a jednocześnie zacząłem martwić się o niego jeszcze bardziej, a co jeśli coś mu się stanie? Ja sobie tego nie wybaczę.
Nie panując nad sobą, ze złości zabiłem go, by już nikogo więcej nie był w stanie skrzywdzić.
- Taiki, ktoś tu jest - Mój brat wypuścił z zamknięcia młodego chłopaka, który wygnańcem na pewno nie był, musieliśmy więc mu pomóc i doprowadzić do najbliższego miasta, w którym był już bezpieczny. Szkoda tylko, że mój narzeczony bezpieczny nie był. Gdzie on jest? Tak bardzo chciałby już go znaleźć, powoli tracę nadzieję, że to się mi uda, tyle w tym wszystkim dobrego, że uciekł i może kto wie, wraca właśnie do domu, właśnie musimy wracać jak najszybciej do domu, by się nie martwił, dlatego uczynimy to jutro z samego rana, dziś musimy już odpocząć, oboje z Shingo jesteśmy na wyczerpaniu.
<Karocia? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz