środa, 20 października 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Na jego słowa ponownie poczułem, jak łzy napływają do kącików moich oczu. Zdecydowanie za dużo dzisiaj płakałem, ale czy można mnie za to winić. W końcu dotarłem do mojej ukochanej osoby, mogłem go zobaczyć, powąchać, dotknąć, pocałować, a właśnie tego mi brakowało przez ostatnie kilka miesięcy. Uśmiechnąłem się do niego szeroko przez łzy, wstając z krzesła tylko po to, by przenieść się na jego kolana i wtulić się mocno w jego ciało. Byłem szczęśliwy, i to bardzo, ale również jednocześnie było mi tak bardzo wstyd. Jak mogłem pomyśleć, że nie będzie mnie szukać? Jestem naprawdę beznadziejny, a on jest najwspanialszym mężczyzną, na którego w ogóle nie zasługuję. 
- Ja też bardzo cię kocham. I przepraszam raz jeszcze – wyszeptałem, odsuwając się od niego na tyle, by móc przyjrzeć się jego twarzy. Muszę przyznać się, że i on się trochę zmienił, albo tylko mi się wydaje, bo dawno go nie widziałem. Ale zdecydowanie muszę przyznać mu jedno, wyglądał na wyczerpanego. 
- Nie wiem nawet, za co miałbyś mnie przepraszać – odparł, zaczynając wycierać moje policzki z łez. On jeszcze nie rozumie... to mi absolutnie nie ułatwia sprawy. 
- Jak byłem zamknięty robiłem wszystko, byś mógł mnie znaleźć. Starałem się zostawiać swój zapach, opóźniałem ich przerwy, by zyskać dla ciebie jak najwięcej czasu. Dni mijały, ja na ciebie czekałem, a ty nie przychodziłeś, więc stwierdziłem, powinienem wziąć sprawy we własne ręce i korzystając z okazji uciekłem, ale... gdybym wtedy bardziej w ciebie uwierzył i poczekał na ciebie, to nie trwałoby tak długo. I właśnie za to cię przepraszam, że nie miałem za dużo wiary w ciebie – wyjaśniłem, spuszczając wzrok, bojąc się jego reakcji. To nie jest coś, co chciałby słyszeć, przecież to nie jest nic miłego. Nikt nie chciałby, aby twój partner w ciebie zwątpił, a ja właśnie to zrobiłem, bardziej go skrzywdzić nie mogłem. 
- A ja byłem pewien, że nie żyjesz – powiedział łagodnie, chwytając moją dłoń i całując jej wierzch. 
- Ja też – przyznałem, cicho wzdychając. Jak usłyszałem, jakie moje ciało odniosło obrażenia byłem w szoku, że udało mi się przeżyć. 
- Byłeś w bardzo stresującej i przerażającej sytuacji, więc różne rzeczy przechodziły ci przez głowę. To nic złego – uspokajał mnie, gładząc mój policzek. Mimo tego miałem wrażenie, że jednak tym przyznaniem się do tego sprawiłem mu ból. – Wypij, zjedz, i chodźmy spać. Jest już późno, a ty jesteś bardzo zmęczony – dodał, przysuwając do nas talerz z jedzeniem oraz kubek z gorącą herbatą. 
- Też wyglądasz na wykończonego – zauważyłem, delikatnie przesuwając palcem po linii jego żuchwy. – Co w ogóle robiłeś o tej porze na zewnątrz? Powinieneś już spać – zauważyłem, patrząc uważnie w jego ciemnoniebieskie oczy, których widoku również bardzo mi brakowało. 
- Trzeba było zwierzaki wyprowadzić – odparł, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie, a przecież nie była. Ja nie pamiętam, bym kiedykolwiek wychodził na spacer o tak późnej godzinie. – Smacznego, musimy teraz przypilnować, byś odzyskał troszkę wagi – dodał, całując mnie w policzek. 
- Nie musisz, moja waga jest jak najbardziej prawidłowa – bąknąłem, mimo wszystko zabierając się do jedzenia. Tak, wcześniej mówiłem, że nie chcę jeść, ale powiedziałem to tylko dlatego, by Taiki nie musiał się za bardzo produkować w nocy. W zupełności wystarczyłby mi ten ostatni sucharek z torby. Albo zjadłbym coś rano, w końcu słyszałem, że nie jest zdrowo jeść tak późno w nocy. 
Byłem jednak bardziej głodny niż początkowo myślałem i nim się zorientowałem, zjadłem już wszystko. I co gorsza, jeszcze miałem ochotę; po raz pierwszy od dawna jadłem coś tak dobrego... znaczy, to były najzwyklejsze w świecie kanapki, nic wygórowanego, ale przez ten czas, co tutaj szedłem, miałem jedynie suchary, bo mogły długo wytrzymać, no i oczywiście wodę. To była dość rygorystyczna dieta, ale na nic innego pozwolić sobie nie mogłem. Było za wcześnie na jakiekolwiek owoce, polować też nie mogłem, bo wiedziałem, że nie byłbym w stanie zabić żadnego stworzenia. Może raz czy dwa udało mi się złapać i przyrządzić rybę, ale przez to, że nie miałem przypraw, nie smakowała ona najlepiej, ale zawsze było to jakieś białko. 
- Jeszcze? – spytał wesoło kiedy zauważył, że wszystko już zjadłem. Pomimo tego, co czułem, pokręciłem głową nie chcąc, by znowu przeze mnie krzątał się po kuchni, już wystarczająco dużo dla mnie przygotował. – Chyba jednak ci coś jeszcze przygotuję – dopowiedział sobie sam i nie słuchając mnie, zdjął mnie ze swoich kolan i wziął naczynia, by móc coś jeszcze mi zrobić. 
- Nie, Taiki, naprawdę, wystarczy mi już na dzisiaj – powiedziałem, chcąc go przekonać do swojego zdania. – Tuż przed snem nie powinno się obżerać. 
- No dobrze, niech ci będzie – odpowiedział, zaczynając po mnie sprzątać. Tego też nie powinien robić, ale od tego pomysłu już go nie odciągnę. 
Dlatego grzecznie siedziałem na krześle czekając, aż mój narzeczony skończy sprzątać. Kiedy już to zrobił, wyciągnął ręce w moją stronę. Myślałem, że chce się do mnie przytulić, dlatego posłusznie wstałem i do niego podszedłem, ale okazało się, że Taiki chciał czegoś zupełnie innego; zamiast się przytulić, wziął mnie na ręce. Gdyby nie to, że była późna noc i wszyscy spali, pewnie zacząłbym na niego krzyczeć; nie za bardzo przepadałem, kiedy brał mnie na ręce i doskonale o tym wiedział. Chyba, że już o tym zapomniał. 
- Byłbym wdzięczny, gdybyś użyczył troszkę światła, nie chciałbym się potknąć o Kodę albo Vivi – usłyszałem, kiedy zarzuciłem mu ręce na szyję. Nie chcąc mieć bliskiego spotkania z podłogą, zrobiłem to, o co mnie poprosił. Już po chwili byliśmy w jego pokoju, którego wygląd lekko mnie zaskoczył. Panował tu mały bałagan; ubrania były porozrzucane po podłodze, a łóżko wyglądało, jakby nie było ścielone od tygodni. Trochę wyglądało to tak, jakby spędzał w tym pokoju bardzo mało czasu. – Przepraszam za bałagan, nie spodziewałem się, że dzisiaj przyjdziesz – odpowiedział, sadzając mnie na łóżku i zabierając się za jako takie ogarnianie pokoju. Niepotrzebnie, jutro mogę mu pomóc, a na dzisiaj wystarczy, ze po prostu położy się obok mnie. 
By nie siedzieć bezczynnie, pościeliłem łóżko, by spało nam się jeszcze wygodniej, a kiedy już to zrobiłem, zdecydowałem się założyć jedną z jego koszuli. Miałem już ochotę zdjąć te ubrania, które do najprzyjemniejszych nie należały, no i też, trochę w nich chodziłem i zdecydowanie wymagały prania. 
- Chyba faktycznie urosłem bardziej, niż podejrzewałem – wymamrotałem sam do siebie, kiedy zacząłem zapinać guziki. Koszula mojego narzeczonego nie była już tak idealnie długa, jak zawsze. Już sama koszula mi zdecydowanie nie wystarczy. – Coś się stało? – spytałem mojego ukochanego, kiedy zauważyłem, że znowu mi się przypatruje. 
- Nadal nie mogę uwierzyć, że do mnie wróciłeś – powiedział, uśmiechając się do mnie szeroko. 
- Przepraszam, że tak długo mi to zajęło. Obiecuję, że wynagrodzę ci ten czas -odpowiedziałem, podchodząc do niego i zarzucając mu ręce na szyję, by po chwili wpić się w jego usta. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz