sobota, 16 października 2021

Od Taiki CD Shōyō

 Po kilku długich i bardzo męczących dniach wreszcie wróciliśmy do domu, gdzie miałem nadzieje ujrzeć mojego narzeczonego. Narzeczonego, za którym tak bardzo tęskniłem a którego nie było, nie było ani w domu, ani poza nim zapadł się pod ziemię. Czy to może oznaczać, że on nie żyje? Nie to było, niemożliwe on żyje i na pewno lada dzień wróci do domu, właśnie dlatego muszę na niego czekać lub znów ruszyć w podróż co jednak będzie, jeśli się ominiemy? On wróci, a ja dalej będę go szukał a co jeśli ja będę czekał, a on nigdy nie wróci, to wszystko jest cholernie trudne. I co ja mam teraz począć, szukać go a może czekać na niego. Wróci tu, a może nigdy już nie wróci. Pogodzić się z tym lub mimo wszystko dalej próbować go odnaleźć. Powoli już tracę nadzieję, że kiedykolwiek mi się to uda.
Załamany i bez chęci do życia zamknąłem się w swoim pokoju, przeżywając kilka dni, załamanie nerwowe nie jadłem, nie piłem, nie żyłem, leżąc jedyni w łóżku, bez większych nadziej, tak spędziłem prawie że tydzień, nim w końcu podniosłem się, postanawiając coś ze sobą zrobić, wróciłem mimo niechęci do pracy, by czymś zająć myśli, każdej nocy wracając do domu, myśląc o tym, że znów przywita mnie mój narzeczony, niestety tak się nie działo, każdy dzień był tylko marzeniem, który pękach jak bańka mydlana po powrocie do domu.
Nie tylko ja zresztą tęskniłem, zwierzaki również szukały wszędzie Karotki, nie rozumiejąc, dlaczego ich zostawił, biedne zwierzaki niczego nieświadome jak mam im wytłumaczyć, że to nie jego wina? One mnie nie rozumieją a ja ich i właśnie dlatego jestem tak beznadziejny. Pozwoliłem, by go uprowadzili, pozwoliłem, by mi go odebrali, a teraz nie tylko nie potrafię, go oddałeś, ale i nie potrafiąc wyjaśnić zwierzętom, co się dzieje, dodatkowo je krzywdzę. To jest dopiero bycie pechowcem i do tego durniem, który użala się nad sobą, zamiast szukać osoby, którą kocha.
- Cześć brat jak się czujesz? - Shingo przyszedł do mnie do pokoju, po pracy siadając obok na łóżku, by uważnie przyjrzeć się mojej zmęczonej twarzy. - Spałeś w ogóle? - Zadał drugie pytanie, chyba się o mnie martwiąc, tylko trochę niepotrzebnie jestem dorosły i dam sobie radę sam.
- Dobrze, jakoś sobie radzę. Spałem, spałem nawet kilka godzin - Wyznałem, wzruszając przy tym ramionami z obojętnością.
- Kilka? To chyba za mało, jak tak dalej pójdzie to i prace stracisz - Na te słowa wzruszyłem ponownie ramionami i tak już nic nie tracąc.
- Już ją straciłem - Wyznałem, nie specjalnie tym przejęty, przynajmniej takie miałem wrażenie, w końcu nie chciałbym, aby mój brat zauważył to, że cała ta sytuacja bardzo mnie dotknęła, nawet bardziej niż bym chciał.
- Co dlaczego? - Zaskoczony chłopak bardzo chciał wiedzieć, co się stało, gdy ja nie do końca chciałem o tym mówić. Zabiłem człowieka i nie ma się tu co chwalić lepiej, abym już dłużej z nimi nie pracował.
- Po prostu zrezygnowałem - Nie kłamałem, zrezygnowałem, nie podałem tylko powodu i raczej go nie podam, bo i co go to interesuje to moja sprawa i nich lepiej nie wciska nosa w nie swoje sprawy, bo i on tego pożałuje.
Mój brat, widząc, że nie chcę rozmawiać, odpuścił temat, informując mnie tylko o przygotowanym posiłku, który czekał na mnie w lodówce a na który w ogóle nie miałem ochoty.
W tej chwili cóż byłem załamany, zagubiony, smutny. Wiele emocji odczuwałem, żadnymi się z nikim nie dzieląc, odkąd straciłem Karotkę, straciłem całe życie, które nie miało już sensu. Bez Karotki nic już nie układa się w jedną całość a wszystkie plany i marzenia wyparowały, nie ma ich i już nigdy nie będzie, to koniec on nie wróci, a ja muszę się z tym pogodzić i zacząć na nowo żyć, mimo że to trudne kiedyś mi się uda, a na razie powspominam jeszcze czasy, gdy był przy mnie, a wszystko wokół było proste, kolorowe i po prostu szczęśliwe..

<Karocia? C':

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz