wtorek, 5 października 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Nie byłem do końca pewien, czy powinienem mu powiedzieć. Nie stało się w końcu nic wielkiego, więc po co miałbym go martwić? Pewnie był zmęczony po pracy, nawet jeżeli niewiele robił, więc nie było sensu go jeszcze bardziej dobijać. To była tylko krytyka, z którą powinienem się pogodzić, czyli nic ważnego, tak właściwie. Pozostało mi zatem tylko ładnie się do niego uśmiechnąć i zapewnić, że wszystko jest w porządku. W sumie, to taki był mój pierwotny plan, ale Taiki szybko mnie przejrzał. Nie chciałem, że by to zauważył, ale jak zwykle mi się nie udało. Dlaczego Taiki zawsze potrafił mnie przejrzeć? Chyba przed nim odsłaniam więcej, niżbym sam chciał, co do końca dobre nie było. Znaczy, pewnie dla niego było to dobre, ale dla mnie już tak niekoniecznie. 
- Na pewno, wszystko jest w porządku – odpowiedziałem, siląc się na ładny uśmiech. Nie możemy już zakończyć tego wypytywania? – Dużo ci nałożyć? – spytałem, chcąc odwrócić jego uwagę od swojej osoby. Teraz faktycznie mogłem wyglądać troszkę niemrawo, ale to się zmieni, kiedy tylko się do niego przytulę, a aby się tak stało, najpierw musi zjeść. I się umyć. I przebrać... tak, jeszcze trochę czasu minie, zanim się uspokoję. 
-  Tak, poproszę, trochę dzisiaj zgłodniałem – powiedział, cicho wzdychając, najwidoczniej dając sobie ze mną spokój. Chociaż tyle, nie miałem dzisiaj za bardzo ochoty na przekonywanie go do swojej racji. 
- Naprawdę nic się nie działo w pracy? – zapytałem niewinnie, chcąc w jakiś sposób zacząć rozmowę, której temat nie kręci się wokół mnie. 
- Nie. Właściwie, to zastanawiam się, za co mi płacą – słysząc jego słowa zmarszczyłem brwi. Kiedy tak o tym pomyślę, to nie brzmiało to najlepiej. Mało kto płaciłby za nic takie duże pieniądze, więc dlaczego nadal miał pracę? Musiał być w tym jakiś haczyk, tylko nie miałem pojęcia, jaki. – Ale nie mam na co narzekać, nic nie robię i zarabiam całkiem poważne pieniądze – kontynuował, a ja wyczułem, jak się uśmiechał. Niestety, zobaczyć tego nie mogłem, ponieważ stałem do niego plecami. 
- Albo jest to cisza przed burzą – zauważyłem, nie do końca zadowolony z tego bardzo prawdopodobnego scenariusza. 
- Jak zwykle jesteś bardzo optymistyczny. 
- Pomyśl, gdyby niczego się nie bali, nie płaciliby ci tak dużo. Coś się szykuje i to na pewno nie jest nic dobrego – odpowiedziałem, nakładając na talerz gorące jedzenie. 
- Cokolwiek by to nie było, ja ze wszystkim sobie poradzę – powiedział, szeroko się do mnie uśmiechając, kiedy odwróciłem się w jego stronę. 
- Wiem – odparłem, odwzajemniając gest. Jego uśmiech ciężko było pozostawić bez odpowiedzi. Zaraz po tym położyłem na blacie kubki z ciepłym napojem, dla mnie i dla niego, i usiadłem przy stole. 
Na chwilę między nami zapanowała cisza, której nie przerywałem. Taiki musiał zjeść, czyli za bardzo mówić nie mógł, a ja nie miałem za bardzo o czym opowiadać. O czym niby miałbym? Zajęcia minęły mi raczej spokojnie, a trening... cóż, też się nie ma czym chwalić. Dlatego siedziałem sobie cicho i popijałem gorącą herbatę, obserwując jak Taiki pochłania wszystko, co dałem mu na talerz. Musiał być naprawdę głodny, inaczej nie jadłby tak łapczywie. Przygotowałem mu przecież kanapki do pracy, chyba, że to było za mało... cóż najwyżej jutro przygotuję mu więcej. Dla mnie to nie żaden problem. 
- Dziękuję, było pyszne – powiedział, odsuwając od siebie talerz. 
- Nie mnie powinieneś dziękować, a swojej cioci to ona zrobiła obiad – wyjaśniłem i wstałem od stołu, zabierając brudne naczynia, które miałem zamiar umyć. – Możesz iść do łazienki, ja wszystko sobie tutaj ogarnę i posprzątam – dodałem chcąc, by było jasne, że ja sprzątam, a on będzie odpoczywał. 
- Jesteś dzisiaj trochę nie swój. Na pewno wszystko w porządku? – dopytał, a ja wyczułem na swoich plecach zmartwione spojrzenie. 
- Już mówiłem, że tak. Po prostu... stęskniłem się za tobą. I chciałbym już znaleźć się w łóżku wraz z tobą – wyjaśniłem, nie musząc nawet posuwać się do kłamstwa. 
- Jeśli tak, to pospieszę się z tą kąpielą – powiedział i ucałował mnie w czubek głowy. Chyba naprawdę muszę wyglądać okropnie, skoro Taiki już pytał mnie o moje samopoczucie tyle razy. 
Nie za bardzo się spiesząc, by Taiki mógł zrelaksować w balii z gorącą wodą, pozmywałem wszystkie naczynia, później je wytarłem i schowałem je do szafek. Następnie jeszcze przetarłem jeszcze blaty, upewniłem się, że wszystko jest na swoim miejscu, a dopiero po tym pogasiłem wszystkie świece i skierowałem się do pokoju mojego ukochanego narzeczonego. Zrobiłem już na dzisiaj wszystko, co zrobić musiałem, czyli mogłem wtulić się w jego ciało i zamknąć oczy. Tylko na to miałem w tej chwili ochotę. Na szczęście Taiki już był w pokoju, więc nie musiałem na niego czekać. Bez słowa podszedłem do niego i przytuliłem się do niego, wtulając nos w zagłębienie jego szyi. Przymknąłem oczy i wziąłem kilka głębokich wdechów, po prostu ciesząc się jego bliskością i zapachem. Po krótkim czasie poczułem, jak chłopak kładzie jedną ze swoich rąk na moich plecach, a drugą dłonią gładził mnie po włosach. 
- Więc w końcu powiesz mi, co się dzisiaj stało? – usłyszałem, na co cicho westchnąłem. Myślałem, że już wszystko mu wyjaśniłem i uspokoiłem jego ciekawość, ale najwidoczniej nie. 
- Nic takiego, chyba nie umiem przyjąć krytyki – wyjaśniłem pokrętnie, nie chcąc powiedzieć mu wprost o całej tej sytuacji z treningu. Taiki znał moją grę i pewnie zgodziłby się z osądem Tobio, a tego aktualnie nie potrzebowałem. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz