Nie do końca spodziewałem się takiej odpowiedzi, która szczerze mówiąc, nie za bardzo mi się spodobała, przynajmniej w pierwszej chwili, gdy powiedział mi, co się stało, na szczęście szok szybko odszedł w zapomnienie, a na jego miejscu pojawił się zdrowy rozsądek przypominający mi, że to tylko zwyczajny pierścionek, który nie ma znaczenia, to tylko symbol i bez niego jest moim narzeczony w najgorszym wypadku, jeśli będzie trzeba, kupię mu nowy pierścionek, by czuł się lepiej, a na razie muszę uświadomić mu, że pierścionek to nie wszystko kocham go z nim czy bez niego to, czy go ma, czy nie, nie jest takie ważne przynajmniej nie dla mnie i dla niego też nie powinno być.
- No nic trudno to tylko przedmiot nie ma się czym przejmować - Przyznałem, unosząc podbródek mojego skarba, całując go w czoło, by podnieść go na duchu, nie chciałem, aby się obwiniał ani aby się martwił utratą pierścionka to tylko pierścionek rzecz nabyta.
- Może i tylko przedmiot, ale wydałeś na to pieniądze - No tak przejmuje się pieniędzmi, a przecież to jest najmniej ważne, pieniądze zarobi się, pierścionek się kupi a zdrowia już nie. A skoro mój skarb jest zdrowy, to nic innego nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia.
- Pieniądze to nie wszystko nie przejmuj się, jeśli będziesz chciał, kupimy ci nowy ładniejszy - Stwierdziłem, oczywiście tamten nie był zły, po prostu stać mnie było na coś lepszego i droższego, dlaczego więc miałbym mu nie kupić czegoś, co może nawet bardziej mu się spodoba niż ten poprzedni.
- Nie trzeba, jak sam stwierdziłeś to tylko pierścionek, nie trzeba tracić pieniędzy na nowy - Zapewnił, całując mnie w usta, siadając na moich nogach, wtulając się w moje ciało, cicho wzdychając, dając mi tym samym możliwość do mocnego przytulenia się. Jego obecność była dla mnie bardzo relaksująca dzięki niemu czułem się dobrze i spokojnie, nie musiałem się niczym przejmować, bo nic nie miało znaczenia, on był przy mnie i tylko to miało sens.
W ciszy i spokoju siedzieliśmy kilka minut, ciesząc się swoim towarzystwem do chwili, w której to zjawiła się ciocia, zatrzymując w przejściu.
- Przepraszam, może nie będę wam przeszkadzać - Zaczęła, uśmiechając się do nas ciepło, najwidoczniej nie chcąc nam przeszkadzać, tylko w czym? My nic nie robiliśmy, a przynajmniej nic z powodu czego musielibyśmy zostać sami, w kocu w kuchni, chociaż to kuszące nie kochalibyśmy się. Wiedząc, że są tu inni.
- Daj spokój, my przecież nic nie robiliśmy - Stwierdziłem, gdy Karocia wstał z moich kolan, najwidoczniej odrobinkę pesząc się z powodu cioci, czego również nie rozumiałem, nic się przecież nie dzieje, no nic nieważne może to pora już wracać do pokoju lub miałem nawet inny lepszy pomysł, może po prostu pójdziemy na dwór, zabierając zwierzaki ze sobą. Myślę, że to zrobi dobrze i mi i mojemu narzeczonemu, który za bardzo się wszystkim przejmuje, a chyba tylko ja nie rozumiem po co. Więcej luzu na pewno mu się przyda. - I tak już idziemy do pokoju - Dodałem, omijając ciocię, chwytając Karotkę za rękę, by wraz z nim skierować się do pokoju, gdzie chciałem mu przedstawić swój pomysł, po chwili jednak uświadamiając sobie, że nie ma nic do wyjścia, co oznacza, że musi chodzić w większych ubraniach, które należały do mnie, no cóż, najwyżej zrezygnuje ze spaceru jedna zapytać i tak warto.
- Co teraz będziemy robić? - Mój narzeczony od razu do mnie podszedł, kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej, słodko się do mnie uśmiechając.
- Cóż, szczerze mówiąc, zastanawiałem się nad spacerem, nie masz ochoty wyjść na dwór i się przewietrzyć? - Zaproponowałem oczywiście, jeśli nie spożytkujemy ten czas inaczej, wolałbym jednak, abyśmy najpierw wyszli na dwór, a później po powrocie zastanowimy się, co zrobimy dalej.
<Karocia? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz