środa, 27 października 2021

Od Mikleo CD Soreya

Odrobinkę już tym wszystkim zmęczony wtuliłem się w ciało męża, odczuwając coraz to większe zmęczenie i niepokój. Sorey musiał wrócić do siebie i to jak najszybciej, oczywiście nie było mi aż tak źle z tym jego odbiciem, wolałbym jednak już odetchnąć z ulgą i spokojem. Strach przed mówieniem czegoś, co może go zdenerwować, przeraża mnie, przypominając co może mi zrobić, jeśli powiem coś czego on słyszeć nie chce. Zaczynam się bać nawet żartować, bo nie wiem, czy zaraz na mnie nie nakrzyczy lub jeszcze gorzej.
Stres naprawdę źle na mnie działa, znów zacząłem odczuwać zmęczenie, a ciało ze stresu chyba straciło już na wadze. To wszystko jest takie męczące. Chciałbym, aby mój mąż do mnie wrócił a wraz z nim poczucie bezpieczeństwa i spokój, który jest lekarstwem na każdy mój problem.
Nie mówiąc ani słowa dałem mu tę chwilę, samemu troszeczkę z niego korzystając, przez chwilę chcąc się nawet uspokoić, trochę zrelaksować. Niestety nie byłem w stanie, musiałem cały czas się pilnować, by nie zrobić ani nie powiedzieć niczego głupiego, nie chcę mieć jeszcze gorzej niż już mam, a przyznam nawet teraz, nie jest najlepiej, może i gdy jestem posłuszny, Sorey nie robi mi krzywdy i nie krzyczy, mimo wszystko odbierając mi wolność, której każdy potrzebuje, a już zwłaszcza serafin wody. Nie chcę uciekać, chce mieć swobodę ruchu mam już dość tej smyczy, niech ten koszmar się już skończy.
Mój mąż po kilku minutach odsunął się ode mnie, zwracając całą swoją uwagę na jedzeniu, co mnie bardzo ucieszyło dobrze, że jadł, nie chciałbym, aby z głodu coś mu się stało, chyba bym tego nie przeżył. Dobry czy zły i tak kocham go tak samo mocno, martwiąc się o niego jak jeszcze o nikogo innego.
Spokojnie dałem mojemu mężowi najeść się do syta, samemu skupiając całą swoją uwagę ścianach jaskini, które nie wyglądały jakoś inaczej niż te, które zazwyczaj zwiedzaliśmy, musząc się w nich przespać, jednakże nie było nic innego, ciekawszego do roboty dlatego robiłem właśnie to, cóż może, gdyby mój mąż był sobą, siedziałbym właśnie na dworze, a tak cóż spędzę cały wolny czas tutaj, myśląc nad tym, co zrobić, by Sorey znów był sobą.
- O czym tak myślisz? - Słysząc pytanie męża, odwróciłem głowę w jego stronę, delikatnie się przy tym uśmiechając.
- Zastanawiam się, co jeszcze zrobić, abyś mi zaufał - Wyznałem, nie kłamiąc, o tym też myślałem, w końcu to było równie ważne, jak to by wrócił mój dawny mąż, w sumie to trochę nawet cieszę się z tak zmiennej pogody, dzięki niej miałem więcej czasu, by spróbować nawrócić męża.
Sorey zaśmiał się cicho, przysuwając się do mnie bliżej, by ucałować mnie w czoło, nic mi na te słowa nie odpowiadając, bawiąc się moimi długimi rozpuszczonymi włosami, które nie były związane przez brak gumki, którą stracił Mormo i teraz ja muszę ciągle na nie uważać, z powodu ich długości przypadkowo za nie szarpiąc lub siadając, sam nie wiem, czy po powrocie do zamku nie zetnę ich do ramion, by mi nie przeszkadzały, z drugiej strony jednak bardzo je lubię nie tylko zresztą ja, Sorey nie byłby zadowolony z mojego pomysłu, będę miał i z nim o tym porozmawiać nim w ogóle zacznę coś z nimi robić.
- Najadłeś się? - Zapadłem spokojnie pytanie, tuląc się do męża.
- Tak, naprawdę było dobre - Stwierdził, co mnie uszczęśliwiło, trochę się bałem, że gdy bez ego zgody coś mu przygotuje, znów mnie okrzyczy, wyzywając z powodu nieposłuszeństwa, na szczęście nie było aż tak źle, co ja mówię, w ogóle źle nie było, Sorey przyjął mój posiłek i nawet go zjadł, a to znaczyło dla mnie naprawdę wiele. - Masz na coś ochotę? - Gdy zadał to pytanie, zamrugałem lekko oczami, nie spodziewając się takiego pytania. Wiem, że drugie ja męża nie jest aż takie źle, to ja go denerwuje i to we mnie jest problem, dlatego tak bardzo muszę się pilnować, by nic głupiego nie zrobić lub nie powiedzieć.
- Chciałbym, by moje włosy mi nie przeszkadzały i może odpocząć i tak nie mam tu nic innego do robienia - Wyznałem, przez nadmiar stresu mój organizm znosił to coraz gorzej, niby starałem się na każdy możliwy sposób dogadzać mężowi, by ten nie zrobił mi krzywdy, nie zwracając tym samym uwagi na siebie, jednakże powoli nie miałem już siły im większy stres, tym gorzej, moje ciało marniało, a ja pragnąłem tylko spokoju, którego coś czuje, jeszcze długo nie uzyskam.
- A nie masz może ochoty na nic innego/ - Spytał, owijając moje włosy wokół własnego palca.
- Co tylko zechcesz, mogę dla ciebie zrobić - Wyznałem, mówiąc poważnie, chcą tylko jego szczęścia i dobra a ja.. Cóż sobą zajmę się później, w końcu jestem aniołem, mogę wytrzymać i zrobić wszystko dla osoby, którą kocham.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz