wtorek, 5 listopada 2019

Od Cerise CD. Keyi

 Zjawiła się, tak jak to przewidziałam, poza tym tamta dziewczynka, była wygnańcem, choć tylko w połowie, teraz z tą grupą powinna być bezpieczna. Oczywiście, że znałam ją, tę grupę, o której chodzi Keyi, ale jakoś niespecjalnie chciałam się dzielić informacjami z nią. Chociaż jej zdaniem oni są źli, przecież to człowiek, co on może o tym wiedzieć. No oczywiście, że podejrzewają innych od siebie, bo to samo dzieje się w drugą stronę, jednakże jest jeszcze jedna grupa, która podszywa się pod wygnańców, a mianowicie ludzie, którzy chcą, byśmy wyginęli. Niby też tam działają jacyś wygnańcy i pół wygnańcy, ale nie wiem, czy to ma sens tak się stawiać swojemu gatunkowi, ja tam tylko wykonuje zlecenia.
- Jest pewna grupa, która podszywa się pod wygnańców, są to ludzie, pół wygnańcy oraz pełnoprawni wygnańcy. Atakują tych, którzy nie mogą się obronić oraz tych, którzy wydają się słabi. Przez co takie osoby jak ty uważa, że to wygnańcy szykują odwet. Oni jedynie chcą sobie spokojnie żyć, ale nie mogą, bo są niszczeni i zabijani. - powiedziałam, zaplatając kolejny wianek. Mój wilk sobie ziewnął i wygodniej ułożył łeb, pogłaskałam go powoli, uśmiechnęłam się, a z lasu wyszli inni wygnańcy. Zawołałam babcie i mamę, a one się pojawiły i się nimi zajęli. Widziałam po minie dziewczyny, że jest w szoku, na jacy to są ranni, dzieci także były, oraz ludzie. W koszyku ułożyłam wianki i poklepałam wilka, by im zaniósł. Uśmiechnęłam się do nich, pokazując kiełki.
Gdy zniknęli z pola widzenia, spojrzałam na nią i naciągnęłam nieco kaptur, na włosy, by ponownie się odezwać, oraz wyjąć kartkę.
- Tutaj masz namiary, na kolejne ich spotkanie. Oczekuj tego, że także się pojawię, oni także mają jad, jeśli chcesz ich unieszkodliwić, weź kilka tych kwiatów i jak będą nieprzytomni, to włóż im je do ust i odczekaj kilka minut, potem sama zobaczysz. - powiedziałam i wstałam, by otrzepać spódniczkę i płaszcz.
- Zbiera się na deszcz, choć ze mną, przeczekasz u mnie i potem pójdziemy na spotkanie z nimi. Będziesz mogła wówczas zadać jeszcze jakieś pytanko. - powiedziałam i skierowałam się powoli do domku, choć zaczynało padać. Dziewczyna szybko do mnie dołączyła i zabrała kwiaty, dobrze to wróży, jednakże nie mogę jej więcej powiedzieć, to nie jest zbyt ważne, bo i tak jest jedynie człowiekiem. 
Pewnie i tak niedługo będę musiała iść pobiegać, choć moja ludzka forma jest lepsza, jednakże jako wilk, mogę popolować i też popilnować terenu. Postraszyć, a w tym także zająć się sprawami, którymi jako wilk mogę. Azazel i jego wataha wzywa. Jednak jeszcze da mi trochę czasu, a potem ja dam mu, w tym wypadku to jest bardzo ważne, by się dzielić ciałem, jakim jestem obdarowana, czyli ludzka ma część i zwierzęca. Obie mają swoje imiona i osobowości. Nawet płcie, jako człowiek jestem Cerise, wadera, za to jako Azazel jako samiec alfa. Dwie różne dusze, ale za to obie są równie dobrze traktowane.

***

Obie ruszyłyśmy na spotkanie w opuszczonym "Herterze" gdyż taka właśnie nosiła nazwa tegoż też miejsca. Chciałam iść swoją drogą, ale by nie pokazać tego, iż jestem odmienna niż ona, to tkwiłam przy niej, nasłuchując, co mają, dopowiedzenia. Oczywiście, by nie wchodzić jej w drogę, przyglądałam się jej. Wyczekiwałam także planu, jaki ma. Ja oczywiście mam inne zadanie, ale wole jej o tym nie mówić, po prostu, gdy będzie chwila zamieszania to zrobię co mam zrobić.

Keyi? 

549 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz