Nie chciałem zostawiać Victora samego w tym ciemnym, zimnym pokoju. Może ona sam chciał mi wmówić, że jest okej i niedługo mu minie, ale ja w to nie byłem w stanie uwierzyć. Z drugiej strony jednak nie chciałem pozostawać w pokoju niechciany. Chyba najlepiej dać mężczyźnie przestrzeń i trochę czasu w samotności. Mimo że się boi, to domyślam się, że jeśli teraz moja osoba mu nie pomaga, to po czasie się to nie zmieni. Dlatego też postanowiłem pozostawić Księcia samego sobie, oczywiście mając w planach zerkać do niego od czasu do czasu. Jakby nie patrzyć moim obowiązkiem jest dopilnowanie czy ma wszystkiego czego potrzebuje.
- W takim razie zostawię cię na razie samego i pójdę może pomóc służbie - oznajmiłem po dłuższej ciszy, po czym podniosłem się ze swojego dotychczasowego miejsca, aby skierować się w stronę drzwi. Wciąż wahałem się między pozostaniem w komnacie, a wyjściem, ale koniec końców gdy już znalazłem się za drzwiami, nie było już odwrotu. Odetchnąłem cicho i ruszyłem wzdłuż korytarza, przy okazji zerkając zza okna na dość nieciekawą pogodę na zewnątrz. Podczas tego rozmyślałem nad tymi wszystkimi rzeczami, jakie się tu wydarzyły. Czy tego chcę czy nie, niedługo będzie trzeba się pożegnać z tym miejscem i wrócić do stolicy. To na pewno nie będzie łatwe, ale jakoś sobie poradzimy, nie mamy w końcu innego wyjścia, chyba. Niekorzystnie było by się poddać po osiągnięciu tylu rzeczy. Przynajmniej ja nie mógłbym się pogodzić z porzuceniem tego wszystkiego. No nic na razie skupię się na tych bardziej przyziemnych rzeczach. Mamy jeszcze może dwa tygodnie przed powrotem i na pewno przez ten czas zdążymy jeszcze poczynić duże postępy.
Jak na razie skierowałem się do pokoju dla służby i zapytałem czy znalazło by się jakieś zajęcie dla mnie. Nie chciałem tak siedzieć bezczynnie u siebie i patrzeć w okno. Już wolałbym zostać w pokoju Księcia i czuwać czy aby na pewno wszystko z nim w porządku.
- Możesz pościerać na schodach - oznajmiła ochrypniętym głosem jedna ze służek tej rezydencji. Spojrzałem na nią spokojnym wzrokiem i poprosiłem o wskazanie gdzie mogę znaleźć przydatne do sprzątania przedmioty. Odparła tylko bym poszukał schowka, dlatego też ruszyłem dalej i dopiero po kilkunastu minutach znalazłem wcześniej wspomniane pomieszczenie. Wziąłem w rękę żelazne wiaderko i szmatę. Teraz trzeba było tylko nalać wody i wziąć się do roboty.
~~*~~
Kiedy uznałem, że moja robota na schodach jest już skończona, odłożyłem wcześniej wzięte przedmioty na ich należyte miejsce, po czym ruszyłem w stronę komnaty Victora. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale po prostu czułem, że muszę sprawdzić jak się miewa. Być może zdążył już zasnąć, co w sumie byłoby dla niego w tej chwili najlepsze. Przespałby całą burzę i później nie byłoby żadnych problemów.
Wszedłem dyskretnie do wnętrza pokoju, wcześniej zerkając po cichu czy mężczyzna śpi. Nie mogłem tego stwierdzić, gdyż leżał na boku i nie widziałem jego twarzy. Mimo to na wszelki wypadek wolałem zachować ciszę, gdyby się okazało, że Victor jednak śpi.
Zająłem sobie miejsce na krześle przy łóżku i spokojnie wpatrywałem się w plecy mężczyzny. Zdawało mi się, że oddychał w miarę spokojnie, więc była spora szansa, że udało mu się zasnąć.
Niestety gdy tylko za oknem rozległ się głośny grzmot, Książę skulił się pod kołdrą, co mówiła samo za siebie. Westchnąłem cicho i podszedłem do okna, które następnie zasłoniłem grubymi zasłonami. Nie wiem czy to pomoże, ale przynajmniej będzie mniej widać błyski.
- Jak się czujesz, Victorze? - zapytałem łagodnie podchodząc do skulonego ciała. Przejechałem palcami po jasnych włosach mężczyzny i uśmiechnąłem się delikatnie. Teraz już wiem, że nie powinienem był go zostawiać i dlatego teraz będę przy nim dopóki ta burza nie dobiegnie końca.
<Victor? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz