Nagle w jednym momencie poczułem że odpływam, zatracam się we własnym ciele i podświadomości. Cholera, że też wybrał sobie akurat ten moment. Coś czuję że to nie skończy się dobrze... To nie może skończyć się dobrze... Z tego co wiem on zawsze reaguje dziwnie na wszystkie poznane prze zemnie osoby. Po za tym Kadohi nie jest jakąś tam "zwykła osoba". Wampir z krwi i kości... Nie można nazwać go zwykłym człowiekiem. Jego chyba w ogóle nie można nazwać człowiekiem. To może być obraźliwe dla jego rasy albo co gorsza dla niego samego...
- Kim jesteś? - zapytałem patrząc na mężczyznę. Od razu wiedziałem że nie jest człowiekiem. Inaczej mu z oczu patrzyło. - Co tu robisz? - dodałem już wrogo. Vivian nigdy nie znalazł sobie znajomego w tak krótkim czasie. Czy on nas porwał? Nie... Raczej nie, wtedy nie robił bym tu czegoś jak gdyby nigdy nic... Nie wiem cała ta sytuacja była bardzo dziwna. Odskoczyłem od chłopaka jak oparzony. Jego wzrok wyrażał zaskoczenie. W sumie nie dziwię się. Do tej pory spokojny i poważny Vivian zmienił się w narwanego mnie.
- Czego chcesz? - Warknąłem nieprzyjemnie do mężczyzny. Nigdy jakoś specjalnie nie udawałem kogoś innego. Dlaczego w ogóle miałbym to robić? Niech wiedzą co ich czeka. Przecież ja i VI to nierozłączna jedność więc beze mnie nie będzie go a bez niego nie będzie mnie. Taka prosta zależność. Poznane przez nas osoby muszą się do tego przyzwyczaić. Nie za bardzo maja w sumie wybór. Albo akceptują nas obojga albo nara, innej opcji nie ma. Taki tam dwupak.
Ostrożnie obserwowałem każdy ruch mężczyzny nie spuszczając go z oczu. Vivian poznał go w lesie. I mimo iż doskonale wiem że jest ostrożny i inteligentny z doświadczenia wiem że większości jemu podobnym osobników nie można ufać.
Kadohi?
283 słów
283 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz