wtorek, 12 listopada 2019

Od Yu cd. Sarethe

Wielce niezadowolona, jednak Olivia w końcu puściła Sarę, pożegnali się jeszcze raz i wyszli na zewnątrz, kierując się w kierunku zamku.
- Możesz mi powiedzieć coś ty jej nagadała? - Zapytał chłopak jak tyle oddalili się kawałek od gospody. Na te słowa, dziewczyna zmrużyła oczy patrząc przed siebie.
-Mogę ale nie muszę. Mniej więcej powiedziałam że dopiero się poznaliśmy i miłość wymaga czasu. Mówiłam że nie chciałaby uwierzyć w to że ja i ty nie jesteśmy razem. Więc nawet jak będziesz chciał się stąd wynieść, może na jakiś czas cię zatrzymają - "dopnę swego" pomyślała w duchu.
- Naprawdę ci zależy bym dołączył do dworu co nie? - Zapytał zaskoczony chłopak, nie sądził że dziewczynie aż tak będzie na tym zależało.
- W sumie nie tyle dołączył co po prostu chciałam być ciocia dobra rada. Powinniśmy się wspierać w tych czasach. - Wzruszyła ramionami niedbale dotykając dłońmi końcówek włosów.
- Coraz bardziej mnie przekonujesz, ale przez długi czas podróżowałem i w sumie dalej to robię, wątpię bym tyle wytrzymał w jednym miejscu. Po za tym, czy ludzie z dworu by zaakceptowali nadwornego rzeźbiarza który jest prawie bezdomny? - Było to dla niego oczywiste, że na pewno nie byliby wstanie zaakceptować kogoś takiego. W końcu szlachta, a tym bardziej dwór w większości gardzą plebsem.
- Jeśli ma to cię pocieszyć, mogę czasami stracić swoją posadę - Mruknęła od niechcenia. Nie miała pojęcia co działo się między politykami ale Johenowi groziło niebezpieczeństwo, a nawet śmierć.
-Nie, to nie jest pocieszające, teraz to się martwię. To na pewno dobrze że ty tam jesteś? - Znali się bardzo krótko, ale polubił dziewczynę i nie chciał by coś jej się stało.
- W życiu się nie połapią. Zaaplikuje się do innej fuchy która pozwoli swobodnie opuścić mi mury zamku. Tak będzie najbezpieczniej. - Powiedział to pewnym głosem, jednak chłopaka to nie uspokoiło, jednak nie miał w tym temacie nic do gadania.
-Skoro tak uważasz to nie będę się wtrącał, pamiętaj że jeśli będziesz kiedyś czegoś potrzebować to zawsze się możesz do mnie zgłosić. Z tego co nagadałaś Olivii wynika że coś między nami jest, spełnię swoją podrabianą rolę mężczyzny. - Wspominając o rozmowie z Olivią zrobił teatralną pozę, jakby był rycerzem z bajek.
Zaśmiała się widząc jego próbę aktorstwa. Wyszczerzyla zęby w uśmiechu.
- Mój ci on - sapnęła dramatycznie lecz po chwili się trochę uspokoiła. - Najpewniej rolę się odwrócą, chce zostać wojem albo rycerzem.
-Nie jestem na tyle urodziwy by robić za damę w opałach. - Odpowiedział z krzywym uśmieszkiem patrząc na swoje ciało. Długie czarne włosy, chude, zgrabne ciało i gładziutka twarz… No cóż, wiele osób najpewniej nie zgodziłoby się z tym zdaniem.
- Oj nie mów tak, drobna korekta w postaci makijażu i cudowna dama jak się patrzy. Na dworze pełno takich wymalowanych, ugh - wzdrygnęła się przywołując pudrowe policzki i dziwne usta. Nie mogła ich znieść.
- Serio? Może zakradnę się na dwór jako kobieta? Wtedy może byłbym bezpieczniejszy i mogłabyś mnie obronić mój rycerzu. - Pociągnął dalej żart, lekko przy tym gestykulując niczym niewinna dama. Oczywiście nie uważał by to było możliwe, jednak jak żartować to żartować co nie?
- Najpierw muszę zostać giermkiem. Totalna Nuda i upokorzenie. Okropieństwo. Lecz takie rzeczy mi nie straszne bom jam jest biały rycerz z Dous Mundos - teatralnie wyciągnęła dłoń przed siebie, niczym prawdziwy rycerz.
-Czekam z tęsknotą na dzień kiedy zostaniesz moim rycerzem. - Chłopak zrobił teatralny ukłon niczym dama z dworu, do tego zmienił barwę swojego głosu na bardziej kobiecą.
- A tak kończąc żarty, mówię całkiem poważnie. Chciałabym podjąć się rycerstwa. - Widać było powagę na jej twarzy.
- No cóż, mi raczej nie widzi się zostanie kobietą, dalej podtrzymuje że jestem zbyt niskiej urody.Jednak tak jak wcześniej mówiłem, jeżeli będę mógł ci jakoś pomóc, to chętnie to zrobię, możesz nawet do mnie przyjść i się wygadać jeśli chcesz. - Odpowiedział spokojnie. - Możliwe że kiedyś razem wyruszymy w jakąś podróż. - Kiedy tylko to powiedział, uznał że choć to pewnie mało prawdopodobnie, to chciałby odbyć z Sarą taką podróż. Nie byłby wstanie się najpewniej nudzić.
- Nie wątpię że byłoby miło razem wyruszyć w podróż. Będę twoim prywatnym obrońcą. - Powiedziała lekko się przy tym uśmiechając.
- Całkiem miła wizja, jeżeli kiedyś się spełni, zdam się na ciebie. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem chłopak. Nie był wojownikiem, chociaż jego męska duma lekko przy tym cierpiała, to wiedział że gdyby przyszło co do czego, to niczym dama w tarapatach, będzie polegał na Sarze.
- Myślę że się z pewnością spełni - puściła oczko porozumiewawczo do Yu.
Chłopak na znak zgody kiwnął głową, ale nie zrozumiał porozumiewawczego znaku dziewczyny. Resztę drogi spędzili na niezobowiązujących pogawędkach i żartach z kobiecej wersji Yu, lekko go to niepokoiło że Sara dość entuzjastycznie do tego podchodzi, jednak uznał że zwyczajnie polubiła ten temat.
- Tu musimy się rozstać i dalej pójdę sama. - Stanęła nagle w miejscu patrząc przed siebie. Malował się przed nią ogromny zamek gdzieś jeszcze hen daleko. - Tak będzie dla mnie bezpiecznie. Nie Chcę być posądzona o spisek.
- Rozumiem, do następnego razu. - Pożegnał się z lekkim uśmiechem i wycofał się, obserwował ją jeszcze przez chwilę, jak widział jak idzie w kierunku zamku. - Mam nadzieję że uda nam się jeszcze spotkać, mogę już nawet być tą damą w opałach. - Zaśmiał się lekko pod nosem.
Zaczął wracać do siebie i rozmyślał kiedy by mógł porozmawiać jeszcze z Sarą, kiedy zobaczył swoje odbicie w szybie sklepu. Choć może nie byli koło samego dworu, to jednak był głęboko w dzielnicy szlacheckiej. Samo wejście do tego sklepu pewnie kosztowało więcej, niż on sam zarobił przez całe swoje życie. Patrzył tak przez chwilę nas swoją twarz i przypomniał sobie te żarty Sary o jego kobiecej wersji. Uznał że to ciekawe wyzwanie dla rzeźbiarza i będzie trochę śmiechu jak pokaże Sarze kobiecą wersję swojej twarzy.
Użył mocy by jego twarz na powrót stała się maską, a następnie położył na niej swoją dłoń. Zwizualizował sobie co chce poprawić i przystąpił do dzieła. To co teraz robił to, jak sam to nazwał, “żywe rzeźbienie”. Kiedy ożywiał martwą rzecz, był w stanie w pewnym stopniu ją kontrolować. Ożywiał cienką warstwę drewna w pewnych miejscach na masce by nadać jej odpowiednich rys twarzy, a następnie zbierał zebrany w ten sposób materiał i zbijał go w małą kulkę, dzięki temu będzie mógł go ponownie użyć by przywrócić maskę do poprzedniego stanu.
- Naprawdę nie musiałem wiele zmieniać. - Nie był tego wcześniej świadomy, jednak nawet przed tą “modernizacją” miał dość kobiece rysy, a teraz to już w ogóle. Głupio było mu oceniać własny wygląd, ale uważał że ma raczej ładną twarz.
Pokręcił tylko głową na swoje myśli i odszedł od szyby i ponownie ruszył w kierunku domu. Miał tam zapasową twarz, więc zamieni je jak tylko wróci, Olivia pewnie go zaczepi, ale może nie zrobi za wiele zamieszania? Kiedy tak rozmyślał przejechał obok niego powóz, nie jechał jakoś szczególnie szybko, więc Yu mógł przyjrzeć się osobie która siedziała w powozie. Była to  bardzo ładna młoda szlachcianka z znudzonym wyrazem twarzy. Ich spojrzenia się skrzyżowały, ale Yu nie zwrócił na nią większej uwagi, pewnie tylko uzna go za plebsa i prychnie pod nosem. Stało się coś zupełnie przeciwnego. Wóz, po tym jak go minął, zatrzymał się i nagle usłyszał krzyk.
- Ej ty! - Yu wiedział że to do niego i zdziwiony odwrócił się w stronę głosu. Krzyczała szlachcianka.
- Wsiadaj. - Choć nie brzmiało to groźnie to był to dla niego ewidentny rozkaz, którego oczywiście Yu nie wykonał. - Nie słyszałaś? Wsiadaj! - Powtórzyła lekko marszcząc brwi. Patrzył na nią przez chwilę, a ona na niego. W końcu dziewczyna straciła cierpliwość. - Erik! Przynieś ją tutaj!
‘Że co?!’ - Jak tylko Yu to usłyszał, zerwał się do biegu. Nie był na tyle głupi by biegnąć główną ulicą i szybko zniknął w ciemnych uliczkach. Jednak kiedy myślał że zgubił tego który go gonił, nagle usłyszał świst, poczucie obezwładnienia i runął na ziemię.
- Wybacz, ale to twoja wina że uciekłaś. - Odezwał się mężczyzna w płaszczu. Miał za pasem miecz i parę noży. Yu zrozumiał że został obezwładniony sprzętem do pętania zwierzyny. Nie sądził że ktoś taki będzie przy boku szlachcianki, spodziewał się raczej rycerza.
Wziął go na ręce jakby nic nie ważył i zaniósł do powozu, wsadził do środka, a samemu usiadł na miejscu woźnicy i ruszyli dalej w drogę.
- Gdybyś przyszła tu wcześniej, uniknęłabyś tych niedogodności. - Powiedziała szlachcianka z westchnieniem. - Pewnie nie będziesz chciała rozmawiać, ale to nic, powiem ci dlaczego cię ze sobą wzięłam. Po pierwsze dlatego że szkoda by taka ładna buźka zmarniała na ulicy. - Mówiąc to wzięła jego twarz w dłonie i zaczęła oglądać. - Masz taką ładną twarz i gładką skórę, a jesteś z plebsu, jestem zazdrosna. - Powiedziała to takim tonem, że nie wiedział czy ma się bać czy nie. - Drugim powodem natomiast jest to że potrzebuję partnerki na małe przyjęcie w dworze i ty nią zostaniesz. - Mówiąc to znowu pokazała na twarzy łagodny uśmiech.
Yo powoli przetrzał co się dzieje, zobaczył w odbiciu ponownie swoją twarz i do głowy przyszła mu tylko jedna myśl.
‘Gdzie jesteś mu rycerzu?!’

Liczba słów: 1459

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz