niedziela, 17 listopada 2019

Od Mordimera CD. Keyi

Obudziłem się w środku nocy, kiedy ktoś pukał do drzwi. Tej nocy miałem bardzo płytki sen, każdy najmniejszy szmer mnie zbudzał, a kiedy wiedziałem, że ktoś jest za progiem, wiedziałem, że już nie zasnę. Wstałem z łóżka i powoli podszedłem do drzwi, gdy je otworzyłem, zdziwiłem się na widok dziewczyny. Bardziej stawiałem na Kostucha, ewentualnie na Madelyn, ale… Keya? Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, dziewczyna wślizgnęła mi się do mieszkania. Potem mówiła coś szybko i nieskładnie, wciskając mi do ręki jakiś papier.
- Spokojnie – powiedziałem, czując, że sen już całkowicie minął. Spojrzałem na papier, na którym było nazwisko dziewczynki i moje. - Napijesz się czegoś? - zaproponowałem idąc do kuchni. Keya mruknęła cicho, że tak i ruszyła za mną. Położyłem przedmiot na stole, gdy ona usiadła na krzesło, jak wstawiłem wodę. - No dobrze, a teraz spokojnie opowiedz mi, co się stało – Keya wzięła parę wdechów, a następnie spokojnie, ale szybko, opowiedziała mi wszystko, a ja byłem nawet trochę zszokowany takim posunięciem. Atakować w domu? Przy rodzinie? Nawet się cieszyłem, że Czarni zdołali go uratować, bo jestem pewien, że dziewczyna byłaby w stanie zmasakrować jego ciało na oczach rodziny. NA oczach żony i dzieci. I dzieci…
Cały czas stałem odwrócony w jej stronę i patrzyłem w jej oczy, na pewno nie kłamała. W dłoniach trzymałem napój i co jakiś czas powoli go piłem, uważnie jej słuchając. Kiedy skończyła, wypiła całą zawartość herbaty. Odetchnęła i na chwilę zamknęła oczy. Panowała cisza, podczas której na spokojnie reasumowałem jej wyznania. Potem skierowałem wzrok na papiery, widziałem w nich moje nazwisko. Musiałem je na spokojnie przejrzeć, a potem porozmawiać z Kostuchem. Na razie jednak…
- Tak właściwie, to po co tu przyszłaś? - zapytałem. Keya otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Po pomoc. I radę – odparła. Trochę mnie to zdziwiło, myślałem, ze raczej mną gardzi i jestem ostatnią osobą, do której by przyszła po coś takiego.
- A konkretniej to co chcesz usłyszeć ode mnie? - dziewczyna w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Westchnąłem, po czym usiadłem na krześle naprzeciwko niej. - Co mogę ci powiedzieć… - zapytałem bardziej samego siebie. - Według mnie, atakowanie go przy cywilach było błędem, należało to zrobić po cichu, ale miejmy nadzieje, że cie nie namierzą, chociaż on cię wynajmował, więc… - pokręciłem głową. - Jedyne co mogę zrobić, to zaoferować ci nocleg – powiedziałem.
- W takim razie chętnie go przyjmę – skinąłem głową i wyszedłem z kuchni, aby coś jej przygotować.
Do dyspozycji miałem kanapę. Kiedy ścieliłem jej posłanie, kłóciłem się sam ze sobą. Rozum mi podpowiadał, że to zły pomysł, ona jest morderczynią, płatnym zabójcą, a ja chce ją przenocować w swoim domu. Z drugiej zaś strony, jako człowiek inteligentny, wiedziałem, że nie mogę jej zostawić w takiej sytuacji, nie ważne jak bardzo bym tego chciał.
Wróciłem do kuchni z ręcznikiem w dłonie. Podałem go dziewczynie.
- Jeśli chcesz, umyj się. W salonie masz przygotowaną kanapę – wziąłem do ręki papiery, które mi przyniosła, a następnie zniknąłem w swoim pokoju. Słyszałem jak Keya odsuwa krzesła, a potem drzwi do łazienki się zamykają. Kiedy ona brała prysznic, ja zacząłem czytać.
Najpierw pojawiło się nazwisko jej rodziny i informacja, że rodzice zostali zamordowani. Stałem się poszukiwany, z tego względu, że byłem ostatnią osobą, która była widziana z dziewczynką, która miała klucz, do otwierania wszystkich drzwi. Ta informacja wydała mi się dziwna, nie ma takiego klucza, chyba, że posiadała taką moc, ale wtedy wynikało by, że ona nie posiada takiego klucza, tylko…
Długo siedziałem nad tymi papierami. Nie odnalazłem żadnej przydatnej informacji, która pomogłaby w tej sprawie. Wyszedłem z pokoju i zajrzałem do sypialni, dziewczyna już leżała na kanapie, dlatego po cichu zamknąłem drzwi na klucz, na wypadek, gdyby rzeczywiście postanowiła wyrządzić mi krzywdę, w końcu nie czytam w myślach i nie wiem, czy to wszystko nie zostało ukartowane. Może zmówiła się ze zleceniodawcą, który w zamian za informację kto był mordercą jej matki, miała wydobyć ze mnie informację na temat dziewczynki?
Tej nocy nie spałem, w sumie wiedziałem, że tego nie zrobię, odkąd przyszła. Czuwałem te ostatnie nocne godziny przy świecy, patrząc za okno i głęboko rozmyślając.

<Keya? Wracam do wątku>

Liczba słów: 659

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz