niedziela, 10 listopada 2019

Od Keitha CD Kousuke

Zmarszczyłem brwi, ale już nic nie mówiłem. Po mojej wypowiedzi spodziewałem się prędzej jakiegoś wybuchu agresji z jego strony za „nie wypełnianie poleceń”, niż machnięcia na to wszystko ręką i dania mi tak naprawdę czasu wolnego, a moje głupie odzywki albo zbywa, albo odpowiada równie złośliwym komentarzem. Zauważyłem, że już od jakiegoś czasu traktuje mnie lepiej i oby to trwało jak najdłużej. 
Bez zbędnego gadania wyminąłem go i udałem się z psem do kuchni. Przygotowując sobie oraz mojemu pupilowi posiłek zauważyłem, że jedzenie zaczyna się powoli kończyć, zwłaszcza jakiegokolwiek rodzaju mięso. Co prawda, mnie jest to obojętne, mnie wystarczy wszystko, co jest zdatne do spożycia, głównie chodziło mi o Nortona – psy są mięsożerne. Temat kończących się zapasów postanowiłem jednak poruszyć później, teraz chciałem się nacieszyć tą chwilą przerwy. Wystarczająco dużo czasu spędziłem z nim w szkole.
Poszedłem do swojego pokoju, tam czułem się najbardziej pewnie. Napaliłem ogień w kominku i z nudów zacząłem przeglądać książki, które zakupił mi Kousuke. Nowe ubrania, torba, książki... Pewnie cała ta farsa związana z moim pójściem do szkoły trochę go kosztowała, zarówno pieniędzy jak i czasu. Jestem zaskoczony, że chciało mu się to tak wszystko zorganizować. 
Dalsza część dnia minęła mi wyjątkowo spokojnie. Mimo, że kilkukrotnie przemykałem się między górą a dołem – ani razu nie napotkałem gospodarza domu.
***
Następny poranek nie różnił się wiele od poprzedniego. Przynajmniej obudziłem się jakieś pięć minut przed tym, jak Kousuke wszedł do mojego pokoju w celu ściągnięcia mnie z łóżka. On w ogóle sypia? Może demony nie potrzebują snu tak samo, jak nie potrzebują jedzenia? Jeżeli faktycznie tak jest, to mu zazdroszczę. Brak potrzeby snu wydaje się bardzo praktyczny.
Podczas zapinania koszuli mój wzrok mimowolnie powędrował na prowizoryczny kalendarz mieszczący się na stoliku. Właśnie dzisiaj wypadały moje urodziny. Uśmiechnąłem się smętnie pod nosem. Jaki ja jestem stary.
- Wszystkiego najlepszego, Keith – mruknąłem sam do siebie. Pies, który leżał obok łóżka, usłyszawszy mój głos przechylił lekko łeb i zamerdał ogonem. Już z weselszym uśmiechem podrapałem go za uchem. 
Nie byłem zaskoczony, widząc demona, który prezentował się perfekcyjnie, w przeciwieństwie do mnie. Niby nosimy te same ubrania, a to on z naszej dwójki wygląda o niebo lepiej.
Do klasy weszliśmy kilka minut przed dzwonkiem, mimo tego dziewczyny postanowiły wykorzystać ten bezcenny czas. Od razu skierowałem się w stronę ławki, przy której siedziała Ann.
– Zerwijmy się z dwóch ostatnich lekcji – powiedziała dziewczyna, kiedy tylko usiadłem na krześle obok niej. 
Posłałem jej zaskoczone spojrzenie. Ann nigdy nie wyglądała mi na osobę, która opuszczałaby lekcje bo tak.
– Wolę spasować – mruknąłem, kładąc podbródek na jej ławce. Oczywiście, kiedy chodziłem do szkoły, całkiem często wagarowałem i nawet teraz pewnie bym się zgodził, gdyby nie fakt, że jestem w danej chwili „uzależniony” od Kousuke. 
– To jest historia, mało kto chodzi na historię, kiedy jest na ostatnich godzinach. Poza tym, jesteś nowy i pewnie nawet nie zauważy twojej nieobecności – dalej próbowała mnie przekonać. W dodatku, zaczęła raz po raz delikatnie dźgać mój policzek. Co oni wszyscy mają do moich policzków? 
– Nadal wolę zostać – stanowczo odtrąciłem jej rękę. 
– Czemu? Bo twój chłopak ci nie pozwoli? – wywróciła oczami.
– Jaki... bogowie, nie jesteśmy parą! – poczułem, jak policzki płoną z zażenowania. Czyli tak wygląda nasza relacja z perspektywy osób trzecich. Dokładne jej przeciwieństwo w rzeczywistości. W życiu nie wybrałbym na partnera tak psychopatycznego dupka, jakim jest on.
– Nie zaprzeczaj, ślepa nie jestem. Żebyś wiedział, ile jadu wylewają na ciebie te dziewczyny – kiwnięciem głowy wskazała na grupkę zebraną wokół mojej ławki. 
– Czemu miałby to robić? – zapytałem, całkowicie zbity z tropu. Nie zamieniłem słowa z tamtymi dziewczynami, za co miałyby mnie nienawidzić?
– Bo Kousuke spędza z tobą najwięcej czasu. Szczerze mówiąc, to tylko z tobą – wywróciła oczami, jakby to było oczywiste. Dobrze wiedzieć, że już zaczęła mnie nienawidzić połowa klasy, wedle jej słów. Dobry początek. – I przemyśl moją propozycję ucieczki, jest nadal aktualna – dodała, kiedy zabrzmiał dzwonek. 
Skołowany wróciłem do ławki, myśląc nad jej słowami.
– Wiesz, że Ann ma nas za parę? – mruknąłem do chłopaka na tyle cicho, by tylko on był w stanie to usłyszeć. Czułem się dziwnie z wiedzą, że ktoś nas tak spostrzega.

<Kousuke? xd>

671 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz