No i cudownie tego było mi trzeba jakieś wtopy ze złotem, którego jeszcze nie zabrałem, podkreślam jeszcze, bo zaraz to uczynię skoro i tak jestem czemuś tam winien to, dlaczego by naprawdę nie zrobić czegoś złego, w końcu na jedno wyjdzie.
Otworzony woreczek ze złotem szybko zamknąłem, chcąc schować go do kieszeni, bo jeśli już mam przerąbane to niech przynajmniej będzie ku temu powód. Szkoda tylko, że do cholery jasnej, kiedy chciałem schować woreczek do kieszeni ten durny... Nawet nie wiem, jak się nazywa. Eh. Ten durny nieznajomy zabrał mi woreczek ze złotem, odkładając go na miejsce. Co zabawniejsze zrobił to tak szybko, tak nagle, że ani ja, ani co durni ludzie nie zauważyli tego czynu. Cholernik jest dobry naprawdę dobry.
Zagryzłem dolną wargę, ściskając mocno swoje pięści teraz nie dość, że mamy na ogonie tych strażników to jeszcze zostaniemy skazani za niewinność, a ten pomysł wcale mi nie odpowiada jakim prawem mam skończyć na stryczku? Że niby za niewinność to strasznie słabe nie popieram takiego działania.
Chciałem stamtąd uciec, przecież w tym byłem całkiem dobry, znikam z oczu jak duch a może raczej jak lis, pojawiam się i znikam, to powinno być moje motto.
Mniejsza wracając, jednak do mojego pomysłu był on bardzo realny i wręcz wspaniały mało brakowało i naprawdę bym spierdolił szkoda tylko, że ten idiotyczny dzikus... Chwila tak teraz się tylko zastanowię czy nazywanie go dzikusem nie oznacza, że właśnie obrażam sam siebie? Nie, żebym był jakimś geniuszem czy tym podobne, ale oboje jesteśmy dla zwykłych ludzi dziwakami... Ach znów zaczynam myśleć o czymś zupełnie innym, no nie mogę skupić się na jednej rzeczy. Jednak ten gość, tak nazwijmy go gościem, złapał mnie za koszulę, nie pozwalając mi uciec. Wyczuł, co chce zrobić.
- Puszczaj - Syknąłem, zły całkowicie olewając strażników, którzy zaraz przebiją nas jak ser tymi ostrymi ostrzami, który nie powinien być tak blisko nas.
- Uspokój się - Mruknął, w moją stronę zwracając się następnie do strażników. - Doszło do pomyłki, my nic nie zrobiliśmy, znaleźliśmy się w złym miejscu o złej porze - Wyjaśnił, starając się nas wykaraskać z tych tarapatów.
~ Gnój jeszcze z nimi gada - W myślach mówiłem o nim i o tej całej sytuacji wiele wulgarnych słów, których nikt nie chciałby usłyszeć, dlatego też nie mówię nic na głos.
Westchnąłem cicho, nagle słysząc głos jednego ze strażników.
- Tak? Jeśli to nie wy odnajdźcie tego, kto to zrobił - Mówiąc to, założył nam na moją lewą a tego drugiego prawą rękę. - Kajdany trochę wam to utrudnią, a równocześnie zapewnią nas, że po pierwsze nie uciekniecie, bo widząc kajdany, każdy będzie coś podejrzewał, a po drugie nie rozdzielicie, się to znaczy, że jesteście na siebie skazani - Wyjaśnił, dodając jeszcze, że mamy tylko dwa dni, aby odnaleźć złodzieja, inaczej to my skończycie na stryczku. Coś tam jeszcze dodał a później. No właśnie co było później, straż zabrała złoto odchodząc, mimo to mam wrażenie, że mimo to ktoś będzie nas obserwował, nie są głupi, ale i my głupi nie jesteśmy niech sobie nie myślą.
- Ale nas załatwiłeś - Mruknąłem, siadając na ziemi, nie mając zamiaru nigdzie iść, nie chce mi się szukać jakiegoś człowieka, a i tak pewnie go nie znajdziemy i skończymy tak jak skończyć mamy, przecież dobrze wiem, że oni nie dadzą nam tak łatwo odejść.
- Przestań się mazać, trzeba go odnaleźć - Jego słowa podziałały na mnie jak płachta na byka, niepotrzebnie mnie tylko wkurza.
- Zamknij się, nawet cię gościu nie znam, nie będę nic z tobą robił - Warknąłem przez zaciśnięte zęby widzę, że nasza znajomość ciekawie się zaczyna, no po prostu fantastycznie tego jeszcze było mi potrzebne nie dość, że stare to jeszcze muszę spędzić z tym czymś czas ba mamy misję, na którą się nie zapisaliśmy, po prostu musimy to zrobić i koniec kropka.
<Nie wiem czy tego oczekiwałaś xd>
618 słów
Otworzony woreczek ze złotem szybko zamknąłem, chcąc schować go do kieszeni, bo jeśli już mam przerąbane to niech przynajmniej będzie ku temu powód. Szkoda tylko, że do cholery jasnej, kiedy chciałem schować woreczek do kieszeni ten durny... Nawet nie wiem, jak się nazywa. Eh. Ten durny nieznajomy zabrał mi woreczek ze złotem, odkładając go na miejsce. Co zabawniejsze zrobił to tak szybko, tak nagle, że ani ja, ani co durni ludzie nie zauważyli tego czynu. Cholernik jest dobry naprawdę dobry.
Zagryzłem dolną wargę, ściskając mocno swoje pięści teraz nie dość, że mamy na ogonie tych strażników to jeszcze zostaniemy skazani za niewinność, a ten pomysł wcale mi nie odpowiada jakim prawem mam skończyć na stryczku? Że niby za niewinność to strasznie słabe nie popieram takiego działania.
Chciałem stamtąd uciec, przecież w tym byłem całkiem dobry, znikam z oczu jak duch a może raczej jak lis, pojawiam się i znikam, to powinno być moje motto.
Mniejsza wracając, jednak do mojego pomysłu był on bardzo realny i wręcz wspaniały mało brakowało i naprawdę bym spierdolił szkoda tylko, że ten idiotyczny dzikus... Chwila tak teraz się tylko zastanowię czy nazywanie go dzikusem nie oznacza, że właśnie obrażam sam siebie? Nie, żebym był jakimś geniuszem czy tym podobne, ale oboje jesteśmy dla zwykłych ludzi dziwakami... Ach znów zaczynam myśleć o czymś zupełnie innym, no nie mogę skupić się na jednej rzeczy. Jednak ten gość, tak nazwijmy go gościem, złapał mnie za koszulę, nie pozwalając mi uciec. Wyczuł, co chce zrobić.
- Puszczaj - Syknąłem, zły całkowicie olewając strażników, którzy zaraz przebiją nas jak ser tymi ostrymi ostrzami, który nie powinien być tak blisko nas.
- Uspokój się - Mruknął, w moją stronę zwracając się następnie do strażników. - Doszło do pomyłki, my nic nie zrobiliśmy, znaleźliśmy się w złym miejscu o złej porze - Wyjaśnił, starając się nas wykaraskać z tych tarapatów.
~ Gnój jeszcze z nimi gada - W myślach mówiłem o nim i o tej całej sytuacji wiele wulgarnych słów, których nikt nie chciałby usłyszeć, dlatego też nie mówię nic na głos.
Westchnąłem cicho, nagle słysząc głos jednego ze strażników.
- Tak? Jeśli to nie wy odnajdźcie tego, kto to zrobił - Mówiąc to, założył nam na moją lewą a tego drugiego prawą rękę. - Kajdany trochę wam to utrudnią, a równocześnie zapewnią nas, że po pierwsze nie uciekniecie, bo widząc kajdany, każdy będzie coś podejrzewał, a po drugie nie rozdzielicie, się to znaczy, że jesteście na siebie skazani - Wyjaśnił, dodając jeszcze, że mamy tylko dwa dni, aby odnaleźć złodzieja, inaczej to my skończycie na stryczku. Coś tam jeszcze dodał a później. No właśnie co było później, straż zabrała złoto odchodząc, mimo to mam wrażenie, że mimo to ktoś będzie nas obserwował, nie są głupi, ale i my głupi nie jesteśmy niech sobie nie myślą.
- Ale nas załatwiłeś - Mruknąłem, siadając na ziemi, nie mając zamiaru nigdzie iść, nie chce mi się szukać jakiegoś człowieka, a i tak pewnie go nie znajdziemy i skończymy tak jak skończyć mamy, przecież dobrze wiem, że oni nie dadzą nam tak łatwo odejść.
- Przestań się mazać, trzeba go odnaleźć - Jego słowa podziałały na mnie jak płachta na byka, niepotrzebnie mnie tylko wkurza.
- Zamknij się, nawet cię gościu nie znam, nie będę nic z tobą robił - Warknąłem przez zaciśnięte zęby widzę, że nasza znajomość ciekawie się zaczyna, no po prostu fantastycznie tego jeszcze było mi potrzebne nie dość, że stare to jeszcze muszę spędzić z tym czymś czas ba mamy misję, na którą się nie zapisaliśmy, po prostu musimy to zrobić i koniec kropka.
<Nie wiem czy tego oczekiwałaś xd>
618 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz