piątek, 8 listopada 2019

Od Kadohiego Cd. Vivian

Obudziło mnie poczucie zimna. Tak. Wampiry również śpią i odczuwają temperaturę. Jesteśmy bardziej odporni niż ludzie, a zapotrzebowanie na odpoczynek nie jest tak wysokie, jednak ostatnich parę dni i nocy wędrowałem przez góry starając się nie robić odpoczynków dłuższych niż to absolutnie konieczne. Dlatego też ów poranek był miłą odmianą. Usiadłem na prowizorycznym posłaniu, pocierając dłońmi ramiona. Spomiędzy ust uciekł pojedynczy obłoczek pary, świadczący o naprawdę niskiej temperaturze. Musiało być około 11ºC. Rozejrzałem się nadal trochę nieprzytomnie po schronieniu, a dostrzegając puste miejsce gdzie wczoraj późno w nocy zasnął mój towarzysz podróży, zamarłem. Nie myśląc dłużej, pewniej chwyciłem katanę i wypadłem przed szałas szukając chłopaka. Czułem, że moje serce przyspieszyło niebezpiecznie do podobnej prędkości co ludzki odpowiednik tego organu. Jednak odetchnąłem głęboko, gdy okazało się, że poszukiwany przeze mnie dwukolorowooki kuca najspokojniej w świecie, przed tlącym się ogniskiem. Spojrzenie Viviana było skierowane na mnie, a oczy wyrażały najszczersze zdumienie. W pierwszej chwili myślałem, że po prostu wystraszył się moich gwałtownych ruchów, jednak im dłużej patrzyłem na jego zaskoczoną twarzy, widziałem jeszcze jedną emocję. Rezerwę. Patrzył na mnie jak gdyby nigdy wcześniej mnie nie spotkał. To mnie zaniepokoiło. Czyżby miał jakiś zanik pamięci?
- Vivian? Wszystko dobrze?
Zamiast oczekiwanej odpowiedzi zastał mnie cisza. Wyraz oczu chłopaka natomiast zmienił się nieco. Dodatkowo w moje nozdrza uderzył charakterystyczny zapach strachu. Ale czemu miałby się mnie bać? Czyżby wszystko przemyślał i postanowił jednak znienawidzić? Donieść Królowi? No tak. W co ja naiwnie wierzyłem? Że rzeczywiście ktoś mnie polubi? Potwory takie jak ja na to nie zasługują. Może jakiś porządny wampir. Jednak na pewno nie morderca.
Zamrugałem szybko starając się pozbyć niechcianej wilgoci. Ostatnio niebezpiecznie często odczuwałem takie nagromadzenie emocji. Odwykłem od kontaktu z innymi istotami, posługującymi się zrozumiałym dla mnie językiem.
- Vivian? - postanowiłem zaryzykować ponownie zadając pytanie
- Kim jesteś? - widziałem, że usta chłopaka się poruszają, jednak głos wychodzący z pomiędzy warg, nie brzmiał jak ten który zdążyłem już poznać.

< Vivian? A może Enzo? >

314 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz