piątek, 22 listopada 2019

Od Raffaela CD. Lucida

Chłopak był dziwny… a raczej nie był człowiekiem i Raffael upewnił się w tym, kiedy chłopak zasłonił mu oczy i usta. Chciał go od siebie odsunąć, ale kiedy usłyszał ten dziwny język, znieruchomiał. Nawet gdy już go puścił i ruszył za światłem, białowłosy jeszcze chwilę poświęcił na ogarnięcie sytuacji. Słów nie rozumiał, ale nie musiał być geniuszem, by wiedzieć, że to jakieś zaklęcie. Powoli i niepewnie ruszył za nowopoznanym, utrzymując odległość, na jaką pozwalały mu te czerwone nicie. Zastanawiał się, kim on był, chociaż sam fakt, że nie był człowiekiem, grało dużą rolę. Po pierwsze, mniejsza szansa na wydanie; skoro on sam jest Wygnańcem, nie będzie chciał się pozbyć, zabić lub wydać mężczyzny, który był wendigo. Po drugie, mniejsza szansa, że go pożre, kiedy zabraknie mu zapasów, których mimo wszystko za dużo nie zmieścił w niedużej torbie wiszącej na ramieniu. Nie będzie nawet próbował, jak smakuje, nie chciałby zachorować, nigdy to mu się nie przytrafiło i szczerze? Boi się tego doświadczenia.
Nagle sznurek się napiął, a kiedy skierował wzrok z butów przed siebie, zobaczył, jak białowłosy osuwa się nagle na ziemię. Raffael był zbyt blisko, by nie zdążyć go złapać. Chłopak zemdlał i próby ocucenia go nie przyniosły żadnego skutku. Nie mając wyboru, podniósł go i ruszył prosto, chociaż światło już zniknęło. Parę razy kopnął w jakiś kamień, a raz uderzył w ścianę, gdy się okazało, że korytarz skręcał. W końcu zobaczył światło, przyspieszył. Wyszedł spod ziemi jaskinią, w której śmierdziało zdechłymi futrzakami. Rozejrzał się, na pewno nie znajdowali się już w smoczej dolinie, ale nie potrafił określić, co to za miejsce. Na chwilę położył chłopaka na ziemi, aby odpocząć i się za czymś rozejrzeć. Korzystając z jego nieprzytomności, zamienił się w wendigo, ponieważ prawdziwa forma była wyższa i łatwiej się było wspiąć na drzewa, aby coś zobaczyć; tak też zrobił. Najpierw obszedł teren wokół, ale gdy nie zobaczył nic, prócz drzew, wszedł na jedne z wyższych. Dopiero z niego zobaczył dym, wioskę położoną jakieś trzy kilometry od niego. Zszedł na dół i pozostając w swojej formie, wziął Lucida na ręce i ruszył w tamtą stronę.
Zastanawiał się, czy go nie spróbować. Robił się głodny i miał chęć odgryźć tylko kawałek, mały kawałeczek, nic ważny cząsteczkę. Przysunął szczękę do jego ciała, powąchał zapach… szybko wyciągnął z torby kawałek mięsa i go zjadł, a raczej powoli przeżuwał, aby starczyło mu jak najdłużej.
Nie dotarł do wioski, ponieważ po drodze znalazł opuszczoną chatkę. Deski, z których była wybudowana, próchniały i się łamały, ale strop wyglądał jeszcze na tyle mocny, aby spędzić tam chociaż kilka godzin. Podłoga pod jego ciężarem skrzypiała, a kiedy położył towarzysza na łóżko, w górę uniosła się potężna chmura kurzu; miał chociaż pewność, że mieszkanie było całkowicie puste od bardzo długiego czasu. Wrócił do ludzkiej formy.
Raffael nic nie mógł zrobić, jeśli to nie znajdowało się w czterech metrach od chłopaka, dlatego siedział przy nim, aż się obudził. Zdziwiła go jego reakcja, Lucid przestraszony złapał za jego nadgarstek, przez co byli bardzo blisko siebie – za blisko. Wendigo starał się wyprostować, ale chłopak nie chciał go puszczać.
-  Zemdlałeś. Siedzimy właśnie w jakiejś opuszczonej chatce w środku lasu – wyjaśnił mniej więcej co się stało. Chłopak spojrzał na niego i przez chwilę milczał.
- Masz wodę? - pokręcił przecząco głową.
- Za jakieś dwa kilometry stąd jest wioska, dasz radę iść? - zapytał. Leżący przez chwilę nic nie odpowiadał, aż w końcu pokiwał głową i powoli podniósł się na łokciach, dopiero wtedy go puścił, a Raffael się trochę odsunął. Lucid wstał z łóżka, lekko się zachwiał, więc wendigo pomógł mu wyjść z domu. Gdy byli na zewnątrz, każdy szedł o własnych siłach.
Chciał zapytać, kim był. Co to za język, za zaklęcie, skąd to światło w tunelu, dlaczego zemdlał… ale nie zapytał o nic. Nie chciał go poznawać bliżej, nie chciał się przywiązywać, nie powinien. Dlatego szli długą chwilę w ciszy, aż postanowił zapytać, jak się pozbyć nici.
- Więc… gdzie będziemy szukać tej duszy?

<Lucid?>

Liczba słów: 648

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz