Poczułem wielką ulgę, kiedy mój chłopak w końcu się przy mnie pojawił. Czemu nie było go tak długo? Przecież przygotowanie drinków nie zajmuje mu tak dużo czasu, wiem, bo przecież nie raz przy tym byłem. Albo po prostu tylko tak mi się wydawało. Miałem wrażenie, że ta teoretycznie krótka chwila dłużyła się godzinami. Nie chciałem być niemiły wobec chłopaka, bo przecież zrobiłoby się mu przykro, a tego na pewno nie chciałem. Oczywiście, starałem się mu dawać znaki świadczące o tym, że nie za bardzo pożądałem jego towarzystwa, ale on albo nie potrafił tego odczytać, albo po prostu miał to zwyczajnie gdzieś. Za wszelką cenę próbował podtrzymywać rozmowę i jeszcze ciągle proponował mi drinka, na którego nie miałem ochoty, ale przyjąłem, by w końcu dał mi spokój. Upiłem co prawda łyk i powiedziałem, że jest to bardzo dobre, by nie było mu przykro.
Wziąłem głęboki wdech i odłożyłem napój podarowany mi przez Marko na jakiejś szafce, starając się uspokoić drżące ciało. Nie zamierzałem już go dopijać, ponieważ nie za bardzo mi smakował, było w nim zdecydowanie za dużo czystego alkoholu, za którym nie za bardzo przepadałem. Teraz najważniejsze było to, aby uspokoić i siebie, i mojego chłopaka, który chyba był lekko wzburzony. Uniosłem głowę i posłałem mu delikatny uśmiech, który miał wskazywać na to, że wszystko jest w porządku. Bo przecież… było w porządku, prawda? Marko nic takiego nie zrobił, tylko położył swoje dłonie tam, gdzie nie chciałbym, aby położył. Ale może Marko o tym nie wiedział? W końcu, sam powiedział, że chciał się ze mną tylko podroczyć. Pewnie nic złego nie chciał mi zrobić.
- Nic mi nie jest, wszystko w porządku – powiedziałem cicho, nie przestając się do niego uśmiechać. Chyba nie za bardzo go przekonałem, ponieważ zaraz poczułem, jak Taiki kładzie dłoń na moim policzku. Nie mogłem wyjść z podziwu, ponieważ jego skóra była bardzo chłodna, podczas kiedy moja była taka ciepła, to dopiero było niesamowite uczucie.
- Jesteś pewien? To jest pierwszy raz, kiedy tak ci robi? – spytał, a ja zamarłem na jego pytanie. Skąd on o tym wiedział? Nie mógł o tym wiedzieć, przecież nic mu nie mówiłem, zresztą, nikt o tym nie wiedział. Tylko spokojnie, Shōyō, nie trać głowy, przecież nie powiedział ci o tym wprost, tylko spytał, bo pewnie się martwi, nic więcej.
- Tak, nie musisz się o mnie martwić – odparłem, uśmiechając się szerzej i stając na palcach, by delikatnie ucałować kącik jego ust, na ten jeden moment zapominając o całym tłumie wokół nas. Zresztą, on chyba właśnie tego potrzebował. I ja w sumie też, jego bliskość sprawiała, że czułem się bezpieczniej oraz bezpieczniej, a chyba właśnie teraz tego potrzebowałem; poczucia bezpieczeństwa. Dlaczego ja i moje ciało tak reagowało, nie miałem pojęcia i chyba nie chciałem się w to zagłębiać. Po prostu chciałem czuć się dobrze, i tyle.
- Ale gdyby coś podobnego ci się zdarzyło, powiedziałbyś mi o tym? – dopytywał dalej, nie przestając wpatrywać się we mnie tym intensywnym spojrzeniem, za którym nie za bardzo przepadałem.
- Oczywiście – przyznałem, nie chcąc, aby się czymś martwił. Zreszą, dopiero teraz, po tym zdaniu wiedziałem, że to, co robił Markus, było na swój sposób złe. Nie wiedziałem tylko dlaczego, ale skoro Taiki się tego dopytuje może to oznaczać tylko jedno. – Zresztą, nie myśl o tym teraz. Chciałbym, abyś był szczęśliwy, w końcu świętujemy nowy rok – dodałem, chwytając w dłonie drinki, z którymi uprzednio przyszedł z kuchni i podając mu jeden z nich. Tak, to teraz było najważniejsze. Nie moje samopoczucie, a jego szczęście i dobre samopoczucie. A teraz chyba nie był szczęśliwy. Był… zły. Na mnie? Czy na Marko? A może na nas oboje? Ze swojej strony mogłem obiecać, że już nigdy na podobne rzeczy się nie zgodzę, ponieważ teraz wiem, że są złe.
- Jesteś pewny? No jeśli nie…. – zaczął, a ja uciszyłem go pocałunkiem, tym razem w usta. W końcu, on tak robi za każdym razem, kiedy chcę przedstawić mu swój punkt widzenia. Chyba nic się nie stanie, jeśli teraz ja tak postąpię? Poza tym, Taiki’emu taki gest z mojej strony musiał się podobać, ponieważ śmiało, a nawet zbyt śmiało odwzajemnił mój pocałunek. Zaraz po tym spodziewałem się, że wszyscy… sam nie wiem, co zaczną robić, że zaczną się na nas tak krzywo patrzeć? Jak podczas mojego pierwszego pocałunku, który był z Taikim. Doskonale pamiętałem te dziwne spojrzenia, które teraz nie miały bytu. Faktycznie, nikt się nami nie przejmował, co było troszeczkę dziwne, przynajmniej dla mnie. Chyba nadal muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, jeżeli chcę faktycznie chcę zrozumieć ten świat.
- Jestem pewny. A teraz po prostu się rozluźnij – odparłem, posyłając mu ciepły uśmiech. To chyba nie była do końca prawda, w końcu już na poprzedniej imprezie byłem w ten sposób dotykany… ale chyba nie chciałem, aby Taiki się o tym dowiedział. Jeszcze by się niepotrzebnie denerwował, a to nie było wymagane, nie w tym niezwykłym dniu.
Taiki westchnął ciężko i nie za bardzo wiedziałem, jak to zinterpretować. Uwierzył mi czy wręcz przeciwnie? Chyba tak, bo w końcu duszkiem wypił swojego drinka duszkiem, co odrobinkę mnie zaniepokoiło. Tak raczej nie powinno się pić alkoholu, ale już się postanowiłem się nie wtrącać. Jeżeli tak czuł się lepiej, to chyba dobrze.
Następnie pozwoliłem mu się poprowadzić bardziej w głąb salonu, ku jego przyjaciołom. Sam nie za wiele wypiłem i właśnie tego się trzymałem, kiedy ktoś proponował mi dodatkowy napój, znałem swój umiar i najlepszy nie był, w końcu wystarczyły trzy piwa, abym całkowicie odpłynął, dlatego postanowiłem nie ryzykować. Mój chłopak uważał inaczej, ponieważ przyjmował każdego podanego mu drinka, a ja mu absolutnie w tym nie przeszkadzałem, zwłaszcza, że nie czułem się z tym źle. Obserwowałem z lekkim rozbawieniem, jak Taiki stawał się coraz bardziej wesoły i rozgadany, i chyba trochę zbierało mu się na amory, raz co jakiś czas rzucał mi dziwne spojrzenia. Nie byłem pewien, w jaki sposób je interpretować, było dzikie i… w pewien sposób mnie podniecało. Przynajmniej do czasu, ponieważ czasem również inne osoby patrzyły na mojego chłopaka w podobny sposób, ale on zdawał się ich nie zauważać, co odrobinkę mnie uspokajało. W końcu, te wszystkie osoby wokół były o wiele ładniejsze, bardziej pasowały do mojego chłopaka. Poza tym, czułem się o wiele lepiej, kiedy on był obok mnie i od czasu do czasu całował mnie w policzek, w końcu nikt na poważnie tego nie brał oprócz naszej dwójki. Znaczyło to dla mnie bardzo, bardzo dużo, więcej, niż ktokolwiek mógłby w stanie pomyśleć. Już nawet się nie przejąłem tym, że inni patrzą, ponieważ wszyscy, poza mną, byli pod wpływem alkoholu, więc pewnie nie za wiele będą pamiętać.
Wziąłem głęboki wdech i odłożyłem napój podarowany mi przez Marko na jakiejś szafce, starając się uspokoić drżące ciało. Nie zamierzałem już go dopijać, ponieważ nie za bardzo mi smakował, było w nim zdecydowanie za dużo czystego alkoholu, za którym nie za bardzo przepadałem. Teraz najważniejsze było to, aby uspokoić i siebie, i mojego chłopaka, który chyba był lekko wzburzony. Uniosłem głowę i posłałem mu delikatny uśmiech, który miał wskazywać na to, że wszystko jest w porządku. Bo przecież… było w porządku, prawda? Marko nic takiego nie zrobił, tylko położył swoje dłonie tam, gdzie nie chciałbym, aby położył. Ale może Marko o tym nie wiedział? W końcu, sam powiedział, że chciał się ze mną tylko podroczyć. Pewnie nic złego nie chciał mi zrobić.
- Nic mi nie jest, wszystko w porządku – powiedziałem cicho, nie przestając się do niego uśmiechać. Chyba nie za bardzo go przekonałem, ponieważ zaraz poczułem, jak Taiki kładzie dłoń na moim policzku. Nie mogłem wyjść z podziwu, ponieważ jego skóra była bardzo chłodna, podczas kiedy moja była taka ciepła, to dopiero było niesamowite uczucie.
- Jesteś pewien? To jest pierwszy raz, kiedy tak ci robi? – spytał, a ja zamarłem na jego pytanie. Skąd on o tym wiedział? Nie mógł o tym wiedzieć, przecież nic mu nie mówiłem, zresztą, nikt o tym nie wiedział. Tylko spokojnie, Shōyō, nie trać głowy, przecież nie powiedział ci o tym wprost, tylko spytał, bo pewnie się martwi, nic więcej.
- Tak, nie musisz się o mnie martwić – odparłem, uśmiechając się szerzej i stając na palcach, by delikatnie ucałować kącik jego ust, na ten jeden moment zapominając o całym tłumie wokół nas. Zresztą, on chyba właśnie tego potrzebował. I ja w sumie też, jego bliskość sprawiała, że czułem się bezpieczniej oraz bezpieczniej, a chyba właśnie teraz tego potrzebowałem; poczucia bezpieczeństwa. Dlaczego ja i moje ciało tak reagowało, nie miałem pojęcia i chyba nie chciałem się w to zagłębiać. Po prostu chciałem czuć się dobrze, i tyle.
- Ale gdyby coś podobnego ci się zdarzyło, powiedziałbyś mi o tym? – dopytywał dalej, nie przestając wpatrywać się we mnie tym intensywnym spojrzeniem, za którym nie za bardzo przepadałem.
- Oczywiście – przyznałem, nie chcąc, aby się czymś martwił. Zreszą, dopiero teraz, po tym zdaniu wiedziałem, że to, co robił Markus, było na swój sposób złe. Nie wiedziałem tylko dlaczego, ale skoro Taiki się tego dopytuje może to oznaczać tylko jedno. – Zresztą, nie myśl o tym teraz. Chciałbym, abyś był szczęśliwy, w końcu świętujemy nowy rok – dodałem, chwytając w dłonie drinki, z którymi uprzednio przyszedł z kuchni i podając mu jeden z nich. Tak, to teraz było najważniejsze. Nie moje samopoczucie, a jego szczęście i dobre samopoczucie. A teraz chyba nie był szczęśliwy. Był… zły. Na mnie? Czy na Marko? A może na nas oboje? Ze swojej strony mogłem obiecać, że już nigdy na podobne rzeczy się nie zgodzę, ponieważ teraz wiem, że są złe.
- Jesteś pewny? No jeśli nie…. – zaczął, a ja uciszyłem go pocałunkiem, tym razem w usta. W końcu, on tak robi za każdym razem, kiedy chcę przedstawić mu swój punkt widzenia. Chyba nic się nie stanie, jeśli teraz ja tak postąpię? Poza tym, Taiki’emu taki gest z mojej strony musiał się podobać, ponieważ śmiało, a nawet zbyt śmiało odwzajemnił mój pocałunek. Zaraz po tym spodziewałem się, że wszyscy… sam nie wiem, co zaczną robić, że zaczną się na nas tak krzywo patrzeć? Jak podczas mojego pierwszego pocałunku, który był z Taikim. Doskonale pamiętałem te dziwne spojrzenia, które teraz nie miały bytu. Faktycznie, nikt się nami nie przejmował, co było troszeczkę dziwne, przynajmniej dla mnie. Chyba nadal muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, jeżeli chcę faktycznie chcę zrozumieć ten świat.
- Jestem pewny. A teraz po prostu się rozluźnij – odparłem, posyłając mu ciepły uśmiech. To chyba nie była do końca prawda, w końcu już na poprzedniej imprezie byłem w ten sposób dotykany… ale chyba nie chciałem, aby Taiki się o tym dowiedział. Jeszcze by się niepotrzebnie denerwował, a to nie było wymagane, nie w tym niezwykłym dniu.
Taiki westchnął ciężko i nie za bardzo wiedziałem, jak to zinterpretować. Uwierzył mi czy wręcz przeciwnie? Chyba tak, bo w końcu duszkiem wypił swojego drinka duszkiem, co odrobinkę mnie zaniepokoiło. Tak raczej nie powinno się pić alkoholu, ale już się postanowiłem się nie wtrącać. Jeżeli tak czuł się lepiej, to chyba dobrze.
Następnie pozwoliłem mu się poprowadzić bardziej w głąb salonu, ku jego przyjaciołom. Sam nie za wiele wypiłem i właśnie tego się trzymałem, kiedy ktoś proponował mi dodatkowy napój, znałem swój umiar i najlepszy nie był, w końcu wystarczyły trzy piwa, abym całkowicie odpłynął, dlatego postanowiłem nie ryzykować. Mój chłopak uważał inaczej, ponieważ przyjmował każdego podanego mu drinka, a ja mu absolutnie w tym nie przeszkadzałem, zwłaszcza, że nie czułem się z tym źle. Obserwowałem z lekkim rozbawieniem, jak Taiki stawał się coraz bardziej wesoły i rozgadany, i chyba trochę zbierało mu się na amory, raz co jakiś czas rzucał mi dziwne spojrzenia. Nie byłem pewien, w jaki sposób je interpretować, było dzikie i… w pewien sposób mnie podniecało. Przynajmniej do czasu, ponieważ czasem również inne osoby patrzyły na mojego chłopaka w podobny sposób, ale on zdawał się ich nie zauważać, co odrobinkę mnie uspokajało. W końcu, te wszystkie osoby wokół były o wiele ładniejsze, bardziej pasowały do mojego chłopaka. Poza tym, czułem się o wiele lepiej, kiedy on był obok mnie i od czasu do czasu całował mnie w policzek, w końcu nikt na poważnie tego nie brał oprócz naszej dwójki. Znaczyło to dla mnie bardzo, bardzo dużo, więcej, niż ktokolwiek mógłby w stanie pomyśleć. Już nawet się nie przejąłem tym, że inni patrzą, ponieważ wszyscy, poza mną, byli pod wpływem alkoholu, więc pewnie nie za wiele będą pamiętać.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz