Spojrzałem na słodką twarzyczkę mojego chłopaka, uśmiechając się delikatnie, co to w ogóle było za pytanie? Przecież wielokrotnie już mówiłem mu, jak bardzo smakuje mi jego jedzenie.
- Jest pyszne i bardzo mi smakuję - Przyznałem, kładąc dłoń na jego policzku. - Powinieneś się położyć. Widzę, że jesteś zmęczony - Zauważyłem, nie mając nic przeciwko, aby się położył i odpoczął, w jego stanie jest to nawet wskazane.
- Nie chce spać - Przyznał, starając się za wszelką cenę nie zasnąć, nie wiem dlaczego, mógł przecież pójść spać, ja nie miałem nic przeciwko temu, miejsce jest, więc co mu szkodzi?
- Chcesz, chcesz, tylko bardzo się przed tym bronisz - Zauważyłem, głaszcząc jego policzek, delikatnie całując jego czoło.
Mój chłopak westchnął cicho, finalnie zgadzając się ze mną, nie ma co udawać, doskonale wiem i widzę, że jest wykończony, powinien się położyć i nawet nie dyskutować, pewnie, gdyby nie to, że jest w tak złym stanie, zrobiłbym wszystko, aby go rozbudzić, w tej chwili jest to jednak niemożliwe i doskonale o tym wiem, dlatego właśnie wolę, aby się położył i poszedł spać, niż by się miał męczyć przy moim boku, dotrzymując mi towarzystwa.
- Położę się, ale tylko na chwilę - Odparł, wstając z krzesła, powoli kierując się do mojego pokoju, przynajmniej takie miałem przypuszczenia, sam nie odprowadzałem go do pokoju, kończąc swój posiłek, doskonale wiedząc, że moje maleństwo sam da sobie radę dostać się do pokoju.
W tym czasie skończyłem jeść i nawet umysłem naczynia nie chcąc, zostawiać niczego w zlewie wiedząc, że później mogę nie mieć ochoty zabrać się za sprzątanie, teraz gdy mam czas powinienem to zrobić i mieć to z głowy jak to się mówi, jeśli masz coś zrobić jutro, zrób to od razu...
Znudzony siedziałem na kanapie, czekając i czekając na wstanie mojego ukochanego liska, co prawda mogłem iść go obudzić, nie czułem jednak takiej potrzeby, jeśli potrzebował dużo snu, aby się zregenerować, ja nie miałem nic przeciwko, w międzyczasie nawet ciotka zdołała wrócić do domu, będąc jakoś dziwnie zadowoloną.
- Cześć a ty co tu robisz? - Spytała, zauważając mnie siedzącego na kanapie, ciekawe czyżby moja obecność jej w czymś przeszkadzała? Mam nadzieję, że nie bo jeszcze by mi przykro było, rany jak strasznie sarkastyczny ostatnio jestem, szkoda tylko, że w myślach.
- O to samo mogę cię zapytać, miałaś od koleżanki wrócić jutro, o ile w ogóle u niej byłaś - Burknąłem, wyczuwając zapach wygnańca na jej ubraniach, czyżby znów była się spotkać z ojcem Karotki? Co oni oboje kombinują?
- O co ci chodzi? - Spytała, unosząc jedną brew, wciąż udając, że nic złego nie robi, a to mi próbowała wmówić, że jestem głupim dzieciakiem, spotykając się z synem mordercy, a sama co robi? Nie jest lepsza, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest dwa razy gorsza. Co ona z nim robi? I dlaczego się z nim spotyka? O czym nie wiem, o czym powinienem właśnie wiedzieć? Cholera jak cała ta sytuacja zdaje się irytująca.
- A chodzi mi o to, że twoje ubrania pachnące wygnańcem - Burknąłem, nawet nie ukrywając niezadowolenia, ta kobieta jawnie mnie oszukuje i jeszcze udaje, że wszystko jest w porządku.
- To nie twoja sprawa nie wtrącaj się w moje życie, jestem dorosła i mogę robić, co chce i z kim tylko chcę - Pierwszy raz była tak na mnie zła, pierwszy raz również poszła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami, co za kobieta rany co się z nią dzieje nigdy taką nie była, co on jej najlepszego zwrócił?
Wzdychając ciężko, wstałem z kanapy, idąc do swojego pokoju, aby sprawdzić, czy Karotka jeszcze śpi i jak się okazało, chłopak nie spał tyle w tym dobrego. Oczywiście, jeśli musi niech śpi, przyznać jednak muszę, że strasznie się wtedy nudzę.
- Co się stało? Kłóciłeś się z ciocią? - Zaniepokojony spojrzał na mnie, gdy tylko wszedłem do pokoju, no super więc pewnie my go obudziliśmy.
- Tak znów śmierdzi wygnańcem, najprawdopodobniej twoim ojcem - Burknąłem, podchodząc do niego, by usiąść na łóżku. - Nie to jednak jest teraz ważne, jak się czujesz? Martwię się o ciebie - Przyznałem, naprawdę bojąc się o niego, jego stan nie był najlepszy, a to wszystko wina tego podłego człowieka, gdybym tylko teraz miał go gdzieś, w pobliżu chyba obróciłbym go w drobny mak.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz