Zastanowiłem się nad jego słowami, będąc zaniepokojony jego wypowiedzią, jak i jego stanem zdrowia. Jak na jedynie jedną nieprzespaną noc, wyglądał nie najciekawiej. Te podkrążone oczy i blada cera sprawiały, że wyglądał bardziej na chorego niż na niewyspanego, zwłaszcza, że jego oczy były takie żywe. Rozumiem, że brak odpowiedzi mógł go irytować, w końcu chodzi o jego ciocię, która była zagrożona, ale powinien przystopować i uspokoić się. To go powoli wyniszczało i nie wiem czemu, ale miałem nieodparte wrażenie, że to moja wina. Możliwe, że gdyby nie ja, nie miałby takiego problemu i byłby szczęśliwszy.
- Szczerze, to nie byłbym bardzo zdziwiony, gdyby okazało się, że mój tata ma kochankę – przyznałem z niechęcią, czując, że muszę być z nim szczery. – Moi rodzice się nie kochają. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek się kochali. W rodach takich, jak nasze małżeństwa są aranżowane. Na przykład gdybym oficjalnie był ich synem, już od pół roku miałbym narzeczoną – dodałem, wzruszając ramionami. Kiedy teraz tak sobie o tym myślałem, to byłoby dziwne, brać ślub z osobą, której się nie kocha. Przynajmniej przed samą uroczystością i dopełnieniem wszystkich formalności miałbym czas na zapoznanie się z moją „drugą połówką”. Bycie niechcianym dzieckiem miało jednak swoje plusy. Dzięki temu poznałem Taiki’ego i nie musiałem przejmować się takimi rzeczami jak martwienie się o zapewnienie swojemu rodowi potomka. – Nie mogą nawet od siebie odejść, inni kitsune niezbyt przychylnie na to patrzą, zarówno i mama, jak i tata straciliby duże poparcie.
- Czemu akurat od pół roku? I kto mógłby to być? – spytał mój chłopak, marszcząc brwi. Czemu z całej mojej wypowiedzi skupił się akurat na tej informacji? Nie była ona ważna, przecież to się nigdy nie stanie.
- Ponieważ pół roku temu były moje szesnaste urodziny. Moja wybranka byłaby starsza jedynie o miesiąc, albo dwa. Nie pamiętam za bardzo, moja ciocia kiedyś mi o tym wspominała. Miała to być córka bliskich przyjaciół, więc układ z reguły byłby idealny. Niestety, moja mama poroniła – powiedziałem ze smutnym uśmiechem na ustach. – Poznałem ją kiedyś, bo przyszła z rodzicami na kolację do naszego domu. Wydawała się być mądra i sympatyczna, wiesz? Jako jedyna była dla mnie miła, a byłem tylko nic nie wartym służącym.
Taiki jedynie mruknął coś pod nosem w odpowiedzi, nie wyglądając na bardzo zadowolonego. Nie za bardzo rozumiałem, dlaczego, przecież sam mnie o to zapytał, a ja mu jedynie odpowiedziałem najszczerzej, jak tylko potrafiłem. Położyłem mu dłoń na policzku, zwracając tym samym jego uwagę na siebie, po czym uśmiechnąłem się do niego najszerzej i najładniej jak tylko mogłem. Zaniepokoiła mnie jeszcze jedna rzecz, jego policzek był ciepły, a z reguły jego skóra jest chłodna. Miałem tylko nadzieję, że Taiki się nie rozchoruje, nie jest to najprzyjemniejsze uczucie.
- Ale zdecydowanie wolę ciebie, nawet jeśli mam być znienawidzony przez mojego tatę – dodałem, delikatnie całując go w kącik ust. Osobiście, czułem się bardzo dobrze, wręcz wspaniale. W końcu się wyspałem i porządnie wypocząłem, rozcięcia na mojej twarzy już mnie tak nie piekły, a żebra nie bolały. A jako, że czułem się już lepiej, miałem ochotę na nie do końca grzeczne rzeczy, zwłaszcza, że w końcu i ja od dawna nie miałem okazji do zbliżenia. Nie mniej, to chyba nie jest najodpowiedniejsza chwila. Jego ciocia ciągle jest w domu, a konkretniej w swojej sypialni, a i chyba mój chłopak nie czuł się najlepiej, nawet jeśli on tak nie uważał. – Chodź, zrobię ci coś na śniadanie i będę się zbierał, widocznie potrzebujesz odpoczynku – dodałem, odsuwając się od niego.
- Co? Ale że już? Zostań jeszcze chwilę – wymruczał, przytulając się do mnie delikatnie, trochę tak, jakby nie widział mnie przez długi czas.
- Jeszcze się nigdzie nie ruszam. Najpierw muszę przypilnować, abyś zjadł – odparłem, uśmiechając się do niego słodko. – Ale najpierw muszę się przebrać – dodałem, zdając sobie sprawę, że ciągle jestem w jego koszulce. Mimo mojej wcześniejszej niechęci miło się zaskoczyłem, teraz i ona była moją ulubioną rzeczą, w której mogłem spać. I chodzić, ale to tylko jak będzie ciepło.
- Jak dla mnie, możesz w tym zostać, wyglądasz cudownie – wyszeptał mi do ucha i delikatnie podgryzł jego płatek. Ewidentnie się ze mną droczył i bardzo mu się to podobało. Jakim cudem z rozmowy o możliwym romansie naszych opiekunów przeszliśmy do niewinnego flirtu, nie mam pojęcia.
- Twoja ciocia byłaby innego zdania – powiedziałem, delikatnie odsuwając się od niego i podchodząc do komody, na której zostawiłem swoje ubrania poprzedniego wieczoru.
- Widziałeś się z nią? – spytał chłopak, siadając na łóżku i przyglądając mi się uważnie. Przyznam, że to lekko mnie peszyło, zwłaszcza, kiedy miałem założone tylko spodnie. Co prawda, tak było tylko przez chwilę, ale nie zmienia to faktu, że czułem się odrobinkę nieswojo.
- Nie, jeszcze śpi. W sumie, to w ogóle nie wychodziłem z pokoju, czekałem, aż wrócisz – odparłem, w końcu zakładając na siebie swój cieplutki golf i wygładzając go. – Swoją drogą, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej – dodałem, naprawdę się o niego martwiąc.
- Jakby nie patrzeć, jestem w lepszym stanie od ciebie – odparł, leniwie się przeciągając. Był śpiący, doskonale to widziałem, ale uparcie trzymał się swego... trochę, jak ja. Jesteśmy do siebie całkiem podobni, jakby nie patrzeć.
- Ale to ja czuję się lepiej – powiedziałem, puszczając do niego oczko. – Chodź, przygotuję ci śniadanie – dodałem, delikatnie chwytając jego nadgarstek i ciągnąc go na dół. Najpierw śniadanie, a później spać, musiał zregenerować siły.
Chłopak mi uległ i zeszliśmy na dół. Od razu skierowałem go w stronę kuchni, każąc mu usiąść na krześle i mi nie przeszkadzać. Nie chciałem robić niczego skomplikowanego, w końcu to nie była moja kuchnia i nie moje zapasy, nie za bardzo wiem, na co mogę sobie pozwolić. Proste kanapki i gorąca herbata powinny mu się spodobać. Szkoda, że nie mogłem go zaprosić do swojego domu. Chciałbym mu przygotować coś naprawdę dobrego, nie mając żadnych ograniczeń.
- Nie mogę nawet zwykłej herbaty zrobić? – wyburczał Taiki napuszając policzki. Nie wydawał się zbytnio zadowolony, ale trudno, jakoś to przecierpi.
- Nie, w końcu nie jest to nic skomplikowanego – powiedziałem łagodnie, stawiając na stole dwa kubki, dla mnie i na niego. Przyznam, nie za bardzo miałem ochotę na jedzenie, ale przecież mój chłopak nie da mi żyć, jeżeli czegoś nie zjem.
Odwróciłem się do niego plecami, powracając do robienia kanapek, i nagle usłyszałem, jak jego ciocia schodzi po schodach. Przyznam, lekko spiąłem się na myśl, że zaraz się z nią spotkam, ale starałem się tego po sobie nie poznawać. Kiedy kobieta weszła do kuchni, atmosfera wyraźnie się zmieniła. Taiki nadal był na nią zły, wyczuwałem to doskonale. I jeszcze te spojrzenia, jakie jej rzucał... zresztą, jego ciocia nie zachowała się lepiej. Poza tym, czemu ona była tak wystrojona? Była bardzo wczesna pora, chociaż, może ładnie się ubrała, ponieważ tak się lepiej czuje. Kobiety czasem tak mają.
- Dzień dobry! Zrobić pani coś do picia? – zaproponowałem wesoło, kiedy mój chłopak nie zareagował na wejście własnej cioci. Aż tak się pokłócili? Nie słyszałem całej kłótni, obudziły mnie podniesione głosy i trzaśnięcie drzwiami, a dwa do dwóch dodać potrafię.
- Dziękuję, skarbie, ale zaraz wychodzę – odparła, posyłając mi ciepły uśmiech. Trudno było mi uwierzyć, że tak dobra osoba byłaby w stanie spiskować z moim tatą. – Skąd te opatrunki? Coś ci się stało?
- Tata mi to zrobił – przyznałem, w ostatniej chwili decydując się jej powiedzieć prawdę. Może dzięki temu dojdzie do niej, że spotyka się ze strasznym człowiekiem. Położyłem w końcu talerz z przygotowanymi kanapkami na stole i uśmiechnąłem się smutno do kobiety, która wydawała się na poruszoną. Pytanie tylko, czy faktycznie przejęła się tą sytuacją, czy może udawała, by nie wzbudzać podejrzeń?
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz