Cicho wzdychając, pokręciłem głową z niedowierzaniem, czy on naprawdę mi nie ufa? Myśli, że pójdę szpiegować moją ciotkę? No dobrze najchętniej bym to właśnie zrobił, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tej dwójce, nie jestem jednak przekonany czy to dobry pomysł, z drugiej strony czemu nie? Powinienem ich obserwować, aby dowiedzieć się co jest między nim? Czy to tylko przyjaźń, w którą nie wierzę czy to rzeczywiście romans, może powinienem od razu iść do pani Anny, wtedy na pewno bym się czegoś dowiedział, z drugiej strony mogłaby powiedzieć wszystko ciotce i wyszłoby, że, ją szpieguje, a tego przecież nie chcę. Co więc mam zrobić? Iść do domu i tak po prostu pójść spać? Najwidoczniej tak innego wyjścia nie widzę, tak chyba będzie lepiej dla nas wszystkich. Ja odpocznę przed wieczornym spotkaniem, a mój chłopak nie będzie się mną przejmował, nie ma w końcu powodu, aby się martwić.
- Obiecuję, że wrócę do domu i się wyśpię, oczekując na twoje przyjęcie - Obiecałem, całując go w czoło.
- Na pewno? Nie okłamujesz mnie? - Słysząc to pytanie, położyłem dłoń na jego głowie, czochrając mu włosy, nawet nie ukrywając rozbawienia, gdy z takim niezadowoleniem patrzył na moją twarz.
- Nie okłamuje, idę do domu, po drodze jeszcze zajrzę do miasta, robiąc jakieś dobre zakupy - Przyznałem, tym razem nie pakując się w kłopoty, to było mi niepotrzebne.
- Trzymam cię za słowo - Gdy to mówił, czułem się trochę jak dziecko któremu zwraca się uwagę, aby za dużo nie bronił i nie kłamał, bo źle się to dla niej o skończy.
- Dobrze, dobrze - Kiwnąłem głową, patrząc na widoczny w oddali dom chłopak - Dasz sobie już radę sam prawda? Ja będę uciekał - Po moim pytaniu Karotka odpowiedział twierdząco, ostatni raz uśmiechając się delikatnie do mnie, aby ruszyć w stronę domu, gdy ja wycofałem się, znikając za krzakami, nie pozostawiając za sobą ani śladu, aby nie robić problemów mojemu chłopakowi, który i tak lekko już nie ma w domu przez ojca...
Tak więc ruszyłem do miasta, gdzie chciałem zrobić drobne zakupy, w domu za wiele już produktów nie było, a coś jeść wypadało przynajmniej raz lub dwa razy dziennie. Nie wiarygodne jednak było to, kogo zobaczyłem przy jednym ze stoisk, czy ciotka przypadkiem nie mówiła mi o jakimś wyjeździe Meridy z miasta? Co więc dziewczyna robi w naszym małym miasteczku? Wyruszyła w daleką podróż tak? Os początku wiedziałem, że kłamie i to jeszcze tak perfidnie, przecież logiczne było to, że ją spotkam, jeśli będzie w mieście, dlaczego więc kłamała?
- Hej, nie spodziewałem się ciebie tutaj - Przyznałem, gdy dziewczyna podeszła do mnie, przytulając się na dzień dobry.
- Hej, dlaczego? Przecież często widujemy się na mieście - Zauważyła, szczerząc się do mnie troszeczkę zbyt entuzjastycznie.
- Moja ciocia powiedziała mi, że wyjechałaś, ponoć twoja mama tak mówiła - Wyjaśniłem, nie mając żadnego problemu z wnioskiem własnej ciotki, jeśli ona mnie oszukuje, to ja jej kryć nie będę niech sobie radzi sama.
- Nonsens, twoja ciocia i moja mama pokłóciły się ze swą miesiące temu, od tamtego momentu nie rozmawiają ze sobą - Przyznała, uświadamiając mi, jak niewiele wiem o własne ciotce, od jak dawno mnie oszukuje? Od jak dawna spotyka się z tym draniem? Nie wiem, nic już nie wiem, nie rozumiem jej postępowania, które jest niewiarygodnie dziecinne, a jeśli on jej coś zrobi? Pomyślała o tym? Oszukując mnie, sama sobie szkodzi, nie pomogę jej. Myśląc, że jest bezpieczna u koleżanki, a zresztą niech radzi sobie sama.
- Nie wiedziałem - Wyszeptałem, drapiąc się po podbródku, czując złość, a jednocześnie zażenowanie, jutro, gdy wróci do domu, powiem jej, co o tym myślę, niech sobie nie myśli, jeszcze będzie płakać przez tego dupka.
- Może dasz się zaprosić na kawę? Chętnie zamieniłabym z tobą kilka słów przy kawie co ty na to? - Pokiwałem od razu przecząco głową, nie mając na to ani czasu, ani ochoty, chciałem odpocząć, nic więcej w tej chwili mnie nie interesowało.
- Przepraszam, ale jestem zajęty innym razem napewno - Obiecałem, musząc ją zbyć, aby wrócić do domu, gdzie faktycznie położyłem się spać bardzo zmęczony, kiedyś byłem bardziej wytrzymały a teraz ach szkoda gadać...
Spałem aż do wieczora, tracąc czas na inne ważniejsze czynności, przecież spać mogłem w nocy, a nie w dzień, przecież dzień nie jest od spania, tyle straconego czasu a mogłem przeznaczyć go na coś innego, jeszcze nie do końca wiem, na co, ale na coś na pewno, znalazłoby się wiele ciekawszych rzeczy od spania.
Niezadowolony, choć wyspany wstałem z łóżka, wychodząc z pokoju, rozglądając się po pustym i ciemnym domu, cicho wzdychając, od dnia, w którym ciotka zaczęła mnie oszukiwać, wszystko się zmieniło. Czuję, że nie mogę jej już zaufać, a chyba to boli mnie najbardziej, moja własna ciotka mnie zdradziła, chyba nawet nie chce tu mieszkać, czy dobrym pomysłem w takim razie byłoby poszukać jakiegoś małego konta dla siebie? Pieniądze, które odłożyłem, wystarczyłyby na jakiś czas. W międzyczasie znalazłbym już stabilniejszą pracę, aby zostać w niej na dłużej. Myślę, że to dobry pomysł, muszę to jednak na spokojnie jeszcze przemyśleć, nie ma co wskakiwać na głęboką wodę, bo jeszcze mogę tego bardzo pożałować.
Przestając już poruszać dręczący mnie temat, postanowiłem zrobić sobie ciepłą herbatę i pomyśleć o wszystkim na spokojnie wychodząc na ganek, gdzie leżał mój pies. Głaszcząc go po łbie, usiadłem obok, wpatrując się w niebo, już niedługo Karotka przyjdzie, a ja poczuje się zdecydowanie lepiej.
- Gdybyście tylko tu byli wszystko byłoby takie proste - Mówiłem do gwiazd, wyobrażając sobie, że wśród nich gdzieś tam są moi rodzice, którzy obserwują mnie z nieba, może to tylko moja wyobraźnia pomaga mi ona jednak przetrwać najgorsze chwile w życiu, pewnie, gdybym nie miał przy sobie Karotki, zszedłbym na psy, to on pomógł mi wyjść z dołka, w którym się znalazłem, dając mi nadzieję i radość, którą utraciłem po śmierci rodziców, udając kogoś kim nie jest, oszukując siebie i wszystkich do koła, nie chcąc pokazywać, że coś może mnie zaboleć, tak przecież jest łatwiej.....
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz