Zagryzłem nerwowo wargę, słysząc jego słowa. Zapach mojego taty na ubraniach jego cioci wyjaśniał, dlaczego tak bardzo się przestraszyłem, kiedy się wybudziłem. Wyczułem jego zapach i mimowolnie skojarzył mi się on z niebezpieczeństwem, zwłaszcza po tym, co mi ostatnio zrobił. Niepokoiło mnie jeszcze jedno; dlaczego ten zapach był intensywny?
- Czuję się dobrze, niepotrzebnie się martwisz – powiedziałem, posyłając mu łagodny uśmiech. Mówiłem szczerze, po krótkiej drzemce czułem się lepiej, zwłaszcza, że zasnąłem bardzo szybko. Być może wpływ na to miał otulający mnie z każdej możliwej strony, który kojarzył mi się z poczuciem bezpieczeństwa. Co prawda, nie wypocząłem jeszcze dostatecznie, ale i tak było lepiej niż wcześniej. Potrzebowałem tej odrobinki snu bardziej niż podejrzewałem.
- Będę się martwił, jesteś tak strasznie blady. Na pewno nic cię nie boli? – dopytywał, a ja poczułem się głupio. Czemu on tak ciągle mnie dopytywał? Przecież już raz powiedziałem mu, że czuję się dobrze, a blady byłem już z natury, nic na to nie mogłem poradzić. Poza tym, w tym momencie mieliśmy znacznie poważniejsze sprawy na głowie niż moje zdrowie, w końcu powolutku mi się poprawiało.
Westchnąłem cichutko, może odrobinkę zirytowany całą tą sytuacją. Nie lubiłem, kiedy ktoś mnie niańczył, przecież to ja sam najlepiej wiem, jak się czuję i znam swoje limity. Wiem, kiedy powinienem przestać, może i nie grzeszę inteligencją, a tak głupi to ja nie jestem. Chcąc uspokoić mojego chłopaka, podniosłem się z łóżka i usiadłem na jego kolanach, przodem do niego, a następnie delikatnie ucałowałem jego usta. Z chęcią pokusiłbym się o nieco bardziej namiętny pocałunek, ale nie za bardzo pozwalało mi na to rozcięcie na mojej dolnej wardze. Po chwili się od niego odsunąłem i posłałem mu najsłodszy uśmiech, na jaki było mnie stać. Zauważyłem, że bardzo mu się on podoba i ma do niego słabość. Może to złe, że to w tej chwili wykorzystuję, ale ja tylko chcę, aby mi zaufał i się mną nie przejmował. Do tej pory dawałem sobie radę, więc teraz też powinienem jakoś przeżyć.
- Czuję się dobrze i nic mnie nie boli – powiedziałem, kładąc swoje rozgrzane dłonie na jego niezwykle chłodnych policzkach. Po chwili oplotłem swoje ręce wokół jego pasa i wtuliłem się w jego ciało, na moment przymykając oczy, ale tylko na momencik. Przyszedłem do niego w odwiedziny, a nie, aby się wyspać. Wiedziałem, że pewnie się nudził, podczas kiedy ja sobie odpoczywałem, a doskonale wiedziałem, że potrafił być bardzo niecierpliwy. – Myślałem troszeczkę nad tą sytuacją pomiędzy twoją ciocią, a moim tatą - dodałem, już otwierając oczy i kładąc policzek na jego klatce piersiowej. Taiki oparł się o ścianę, dzięki czemu i on miał wygodnie, oraz ja. Znaczy, miałem nadzieję, że nie jestem mu ciężarem, ale gdyby było, to by mi powiedział, prawda?
- I co wymyśliłeś? – spytał, wyraźnie ożywiony. I jego bardzo męczyła ta sprawa, czemu się nie dziwiłem, ta sytuacja była zarówno męcząca zarówno dla niego, jak i dla mnie.
- Może ona nie wie, że mężczyzna, z którym się spotyka, to ten sam, który zabił jej siostrę oraz jej męża? Mogła nie znać wyglądu wygnańca, który wydał jej rodzinę ludziom, a on zawsze mógł wymyśleć fałszywą tożsamość. Normalne osoby raczej nie są takie skore do spotkań z tymi, którzy współwinni morderstwa ich najbliższych. Chyba, że twoja ciocia chciała śmierci twojej mamy... – rzuciłem niepewnie, delikatnie unosząc delikatnie głowę. To była bardzo głupia teoria, trochę tak, jak cała ta sytuacja.
- Nie, ciocia taka nie jest – od razu zapewnił mnie Taiki, na co jedynie pokiwałem głową.
- Wiem, tylko... staram się znaleźć racjonalne rozwiązanie dla całej tej sytuacji, ale chyba takowego nie ma – powiedziałem na swoją obronę, cicho wzdychając. Jego ciocia przecież nie była złą osobą, więc co ją łączy z kimś takim jak mój tata?
- Może się po prostu jej zapytam – rzucił jakby od niechcenia, przytulając mnie odrobinkę mocniej. Nie narzekałem na to, uwielbiałem jego dotyk, a w jego ramionach czułem się najbezpieczniej.
- Chyba nie za bardzo mamy wybór. Jeżeli moja teoria jest prawidłowa i nie wie, kim on jest, trzeba będzie ją ostrzec – przyznałem, po czym cicho ziewnąłem. Naprawdę byłem zmęczony, aż nie poznawałem samego siebie, zwykle promieniałem energią, nawet jeśli spałem poprzedniego dnia bardzo mało. Zresztą, chyba powinienem już iść, było ciemno, a brak słońca czynił mnie słabszym i bardziej zmęczonym. – Chyba będę już się zbierał – dodałem, chcąc się podnieść, ale od tego powstrzymały mnie silne ramiona chłopaka.
- Gdzie niby? Do domu? W takim stanie? Nie ma mowy, zostajesz tutaj, nie pozwolę ci wracać w takim stanie przez las – powiedział stanowczo, przenosząc jedną ze swoich dłoni na moje włosy i zaczynając je delikatnie głaskać i się nimi bawiąc.
- Jestem trochę zmęczony, nie chcę nudzić a widzę. Poza tym, wróciła twoja ciocia i nie jestem do końca przekonany, czy mogę jej ufać. I jeszcze sam mówiłeś, że nie chcesz, abym tutaj przychodził, a nie chcę... – nie skończyłem wymieniać wszystkich wymówek, a mój chłopak chwycił mój podbródek, odchylił go do tyłu i nachylił się nade mną, by móc złączyć nasze usta w subtelnym pocałunku.
- Masz niesamowity talent do najgorszej interpretacji, wiesz? – spytał lekko rozbawiony, a może nawet i lekko zły. Napuszyłem delikatnie policzki, co mają niby oznaczać jego słowa? Ja niczego nie interpretuję, może i teoretycznie wywodzę się z rodziny szlacheckiej, ale jestem bardzo prostym chłopakiem. – Zostajesz, nie ma innej możliwości. I jeszcze raz ci wytłumaczę, byś w końcu zrozumiał, cieszę się, że do mnie przyszedłeś, tylko martwię się o ciebie i uważam, że powinieneś więcej wypoczywać w takim stanie – dodał, delikatnie całując mnie w czoło.
Pokiwałem głową, nerwowo zagryzając wargę. Chyba naprawdę mówił mi prawdę, a mimo tego gdzieś z tyłu głowy miałem te wątpliwości. Chłopak ściągnął mnie z kolan i podszedł do szafy, skąd wyciągnął zwyczajną, białą koszulkę. Lekko zdziwiłem się na ten wybór, kiedy tylko u niego nocowałem, zawsze podarowywał mi czarną, zapinaną na guziki koszulę. Szczerzę mówiąc, podobała mi się bardzo, była przyjemna w dotyku i zakrywała to, co trzeba. Cóż, nie mogłem jednak wybrzydzać, w końcu w tym momencie mogłem być na tym zimnym, nieprzyjemnym dworze i być w drodze do domu. Zsunąłem się z łóżka i przyjąłem koszulę, dziękując za nią cichutko. Nie chciałem się jednak przebierać od razu, wolałem poczekać, aż Taiki wyjdzie, by nie musiał widzieć tych wszystkich brzydkich siniaków na moim ciele. Widział tylko te rozcięcia na mojej twarzy i lepiej, aby na tym pozostało, już i tak zbyt bardzo się nade mną trząsł.
Jednak mój plan się nie udał, ponieważ Taiki oparł się o ścianę i wpatrywał się we mnie bardzo intensywnie. Dopiero po chwili zrozumiałem, dlaczego to robi – chciał zobaczyć moje ciało. Nie wiem, tylko, z którego powodu.
Nieco zawstydzony zacząłem zdejmować z siebie ubrania. Może to dla niego było głupotą, bo w końcu już bardzo często widział mnie nagiego, ale dla mnie to były dwie zupełnie inne rzeczy. Podczas seksu pewnie nie za bardzo zwraca uwagę na moje ciało, a teraz wręcz nieswojo czułem się pod jego spojrzeniem. Odwróciłem się do niego plecami i zacząłem ściągać ostrożnie sweterek, by nie sprawić sobie bólu. Wtedy podszedł do mnie Taiki i chwycił mnie lekko za ramię, odwracając swoją stronę.
- Czemu mi tego wcześniej nie pokazałeś? – spytał, jakby z wyrzutem. Delikatnie się skuliłem i spuściłem wzrok, powstrzymując drżenie ciała, kiedy chłopak opuszkami palców dotknął jednego z posinionych żeber. Zaraz jednak zebrałem się w sobie, uniosłem głowę i posłałem mu jeden z najładniejszych uśmiechów, na jaki było mnie stać.
- To tylko tak źle wygląda, już nawet nie boli tak bardzo – powiedziałem, odsuwając się od niego i zakładając na siebie podarowaną koszulkę. Z ulgą zauważyłem, że zakrywała wszystko, co musiała. Cóż, przecież powiedziałem prawdę. W końcu, nie bolało, póki się jakoś źle nie ruszyłem, a jak bolało, to nie jakoś bardzo.
- Nie podoba mi się to, ale jeżeli tak twierdzisz – stwierdził, głośno wzdychając, najwidoczniej nie chcąc już za bardzo ze mną o tym rozmawiać. – Pójdę się umyć, zaraz wrócę – odparł, biorąc ze sobą swoją piżamę.
Kiwnąłem głową, po czym ściągnąłem z siebie spodnie, po czym wszystkie swoje rzeczy ładnie złożyłem i położyłem je na komodzie. Zaraz po tym wsunąłem się pod kołdrę, ponieważ będąc w samej koszulce było mi zimno. Nie zamykałem jednak oczu, wiedząc, że gdybym to zrobił, to zaraz bym usnął, a jednak wolałem wtulić się w ciało mojego chłopaka. Trochę minęło czasu, zanim w końcu Taiki wrócił, ale kiedy w końcu położył się obok mnie, odwróciłem się w jego stronę i ostrożnie do niego przylęgłem. Rany, po gorącej kąpieli jego ciało było cudownie ciepłe.
- Dobranoc, kocham cię – wyszeptałem, zanim zasnąłem i wtuliłem nosek w zagłębienie jego szyi. Bardzo, ale to bardzo do odpoczynku zaczęło mi brakować jego obecności zapewniającej mi poczucie bezpieczeństwa, którego we własnym domu nie miałem.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz