Czułem się naprawdę paskudnie, trochę tak jakby przejechał mnie powóz, oczy były ciężkie a głowa bolała jak jeszcze nigdy dotąd, cholera ostatni raz pije tak dużo. Następnym razem.. Albo nie, nic już sobie nie obiecuję, doskonale wiedząc, jak to będzie wyglądało. Naobiecuję sobie gruszek na wierzbie a później i tak nie dotrzymam słowa, już ja znam te obietnice, było ich chyba więcej niż gwiazd na niebie. Tak to jest możliwe, moje obietnice są warte mniej niż zero, a to wszystko wina mojej słabej woli, z którą sobie nie radzę. Cholera dobrze wiem, jakie będą skutki picia alkoholu, a mimo to piję jak świnia, nigdy się nie nauczę, a z czasem będzie tylko gorzej.
Trochę mi głupio przy moim chłopaku on naprawdę nie powinien tego widzieć, powinienem pić odpowiednią ilość lub wcale, a gdyby coś mu się stało? Kto by go obrobił? Zdecydowanie nie ja, w takim stanie, w jakim byłem, nie dałbym rady nawet bronić siebie, a co dopiero osobę, którą kocham.
Nie mogąc wciąż ruszyć tyłka z łóżka, wegetowałem w nim marzec o kolejnych pięciu minutach lub najlepiej piętnastu, naprawdę nie byłem w stanie wstać z łóżka jeszcze nie teraz.
- Taiki? - Słysząc głos mojego partnera, westchnąłem niepocieszony, otwierając jedno oko, aby na niego spojrzeć.
- Już mam wstać? - Spytałem, naprawdę nie chcąc tego robić jeszcze nie teraz.
- Jeśli chcesz. Możesz, jeśli nie, odpoczywaj, jeszcze chce pomóc gospodarzowi w sprzątaniu, możesz na mnie poczekać lub iść do domu - Wyjaśnił.
- Poczekam i tak nie mam siły wstać. Miło, że pomagasz Bradowi w sprzątaniu - Naprawdę byłem pod wrażeniem, oczywiście wiem, że go na to stać jest inny niż reszta, mimo wszystko wciąż mnie zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie.
- Czuję, że tak trzeba - Przyznał, stawiając mi wodę na stoliku.
- Dziękuję - Uśmiechając się, najładniej jak tylko potrafiłem, przez ten ból głowy, odprowadziłem chłopaka aż do drzwi, wzrokiem zamykając oczy, które błagały jeszcze o pięć minut snu.
Po zamknięciu oczu odleciałem dość szybko, nie mając siły nawet pić wody, byłem zmęczony od picia bardziej niż od jakiegokolwiek stosunku lub pracy fizycznej.
***
Obudziłem się z wielkim niezadowoleniem wypisanym na twarzy, tak strasznie nie miałem ochoty jeszcze wstać, fakt mój partner jeszcze nie przyszedłby mnie zbudzić, co było troszeczkę dziwne. Myślałem, że szybciej, że wszystkim się uwiną.
Westchnąłem cicho, wstając w końcu z łóżka, resztę dnia przeleżę, ale w swoim łóżku już i tak wystarczająco nauczyliśmy gościnności gospodarza tego domu.
Wychodząc z pokoju, przetarłem twarz, kierując się na schody, z których świetnie było słychać rozmowę dwojga ludzi. Zaciekawiony stanąłem na pierwszym schodku, wsłuchując się z zaciekawieniem w temat poruszany przez tę dwójkę.
Ku mojemu zaskoczeniu to mój przyjaciel rozmawiał z moim chłopakiem o nas, najwidoczniej nie był aż tak pijany, by nie zorientować się, co między nami jest tak naprawdę. Ciekawe, nawet bardzo ciekawe.
Zaciekawiony przesłuchiwałem się rozmowie, z chwili na chwilę orientują się, że tak naprawdę mój przyjaciel odradza mojemu partnerowi, aby ten był ze mną, wmawiając mu rzeczy, których nie zrobiłem. Nie rozumiejąc tego wszystkiego, postanowiłem wejść do środka, aby sprawdzić, czy zmienią temat. Tak jak podejrzewałem, gdy tylko mnie zobaczyli, rozmowa ucichła a oni udawali, że o niczym nie rozmawiali.
- Już wstałeś dobrze, możemy zbierać się do domu? - Słysząc głos mojego liska, kiwnąłem głową, przez to wszystko, co usłyszałem, całkowicie straciłem jakoś ochotę na dalsze przebywanie w tym domu, ciekawe czemu tak było.. To zdecydowanie nie ma nic wspólnego z ich rozmową.
- Wyspany? Stary trochę po piłeś wczoraj - Brad klepnął mnie w ramie. Udając, że nic się nie stało, co za drań z niego miał pecha, że nie wiedział o tym, kim naprawdę jestem, gdyby tak było, trzymałby język za zębami.
- To prawda trochę przesadziłem - Przyznałem udając, że nic się nie stało, idąc do holu, gdzie ubrałem swoje ubrania, żegnając się z przyjacielem, mój lisek był już gotowy, więc przynajmniej na niego czekać nie musiałem.
- Dobrze się bawiłeś? - Spytałem, gdy wyszliśmy z domu.
- Tak, a ty? - I on udawał, że nic się nie stało, co było troszeczkę dziwne.
- Również bawiłem się bardzo dobrze - Przyznałem, uśmiechając się do chłopaka. - A o czym rozmawiałeś z Bradem? - Spytałem, tak z ciekawości chcąc zobaczyć, co mi powie.
Wiem, jestem okropny, robię głupie podchody nic jednak na to nie poradzę, wkurzyło mnie to, co powiedział Brad i chce wiedzieć, jak odebrał to mój chłopak, o ile w ogóle mi powie.
< Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz