sobota, 9 stycznia 2021

Od Taiki CD Shōyō

Tak samo, jak mój chłopak nie rozumiałem, dlaczego jego ojciec płaci mojej ciotce i to za co? Przecież jesteśmy wrogami tak? Sama ciągle powtarzała, abym trzymał się z dala od chłopaka i jego rodziny, dlaczego więc sama ma tak bliskie kontakty z człowiekiem, który zabił moich rodziców?
Westchnąłem cicho, przytulając swojego liska, moje biedactwo musi naprawdę cierpieć, żyjąc w tak strasznym otoczeniu, całe życie było mi źle bez rodziców, nie spodziewałem się w końcu nigdy, że życie z rodzicami mogłoby być tak straszne, na miejscu Karotki chyba bym stąd uciekł, nie wytrzymałbym tego wszystkiego a on tak dzielnie sobie z tym radzi, znosi to straszne upokorzenie życia codziennego, żeby to własne dziecko musiało żyć jak przestępca? To nie jego wina, że taki się urodził, on nie miał na to wpływu, jeśli już ktoś jest tu winien, to właśnie jego rodzice to oni go spłodzili, tak więc to oni odpowiadają za wszystko to, co się z nim dzieje lub raczej działo, teraz radzi sobie sam a oni nie są mu do szczęścia potrzebni, mogłoby tak naprawdę ich nie być, a mój mały lisek na pewno by sobie świetnie poradził, dla niego to nie byłaby wielka różnica, tak mi się zdaje.
- Nie przejmuj się tym, jego nastawienia do ciebie nie zmienisz, ale mogę ci obiecać, że kiedyś tego pożałuje - Gdy to powiedziałem, mój chłopak spojrzał niepewnie na mnie, ciekawe co takiego myśląc sobie w tej swojej ślicznej główce.
- Ty chyba nie mówisz poważnie prawda? - Gdy o to zapytał, uniosłem brew w geście zapytania, nie rozumiejąc, co siedzi mu w głowie, czy ja powiedziałem coś nie tak? A może źle sformułowałem to zdanie
? Nie no raczej nie sądzę, wszystko z nim w porządku to on musi coś źle rozumieć, nie wiem tylko co.
- Jak najbardziej poważnie, nie rozumiem, co jest w tym nie poważnego - Przyznałem, czując się trochę jak głupek który nie rozumie, co wokół niego się dzieje.
- Obiecałeś mi, że nie będziesz się narażać - A więc to o to chodzi, mój mały lisek pomyślał, że to ja dam mu nauczkę, pewnie tak będzie, ale to nie ja jestem stwórcą tego świata.
- Nie mówiłem o sobie tylko o tym ponad nami - Mówiąc to, wskazałem na niebo, co troszeczkę uspokoiło moją Karotkę.
- Dobrze - Odetchnął z ulgą. - O tych pieniądzach porozmawiamy później, powinieneś stąd znikać, nie chce, aby ktoś cię zauważył - Westchnąłem ciężko, słysząc jego słowa, przecież nikogo nie było w jego domu, kto mógłby mnie zauważyć?
- Nie ma nikogo w domu - Burknąłem, trochę niezadowolony wyrzucaniem mnie stąd.
- Moja ciocia jest, jeśli nas zauważy, wszystko powie ojcu - Wyszeptał, bojąc się, że ktoś może usłyszeć naszą rozmowę.
- No dobra, dobra już się tak nie stresuj, pójdę już i postaram się dowiedzieć, za co on jej płaci - Odparłem, całując mojego małego chłopca w czoło.
- Taiki, tylko proszę, nie narażaj się i nie daj się głupio złapać - Martwił się o mnie, jakby to był mój pierwszy raz, smoki z natury są bardzo ciekawskie, ale jednocześnie bardzo ostrożne nie dam się głupio złapać, a już na pewno nie mojej ciotce.
- Nie bój żaby, jestem w tym naprawdę dobry - Przyznałem, uśmiechając się do chłopaka - Do zobaczenia, przyjdź, gdy tylko będziesz mógł - Złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek, by już po chwili zniknąć mu z oczu pomiędzy drzewami w mroku.

***

Od tamtego dnia przeszukałem prawie cały dom, w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, za co ciocia dostała te pieniądze i to jeszcze tak potężną sumę, w kopercie było naprawdę sporo, pieniędzy, a to wywoływało u mnie niepokój, nie wiedziałem w końcu, co jest do jasnej ciasnej grane, ostatnimi czasy tylko to tak naprawdę miesza mi w głowie, nie mogę zapytać wprost cioci, skąd ma pieniądze, dopóki sama mi o nich nie powie.
Zamyślony siedziałem w kuchni, gdy to weszła do niej moja ciotka, będąc wyjątkowo zadowoloną z czegoś, nie wiem tylko z czego.
- Nasze problemy właśnie się kończą - Powiedziała, kładąc na stół pieniądz, które dostała od niego, ciekawe czy powie mi prawdę, gdy zapytam, skąd je ma? Pewnie nie, to nie byłoby w jej stylu, nie w takiej sytuacji.
- Myślałem, że nie mamy już kłopotów finansowych - Postanowiłem nie od razu pytać, od kogo ma pieniądze. Wiedząc, że i tak prawdy nie usłyszę.
- Bo już nie mamy - Odpowiedziała, tak jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie.
- Skąd masz pieniądze? - Uniosłem, brew udając, że nic nie wiem, w końcu o to chodziło.
- Nie tylko ty w tym domu pracujesz - Odparła, wzruszając ramionami, zachowując się trochę jak dziecko które zrobiło coś złego i nie chce się do tego przyznać.
Westchnąłem cicho, zadając pytania odnośni pracy i tak dalej, kobieta jednak nie specjalnie chciała mi odpowiadać, dlatego odpuściłem sobie ten temat, po prostu zmieniając temat, to nie ma sensu, w domu nie ma żadnego śladu, jakoby moja ciocia miała coś na jego ojca, dlatego nie rozumiem skąd te pieniądze, to wszystko jest cholernie dziwne, niech już to wszystko się po prostu wyjaśni..

<Lisku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz