Nie byłem przekonany do tego pomysłu, doskonale znając moją ciotkę, od razu zrzuci wszystko na panią Annę. Twierdząc, że to ona podała jej źle informacje a argument o tym, że nie rozmawiają, raczej nic nie zmieni, przecież jak to już kiedyś mówiła, na ulicy wszystkiego można się dowiedzieć, ludzie nie są głupi, dlaczego więc uważa mnie za głupiego?
Nie jestem już dzieckiem, a i wtedy doskonale wiedziałem, gdy kłamała, a jej zapach stawał się intensywniejszy, zwierzyna zawsze wyczuje wystraszoną ofiarę, która nie ma już szans uciec. Czasem mam wrażenie, że ciocia nie pamięta, tak naprawdę kim jestem, traktując mnie jak człowieka, którym nigdy w stu procentach nie będę.
Westchnąłem cicho, wtulając się bardziej w ciało chłopaka, analizując za i przeciw całej tej rozmowie z ciocią, mógłbym powiedzieć jej w prosty tak jak radzi Karotka, z drugiej strony wiem, jak to będzie wyglądało, nie dojdziemy do niczego, jedynie niepotrzebnie się ze sobą kłócąc.
- Obawiam się, że to może się nie udać - Przyznałem, drapiąc się po karku.
- Dlaczego miałoby się nie udać? - Spytał zaskoczony, patrząc na moją twarz, mając chyba inne mniemanie o mojej ciotce, niż powinien naprawdę mieć.
- Ona ostatnio ciągle mnie oszukuje, nie chce ze mną rozmawiać, a każda próba porozumienia się z nią kończy się kłótnią, twój ojciec naprawdę namieszał jej w głowie, jeszcze brakuje, aby przyprowadziła go tutaj do domu, bo przecież to jej dom, nie zdziwię się jak mnie z niego wyrzucić przy pierwszej lepszej okazji - Przyznałem, teraz gdy zadaje się z jego ojcem, zmieniła się nie do poznania, a to wszystko zasługa jego ojca, ten drań wszystko popsuł, czyżby specjalnie odbierał mi ciotkę, wiedząc kim jestem? Na pewno wie, kim jestem. I kim ona jest, do głupich ludzi nie należy, już samo nazwisko mogło mu dać wiele do myślenia, co ten cholerny drań kombinuje? Jeśli ją skrzywdzi, zabiję go, niech uważa, komu chce w drogę wejść, nie pozwolę mu skrzywdzić tych, których kocham.
- Na pewno cię nie wyrzuci, kocha cię a mój ojciec.. Przepraszam cię za niego - Gdy zaczął przepraszać za ojca, nie do końca go rozumiałem, dlaczego on przeprasza? Jest najmniej winien wszystkiego, to nie on zabił moją rodzinę, to nie on krzywdził swoją matkę i dzieci, to nie on krzywdził właśnie moją ciotkę, manipulując nią, nie ma nic wspólnego, z tym co robi jego ojciec, nie może się za to wszystko obwiniać, nie on. Wina całkowicie leży tylko po stronie ojca chłopaka.
- Daj spokój, akurat ty nie masz za co mnie przepraszać, nie jesteś niczemu winien - Odparłem, całując go w policzek, głaszcząc po udzie. Miałem już dość całej tej sytuacji byłem tym zmęczony, jak długo moja głupia ciotka miała zamiar się w to bawić? Kiedy ona przejrzy na oczy? Ten człowiek zabił nam rodzinę czy ona już do reszty zwariowała? Zapomniała o tym? Czasem chciałbym, aby to ona umarła, a nie moja mama, wtedy jednak przypominam sobie, że zawsze była dla mnie jak matka a przez takie myślenie tylko grzeszę, doskonale wiedząc, że bez niej nie byłoby mnie. Uratowała mnie i za to muszę być jej wdzięczny, mimo wszystko jest, jaka jest, ale to dobra kobieta kocha mnie, a ja kocham ją, to nigdy się nie zmieni.
- Sądzę, że mam, gdybym był takim synem, jakiego sobie wymarzyli, wszystko byłoby dobrze - Gdy to usłyszałem, miałem ochotę walnąć go w ten pusty łepek, co on w ogóle wygaduje? Przecież to nie jego wina ile jeszcze razy mam mu to powyrzucać, aby w to uwierzył? Był na świecie, gdy to się stało to prawda, ale nic poza tym wspólnego z tym nie ma i naprawdę niech nie myśli inaczej.
- Przestań, nie masz powodu, aby tak myśleć, nie ma tu w niczym twojej winy, zapamiętaj to proszę. I nigdy więcej nie opowiadaj takich głupot dobrze? - Poprosiłem, nie w nim widząc problem, lecz w jego ojcu, którym on nigdy nie będzie.
- Dobrze - Kiwnął lekko głową, uśmiechając się delikatnie do mnie, starając się uśmiechać jak najszerzej, byleby nie sprawiać mi przykrości, o ile w ogóle mógł mi ją sprawić.
- A teraz może pójdziemy coś zjeść co ty na to? Przygotujemy coś razem, zrobiłem w końcu zakupy - Zaproponowałem, zmieniając temat, bardzo chcąc, by mój lisek przestał się obwiniać, a i równocześnie by przestał myśleć o tym potworze, to nie jego wina, że jest tak wyjątkowy i inny od reszty powinien to doceniać, tak jak ja doceniam go za to, że po prostu jest.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz