Rozbawiony odpowiedzią mojego męża pokręciłem delikatnie głową, nie chcąc za bardzo się wiercić, aby nie zepsuć tego, co zaczął tworzyć z moich włosów mój mąż. Jakoś przeżyje te słodkie dziecięce moim zdaniem dodatki, które tak bardzo lubi nasza córeczka z nią kłócić się nie będę, jestem po prostu za miękkim rodzicem i już wiem, że tak samo, jak ulegam naszemu synowi, będę ulegał naszej córce, nie mogąc oprzeć się ich urokowi. Dobrze więc, że w tym naszym związku jest Sorey, który trzyma w ryzach dzieciaki, przypominając mi, że nie mogę im ulegać. Pewnie, gdyby nie on dzieci już dawno weszły, by mi na głowę jestem po prostu zbyt bardzo pobłażliwym rodzicem i chociaż naprawdę chce to zmienić, nie potrafię, mój charakter mi na to nie pozwala może i właśnie dla tego jestem taki uległy nie tylko w stosunku co do dzieci, ale i męża, który gdyby chciał, mógłby zrobić ze mną wszystko, aj w całkowitym milczeniu zgodziły się z nim. Z drugiej jednak strony jak tak sobie teraz to analizuje, wielokrotnie Sorey namawiał mnie do wielu rzeczy, na które w żadnym wypadku zgodzić się nie chciałem, a więc wychodzi na to, że potrafię się sprzeciwić, sprzeciwić mężowi gorzej jednak z dziećmi, które bez trudu owinięty sobie mnie wokół pala i chociaż o tym wiem, nie potrafię się im z przeciwstawić. Nie najlepszy pod tym względem ze mnie rodzic.
Nie komentując jego odpowiedzi, westchnąłem cicho, doskonale wiedząc, że Misaki nie odmówię, muszę chyba pogodzić się z kokardkami, które na pewno pojawią się na mojej głowie, to dziecko w przyszłości będzie artystką i wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby tak było naprawdę.
Tak jak podejrzewałem, Misaki dodała coś od siebie, a więc skończyłem z kokardkami i słodkimi spineczkami i jak ja mam się tu na nią za to gniewać? Kocham to dziecko i nie mógłbym złościć się na nią za spinki we włosach, które wyjmę, gdy tylko mała patrzeć nie będzie.
- Wyglądasz pięknie - Wyznał rozbawiony Sorey, całując mnie w policzek, patrząc na mój niezadowolony wyraz twarzy. Mimo że nie gniewałem się na córkę za urocze dodatki, nie byłem z tego powodu zadowolony, mój mąż powinien jakoś zareagować, a nie dodatkowo zachęcać dziecko do zabawy z moimi włosami wiedząc, że ja sam nie z przeciwstawię się małej. A co jeśli mój mąż robi to specjalnie, bym sam z siebie powiedział nie dzieciom? To może być bardzo prawdopodobne, mój mąż czasem robi mi lekcje, które rozumiem po czasie..
- Ktoś kiedyś powiedział mi, że ładnemu we wszystkim ładnie - Wyznałem, uśmiechają się przy tym zadziornie.
- Mądre słowa - Stwierdził, na co oboje zaczęliśmy się śmiać.
Resztę dnia spędziliśmy na wspólnej zabawie i unikaniu ciepła i słońca, co nie do końca było takie proste, słońce samo wpadało oknami do pokoi, by wieczorem nareszcie na chwile dać nam odetchnąć.
Wieczorem, gdy dzieciaki już spały razem z mężem, mogliśmy usiąść na tarasie, wpatrując się w księżyc, rozmawiając o przyszłości naszych dzieci i nas samych. Czasem, gdy nastał wieczór, rozmawialiśmy o tym, jak w obliczu teraźniejszych dni i sytuacji życiowych może wyglądać nasze życie, dobrze? Źle? Tego nie mogliśmy być pewni, jedyne czego byliśmy pewni to tego, że jesteśmy i zawsze będziemy razem. A razem zwyciężymy wszystko.
- Jak myślisz, kiedy nadejdzie to zło, o którym ostatnio mi mówiłeś? - Na to pytanie westchnąłem cicho, kładąc głowę na ramieniu męża.
- Pan mówił, że już niedługo. Dał ludziom jedną szansę, jeśli wysłuchają pasterza i uwierzą w jego słowa, nawracając się, pozwoli im żyć dalej, jeśli wciąż jednak będą zaślepieni, nie będzie dla nich już taki łaskawy - Wyjaśniłem.
- Ludzie nie uwierzą, jeśli was nie zobaczą - Zauważył, kładąc swoją dłoń na mojej tali.
- Nie zobaczą nas, jeśli nie uwierzą - Mówiąc te słowa, zdałem sobie sprawę, jak bardzo beznadziejna jest to sytuacja, muszą uwierzyć, nie widząc istot Bożych. Jak powiedział kiedyś pan błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli, tylko ci będą cieszyć się obliczem pana. Ten test niestety, ale ludzie muszą zdać bez naszej pomocy..
Sorey westchnął cicho zmartwiony, wiem, że chciałby pomóc, jednakże on sam pasterzem już nie jest i nic nie może uczynić, nawet jeśli bardzo by chciał.
- Już o tym nie myśl. Chodź, położymy się, na pewno jesteś zmęczony - Wyznałem, zmieniając temat, lepiej już się nam będzie położyć, nie myśląc o tym, co nadchodzi, mimo wszystko to już nie jest sprawa dotycząca mojego męża.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz