Szczerze, to trochę nie spodziewałem się tak ciepłego przyjęcia. W końcu byłem człowiekiem, a to jest ewidentnie Azyl dla istot niebiańskich. Ostatnim razem Yuki nie mógł nawet wziąć ze sobą Codi’ego, bo zwierzęta także miały zakaz wstępu, a teraz zarówno pies jak i kot mogli wejść bez problemu. Poza tym, byłem zaskoczony, że jeszcze nikt nie pytał o to, dlaczego dziadek jeszcze od nas nie wrócił. Chyba, że dziadek nie mówił im, gdzie i po co idzie, co było całkiem prawdopodobne, z tego co pamiętam, staruszek niechętnie dzielił się swoimi planami. Jeżeli tak, trzeba będzie zapytać, gdzie on jest, w końcu dziwne by było, gdybyśmy my, jako jego dawni podopieczni, w ogóle nie zainteresowali się tym, co u niego.
- To co, który z nas pierwszy idzie się myć? – spytałem syna, patrząc na niego uważnie. Jedyne, o czym teraz marzyłem, to o kąpieli i położeniu się spać, ale mogłem jeszcze trochę poczekać. Yuki wydawał się być bardziej zmęczony ode mnie, więc też najlepiej byłoby, gdyby położył się jak najprędzej.
- To nie ja jestem zarośnięty jak stary dziad z lasu – odpowiedział żartobliwie, pokazując mi język.
- Lepiej martw się o siebie, bo z takim polem widzenia jeszcze w ścianę wejdziesz – odparłem, czochrając jego włosy, które były zdecydowanie za długie. Muszę poprosić Miki’ego, by doprowadził do porządku jego włosy. I może w sumie mi też odrobinkę wypadałoby przyciąć grzywkę, ponieważ już i mnie zaczęła ona drażnić. – Zmykaj do łazienki – dodałem, uśmiechając się do niego delikatnie.
Yuki posłuchał się mnie i zniknął w łazience, a ja zająłem miejsce na kanapie, by spokojnie poczekać, aż łazienka się zwolni. Czas dłużył mi się okropnie, ale to na pewno dlatego, że nie miałem co robić, a nie z powodu mojego zmęczenia. Przymknąłem na chwilę oczy, trochę znużony tym ciągłym oczekiwaniem. Nawet nie zdałem sobie sprawy, że zasnąłem... zdałem sobie z tego sprawę dopiero w chwili, kiedy mój mąż zaczął mną delikatnie potrząsać, by mnie wybudzić. Tej krótkiej drzemki zdecydowanie nie miałem w planie.
- Nie śpię – wymamrotałem, przecierając dłonią twarz.
- Ale zaraz będziesz. Łazienka wolna, możesz iść się umyć i po tym położyć – usłyszałem głos mojego męża. On ma naprawdę anielski głos, taki kojący i delikatny, mógłbym go słuchać godzinami i nigdy by mi się nie znudził.
- Nie mogę, chyba najpierw musimy porozmawiać z Aurorą – wymamrotałem, przypominając sobie ten drobny fakcik.
- Spokojnie, ja z nią porozmawiam. Po tym wszystkim, co musiałeś przeżyć, najwyższa pora, abyś porządnie wypoczął. Zasługujesz na to – odpowiedział, uśmiechając się do mnie delikatnie.
- A co z tobą? – spytałem, przyglądając mu się z uwagą. Nie, żeby coś, ale on też potrzebował snu. Pilnowałem, aby przez te kilka dni porządnie się wysypiał, no ale spanie na moim ramieniu albo ciele na pewno nie było najwygodniejsze. Też nie miał najgorzej, bo jeszcze mógł spać na ziemi, ale na to mu nie pozwalałem.
- Niedługo do ciebie dołączę, nie martw się – dalej mnie uspokajał, nie przestając się uśmiechać.
- Wiesz, że może pytać o dziadka? Poradzisz sobie? – dopytywałem, martwiąc się o niego, że nie poradzi sobie z odpowiedzią.
- Wiem. Dam sobie radę, a teraz już leć do łazienki – ucałował mnie w usta, jakby chciał mnie zapewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Nie miałem zatem innego wyboru, jak tylko mu zaufać i pójść do łazienki się umyć. Tam nie spędziłem za dużo czasu, a jedynie szybko się umyłem, postanawiając sobie zostawić taką relaksacyjną kąpiel na inny dzień. Dzisiaj byłem strasznie zmęczony i byłem pewien, że gdybym posiedział dłuższą chwilę w tej cudownie gorącej wodzie, to znowu bym zasnął.
Ogarnąłem sobie także swoją twarz, a tak konkretniej mówiąc, to ten zarost. Nadal w głowie miałem to, że Mikleo bardziej podobałem się w nim niż bez niego, tak samo jak woli mnie w blond włosach niż tych brązowych. Nie powiedział mi tego tak dosadnie i wprost, ale mogłem to wyczytać pomiędzy wierszami. Trochę więc wyrównałem i przyciąłem tę brodę, by nie wyglądać – jak to Yuki określił – jak stary dziad z lasu. Teraz wyglądałem jedynie o pięć lat starzej, więc nie jest tak źle, jak było. Nadal jednak nie potrafiłem zrozumieć, co takiego Miki we mnie widzi, tak ogólnie i w takiej wersji... no cóż, jakoś się do tego przyzwyczaję. Do blondu się przyzwyczaiłem, więc do zarostu także. Dla mojego męża zrobię wszystko, dosłownie i w przenośni.
Umyty i ogarnięty wyszedłem z łazienki, decydując się jednak najpierw zajrzeć do salonu. Położyłbym się spać, i to z wielką chęcią, ale jednak jeszcze chętniej położyłbym się do łóżka z Mikim. Wtedy już więcej do szczęścia mi nie będzie potrzeba. Poza tym, musiałem się upewnić, że wszystko z nim w porządku, nie widziałem go w końcu przez jakieś półgodziny, a to bardzo dużo czasu.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz