wtorek, 12 lipca 2022

Od Mikleo CD Soreya

 Podnoszą głowę z ramienia męża, uśmiechnąłem się delikatnie, rozbawiony tym jak „szybko” przyswoił sobie informacje przekazane mu przez mnie, jak zwykle nie skupiał się do końca na tym, co do niego mówię. Cały Sorey, na to chyba nic już nie da się poradzić.
- Tak kochanie, to właśnie powiedziałem. Do twarzy ci z zarostem - Powtórzyłem, aby upewnić się, że na pewno słyszy i rozumie co do niego mówię. Jest mężczyzną, którego kocham. Mężczyzną, któremu dałem upragnioną córkę i którego kocham ponad swoje życie. Ponadto kocham go z brodą czy też bez niej, choć przyznam, z brodą wygląda bardziej męsko, pociąga mnie jeszcze bardziej niż bez niej jednakże całkowicie to jego decyzja i to on zdecyduje czy chce być z brodą, czy też bez niej. Ja sam do niczego nie mam zamiaru go zmuszać, w azylu sam zrobi, co zechce.
- Więc wolałbyś mnie z brodą? - Dopytał, głaszcząc delikatnie mój policzek, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- Tego nie powiedziałem, podobasz mi się w brodzie i to bardzo jednakże również podobasz mi się bez niej, to ty zdecydujesz czy chcesz mieć brodę, czy też nie moje zdanie nie powinno mieć wpływu na twoją decyzję.
Sorey kiwnął głową, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, który bardzo mi się spodobał, czasem naprawdę myślę tylko o jednym, do czego małżeństwo z człowiekiem mnie doprowadziło..
- W porządku przemyśle to a teraz proszę, połóż się spać. Odpocznij, jesteś nam potrzebny, do dalszej podróży - Poprosił, na co kiwnąłem delikatnie głową, kładąc głowę na jego ramieniu, powoli zasypiając wtulony w jego ramię.
Oczy otworzyłem kilka godzin później, gdy nasza mała córeczka zaczęła głośno krzyczeć, zaskoczony otworzyłem oczy, po chwili cicho wzdychając, chciała tylko zwrócić swoją uwagę. No tak cała Misaki lubi czasem, jak jej tata zwrócić głośno swoją uwagę.
- Co się stało maleńka? - Spytałem, gdy wstałam z ziemi, powoli podchodząc do dziecka.
- Chce do domu - Zawołała, ukazując swoje pełne niezadowolenie. Rozumiałem ją, sam pewnie w jej wieku nie chciałbym wyruszać w taką długą i męczącą podróż, jeszcze tylko jeden dzień jeszcze trochę musi wytrzymać.
- Skarbie, obiecuje ci, że jeszcze dziś dotrzemy do domu - Obiecałem, biorąc małą na ręce, głaszcząc delikatnie ją po głowie. Moja mała gwiazda, mimo że nie była do końca, zadowolona zgodziła się, wtulając w moje ciało.
W czasie gdy ja trzymałem małą na rękach. Sorey przygotowywał wszystko do naszej podróży, niewiele mogłem zrobić, gdy Misaki nie chciała mnie puścić, znajdźmy się, najszybciej jak się tylko da, na miejscu w innym wypadku mała nie da nam dziś żyć.
Podróż zajęła nam kilka godzin, w tym czasie mała troszeczkę płakała, na szczęście szybko udało nam się to załagodzić, skupiając się na tym, by bezpiecznie dotrzeć do mojego dawnego domu.
- Jesteśmy - Odezwałem się z oddali, dostrzegając już wielkie mury azylu.
Dzieciaki krzyknęły z radości, biegnąc w stronę murów, a przynajmniej Yuki, Misaki wierciła się tylko w ramionach taty, troszeczkę nas pośpieszając. Mam nadzieje, że to pierwsza i ostatnia taka długa wyprawa z tak malutkim dzieckiem.
Z ulgą wpatrywałem się w mury, nim znaleźliśmy się tuż przy wielkiej bramie, która ku mojemu zaskoczeniu nie była już tak bardzo strzeżona. Zaciekawiony tym faktem spokojnie wszedłem do środka, rozglądając się uważnie.
- Możecie wejść - Odezwałem się po chwili, idąc dalej. Reszta mojej rodziny zrobiła to samo, powoli idąc za mną.
- Mikleo? Jak dobrze cię znów zobaczyć - Zawołała pojawiająca się znikąd Aurora. - I nie jesteś sam, miło cię znów zobaczyć Sorey i ciebie Yuki również, a co to za mały Słodziak? - Tym razem dziewczyna zwróciła się do naszej córeczki, co dziwniejsze mała z szerokim uśmiechem na ustach wyciągnęła rączki w stronę dziewczyny. Chcąc, aby ta wzięła ja na ręce.
- Nazywa się Misaki - Sorey podając małą dziewczynie, odezwał się do niej, delikatnie przy tym uśmiechając.
- Misaki? Ładne imię. Więc co was sprowadza do azylu? - Zapytała zaciekawiona.
- Musieliśmy na chwile zniknąć z miasta, wyjaśnię ci później, możemy zostać tu na jakiś czas? - Aurora nie potrzebowała nic więcej, kiwając głową, poprosiła nas, byśmy poszli za nią, pokazując nam jeden z domków znajdujących się w Azylu.
- Możecie zostać tu, ile chcecie, na górze są dwa pokoju, tu jest kuchnia łączona z salonem, tu łazienka a tu - Otworzyła drzwi prowadzące w dół do małego, chociaż bardzo przytulnego pokoiku z kominkiem. - Sypialnia, zajmijcie się sobą i dzieciakami, odpocznijcie, przyniosę wam coś do jedzenia, a później opowiecie mi wszystko - Podając nam klucze, uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękujemy - Odprowadziłem, odprowadzając dziewczynę w stronę drzwi, ciesząc się z tak ładnego i przytulnego domu, nie był to nasz przytulny kącik, ale i ten wcale nie był taki zły.
- Idę położyć Misaki spać - Odezwałem się, biorąc małą na ręce, była markotna, wiec to dobry moment, by ją położyć, później ją umyje, gdy trochę się wyśpi w tym czasie Yuki i Sorey zdążą się wykąpać, oboje powinni odpocząć, każde z nas jest zmęczone i nareszcie ma czas na odpoczynek, trzeba to wykorzystać, nim znów będziemy musieli wrócić do miasta, by ratować tych wszystkich biednych ludzi.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz