Przyłapałem się na tym, że nie do końca ufałem Aurorze, no ale miałem co do tego prawo. Dlaczego nie chce rozmawiać przy mnie? Czysto teoretycznie nie miało to przecież sensu, skoro Miki chciał mi później wszystko powiedzieć. Nie powinienem być zazdrosny, ponieważ Aurora jest aniołem, więc nie w głowie jej takie złe uczynki jak namawianie do zdrady, ale jednak taka malutka iskierka zazdrości pojawiła się w moim sercu. W końcu Aurora była czysto teoretycznie kobietą perfekcyjną dla niego, a ja jestem... cóż, no do perfekcji mi daleko.
- Skoro chcemy, to czemu będziecie to omawiać beze mnie? – spytałem, nie do końca chcąc się zgodzić na ten pomysł, ale coś czułem, że i tak nie będę miał wyboru i wyjdzie na jego, jak zwykle zresztą.
- Ponieważ dzieci bardzo potrzebują uwagi jednego z rodziców i bardzo się za tobą stęskniły. Spokojnie, powiem ci wszystko później – dalej starał się mnie uspokoić, ale ja nie chciałem dać się przekonać. Coś tu było nie tak; albo Aurora chciała spędzić z moim mężem trochę czasu sam na sam, albo ma pomysł, który mi by się ewidentnie nie spodobał, dlatego nie chce, abym przy tym był. Bardzie skłaniam się do tej drugiej opcji, dlatego tym bardziej powinienem przy nim być.
- Mimo wszystko wolałbym, żebym był przy tobie – powiedziałem, może odrobinkę naburmuszony.
- Nic nie stracisz, na spokojnie – odpowiedział, całując mnie policzek. – Myślę, że nasza księżniczka chce trochę uwagi od ukochanego taty – dodał i jak na zawołanie przybiegła do nas Misaki, a tak konkretnie do mnie, i chwyciła moją dłoń, ciągnąc na plac zabaw. Nie miałem zatem innego wyboru, jak tylko zrobić to, co moja mała księżniczka chce. Kiedy na moment się odwróciłem w stronę mojego męża, nie było go na ławce.
Resztę popołudnia spędziłem z dzieciakami, nadrabiając z nimi czas, którego ostatnio dla nich nie miałem. Wieczorem wróciliśmy do domu, gdzie przygotowałem dzieciom kolację. Byłem pewien, że Mikleo już wrócił ale nasz tymczasowy domek był pusty. Znaczy, prawie pusty, była w nim jedynie Coco, która sobie spała na kanapie, nie przejmując się nikim i niczym. Zauważyłem, że troszkę ostatnio się rozleniwiła i większość swojego czasu spędza w domu, leżąc i śpiąc, no i oczywiście jedząc. Wiem, że koty większość swojego życia spędzają właśnie na spaniu, ale miałem wrażenie, że w domu była nieco bardziej aktywna. Może po prostu korzysta ze spokoju? Misaki trochę więcej czasu spędza na dworze, dzięki czemu już jej tak nie męczy. Cóż, po prostu mam nadzieję, że nie jest chora ani nic takiego. I ja się do niej bardzo przywiązałem. Cieszę się, że Miki wtedy się zgodził, abyśmy ją wzięli, nawet jeżeli nie był wtedy tak w pełni świadomy.
Po kolacji umyłem małą i postanowiłem ją ululać do snu, czytając jej książkę. Kiedy mała zasnęła, postanowiłem zerknąć, co u Yuki’ego, ponieważ po kolacji zaraz poszedł do swojego pokoju wraz ze swoim nieodłącznym psim towarzyszem. On także już spał, pewnie zmęczony całym dniem, który był dosyć aktywny. Właściwie, to dzisiaj nawet obiadu nie jadłem, a jedynie śniadanie i kolację. Cóż, i tak nie byłem jakoś specjalnie głodny, a Misaki zjadła całkiem sporą kolację, więc też raczej głodna spać nie poszła.
- Trochę wam zajęła ta rozmowa – odezwałem się, kiedy tylko Mikleo wszedł do domu. Oczywiście postanowiłem na niego zaczekać nawet pomimo tego, że byłem zmęczony, w końcu miałem za sobą nieprzespaną noc.
- Brzmisz, jakbyś był zły – powiedział to takim tonem, ze aż poczułem się źle. Naprawdę tak brzmiałem? Cóż, to nie był mój zamysł, może byłem troszkę zniecierpliwiony i zmęczony, ale na pewno nie zły. Przynajmniej nie jeszcze, to wszystko zależy od tego, co usłyszę. Też pytanie, jak wiele z tej rozmowy Miki zachowa dla ciebie... no, ale o tym się najprawdopodobniej nigdy nie dowiem, Albo dowiem się o tym w najmniej niespodziewanym momencie.
- Ale nie jestem. To o czym rozmawialiście tak długo? – spytałem, odkładając książkę na bok, by poświęcić tę uwagę całkowicie mojemu mężowi.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz