czwartek, 28 lipca 2022

Od Mikleo CD Soreya

 Nie mogłem się nie zgodzić, samemu najchętniej wychodząc z zamku, miałem już dość siedzenia w czterech ścianach jednocześnie zastanawiając się nad samopoczuciem męża, czy on aby na pewno czuje się dobrze? Czy nie powinien jeszcze odpocząć, niby to mówi, że czuje się dobrze, że wszystko z nim w porządku więc powinienem mu wierzyć, w końcu by mnie nie okłamał, prawda?
- W prządł, jeśli czujesz się dobrze i masz siłę, możemy iść - Odpowiedziałem, głaszcząc jego policzek, rozumiejąc, że chciałby spędzić trochę czasu ze mną tak jak i ja maże o czasie spokojnie spędzonym z moim ukochanym mężem. Ostatnio nie mamy dla siebie za bardzo czasu, ciągle mając jakieś zajęcia, to znaczy ja miałem, ratując ludzi, a on pilnując mnie, był nie przesadził, później ta utrata świadomości na dwa dni dobrze, że już jestem. Czuje, że tylko dzięki mojej obecności jego psychika wróci do zdrowia, co działa zawsze w obie strony, w wielu sytuacjach, gdybym nie miał go przy sobie, już dawno bym zwariował, aż boje się pomyśleć co stałoby się z dziećmi, gdybym stracił męża i sam zwariował, nie byłbym chyba już wtedy dobrym rodzicem.
- Czuje się dobrze i mam siłę, chce tylko iść do ogrodu z moim mężem - Wyznał, chwytając moją dłoń, którą następnie ucałował.
Nie negując jego słów, kiwnąłem głową, wychodząc z nim do pięknych królewskich ogrodów, w których zawsze było tak pięknie i przytulnie. Alisha, a raczej jej ogrodnicy bardzo dobrze dbają o ogród, który jak mówiła kiedyś dziewczyną, jest pamiątką po zmarłej mamie i tacie, piękna pamiątka żywa i wdzięczna od razu widać, że jej rodzice kiedyś byli szczęśliwi, tworząc to piękne miejsce.
- Piękne miejsce, chciałbym by kiedyś nasz ogród był równie piękny - Wyznałem, gdy usiedliśmy na ławce pod pnącym się na metalowym łuku.
- Cóż wydaje mi się, że to zajęłoby nam bardzo dużo czasu, poza tym nie wiemy, jak teraz wygląda nasz ogródek, gdy nikt o niego nie dba - Przypominał mi o moim warzywniku gdzie razem z Yukim zajmowaliśmy się warzywami, które miały wydać plony, trochę szkoda dużo pracy poszło na marne jednak to nie koniec świata, gdy wrócimy do domu, znów wrócę do pielęgnacji warzywnika i zrobię wszystko, aby był piękny, zdrowy i obfity w plony.
- Czasem wystarczy troszeczkę miłości, dobroci i cierpliwości, aby z niczego wyszło coś - Gdy to mówiłem, wstałem z ławki, podchodząc do róży, która tak pięknie i wdzięcznie pięła się na łuku.
Sorey w milczeniu podszedł do mnie, opierając swój podbródek na moim ramieniu.
- Tak cierpliwy, dobry i kochający może być tylko anioł - Wyszeptał, całując mój policzek.
- Nie koniecznie, jesteśmy stworzeni na wzór pana tak jak i wy z tą różnicą, że my możemy oprzeć się złu, co nie wykreśla was z bycia dobrymi, miłosiernymi i cierpliwymi, musicie się jeszcze sporo nauczyć, by stało się to możliwe w waszych głowach, bo w sercach jest od zawsze - Jak zawsze starałem się mówić mądrze, odwracając twarz w stronę męża, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. - Kocham cię, a ty kocham mnie to już dar, przed którym też trzeba się otworzyć..
- Zawsze wiesz co powiedzieć - Rozbawiony patrzył w moje oczy, które błyszczały szczerą radością jak niewiele ludziom potrzeb a trochę miłości i już zmieniają się w lepszych siebie.
- Taki mój dar - Zażartowałem, przytulając się do ciała męża, dostrzegając ogrodnik, który w milczeniu chyba cały czas się nam przyglądał, no tak jestem widoczny, a mój mąż jest mężczyzna. A my grzeszmy, mimo że Bóg nigdy nie zakazywał miłości, dopóki jest szczera i prawdziwa pan ją pobłogosławi..
Resztę dnia spędziliśmy w ogrodzie na rozmowach i drobnych pieszczotach, samo tulenie było już cudowną pieszczotą, której brakowało mi z rąk męża.
Po powrocie do zamku zamieniłem kilka zdań ze służbą, która chciała się o coś zapytać, przynosząc nam posiłek, no tak mój mąż od śniadania nic nie jadł, a więc to czas by nadrobił te niezjedzone posiłki.
- Bycie widzialnym jest męczące, zdecydowanie wolałem, gdy nikt mnie nie widział - Wyznałem, kiedy to odniosłem tace po zjedzonym posiłku, przy którym towarzyszyłem mężowi, dzielni spożywając go z nim.
- Ja również - Przyznał, biorąc mnie na kolana, gdy tylko do niego podszedłem.
- A to niby dlaczego? Jesteś zazdrosny?
- Nie, nie lubię, gdy ktoś zjada cię wzrokiem, a teraz każdy może cię zobaczyć - Wyznał, co przyznam, trochę mnie rozbawiło, poprawiając się więc na jego kolanach, odwróciłem się przodem do niego, siadając okrakiem na jego nogach.
- Mogą patrzeć, ale tylko ty możesz mnie dotykać - Gdy to mówiłem, prowadziłem jego dłoń po moim ciele. - I tylko ty zawsze będzie mógł - Dodałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, chcąc zapewnić go, że tylko on może mnie dotykać, robiąc najróżniejsze rzeczy podczas chwil intymnych, na które nie pozwolę nikomu innemu. Kocham tylko jego i tylko z nim chce spędzić resztę mojego a w naszym przypadku jego życia.

<Pasterzyku najdroższy? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz