Grzecznie podążyłem za mężem, nie mając do końca wyjścia, dziś w końcu to on jest tu panem, to on dziś rozdaje karty, co nie do końca mi się podoba. Nie lubię, gdy ktoś mówi mi co mam robić, z drugiej strony troszeczkę przesadzam, mój mąż nie robi mi nic złego przynajmniej na razie, nie jestem jednak pewien, co siedzi mu w głowie, może nie wyjdzie to nigdzie poza naszą sypialnię, ale to i tak nie zmienia faktu, że trochę się stresuję, nie lubię niespodzianek ani zbyt niekomfortowych sytuacji a mój mąż cóż on lubi i mnie zaskakiwać i wywoływać poczucie wstydu...
Westchnąłem cicho, wpatrując się w poczynania moje męża, który nalał już dla nas gorącą wodę, zdejmując górną część swojego odzienia.
- Na co czekasz? Rozbierz się - Widząc, że stoję, nie wykonując polecenia, Sorey podszedł do mnie, uśmiechając się zadziornie. - Rozumiem, mi też to bardziej pasuje - Wymruczał, rozpinając guziki w mojej koszuli, której po chwili się pozbył, dobierając się do reszty mojego odzienia. Nie powiedziałem nie, więc nie czół oporu, by zdjąć z mojego ciała wszystko, co na nim było, specjalnie opuszkami palców drażniąc moją skórę, która zdradliwie drżała pod wpływem jego niby przypadkowego dotyku..
- Mogę wejść do wody? - Uciekając wzrokiem, nerwowo bawiłem się swoimi długimi włosami, odrobinkę się krępując, mój mąż już wielokrotnie widział mnie nagiego i to nie specjalnie mnie peszyło, tym razem jednak stałem przed nim cały nagi, gdy on był jeszcze ubrany, pożerając mnie swoim spojrzeniem.
Sorey kiwnął twierdząco głową, pozwalając mi wejść do balii. Wykonałem to natychmiast, zanurzając ciało w ciepłej wodzie, która wywołała przyjemne rozluźnienie moich mięśni.
Zadowolony zamknąłem oczy, już po chwili opierając się o klatkę piersiową męża, który wszedł do wody tuż za mną.
- Przyjemnie ci? - Pytając, owinął ręce wokół moich ramion, składając kilka delikatnych pocałunków na moim karku.
- Tak, nawet bardzo - Przyznałem, zadowolony. Przynajmniej tym razem nie mając na co narzekać, choć prawdą jest to, że przez wspólną kąpielą miałem niewielkie opory. Kiedy i z czym ja jednak nie mam oporów? Może faktycznie mam odrobinkę kobiecy charakter? Co ja mówię, Sorey mi coś wmawia, a ja się mu daje podejść ja dziecko. Rany nawet nie ma pojęcia, jaką władzę nade mną ma.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - Wymruczał mi do ucha, podgryzając jego płatek, co wywołało kolejny przyjemny dreszcze przebiegający po moim ciele.
Sorey doskonale wiedział jak dotyk jego dłoni działa na moje ciało, co doskonale potrafił wykorzystać, robiąc wszystko, abym myślał, że to ja tego właśnie chcę. Wciąż nie pojmuje, jak mogę dać mu się tak łatwo podejść..
Rozmyślając trochę nad sprytem mojego partnera, pozwoliłem mu na drobne przyjemności, pocałunek tam czy tu, dotyk niby to przypadkowy, wiedziałem doskonale, do czego to prowadziło i w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało, im bardziej on chcę, tym więcej korzyści i ja z tego mam rozkoszując się każdą nawet najmniejszą przyjemnością.
W balii siedzieliśmy aż do chwili ochłodzenia się wody, mi szczerze to nie przeszkadzało, ale mojemu mężowi, a i owszem, tak wiem, nie mając wyjścia, musiałem również z niej wyjść, tym razem mając założyć jedynie koszule Soreya. Jak sam stwierdził i tego za chwilę się pozbędziemy, więc nie było sensu zakładać moich wszystkich ubrań, jego koszula w zupełności miała mi wystarczyć przynajmniej na chwilę, dopóki nie da mi czegoś innego. Więc znów będę miał założyć na siebie damskie ubranie? Trochę to krępujące, choć w tej chwili już bardziej znośne niż przedtem, da się przyzwyczaić..
Sorey wyciągając mnie za rękę z łazienki, rozejrzał się po pokoju. Zauważając, że taca zniknęła, co wyjątkowo go uradowało i chyba tylko ja nie wiedziałem dlaczego.
- Zamknij, proszę oczy, mam dla ciebie niespodziankę - Kładąc mi dłonie na policzkach, uśmiechnął się dość dziwnie, to nie był jego typowy codzienny uśmiech, coś się za nim kryło, tylko ja nie wiedziałem co. Postanowiłem jednak nie stawiać się, zamykając oczy, spokojnie czekając na jego dalsze działanie.
Sorey zdjął dłonie z mojej twarzy, na chwilę odchodząc ode mnie, prosząc jeszcze raz, bym nie otwierał oczu. Nie otworzyłem aż do chwili, gdy poczułem dziwny pasek na szyi, który mi zapiął, dopiero wtedy pozwalając otworzyć oczy.
Nie wiedząc jeszcze co mam na sobie, podszedłem do lustra, potrzebując kilku chwil, aby zrozumieć.
- Obroża? - Byłem bardzo zaskoczony, gdy doszło do mnie co mam na sobie.
- Tak, nie ociera cię? Nie za mocno ją zapiąłem? - Pytając, podszedłem bliżej, aby sprawdzić, czy nic się nie dzieje z moją skórą.
- Wszystko jest w porządku - Wciąż byłem bardzo, ale to bardzo zaskoczony nie rozumiałem tego, z drugiej strony rozumieć nie chciałem, jeśli to podnieca mojego męża, mogę w tym chodzić, z resztą nie wyglądam w tym źle, nie jest zbyt duża więc i nie specjalnie mi przeszkadza.
- Mam ci ją zdjąć? - Widziałem, że bardzo chciałbym, ją nosił, z drugiej strony nie chciał mnie do niczego zmuszać, dając mi wybór.
- Nie musisz, jeśli sprawia ci to przyjemność, ten jeden raz mogę ją ponosić - Odwracając się do męża, z zadziornym uśmiechem na twarzy stanąłem na palcach, by połączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Mając ochotę przejść do dalszej części przedstawienia, w której i ja będę się dobrze bawił.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz