czwartek, 17 grudnia 2020

Od Mikleo CD Soreya

 Lekko speszony jego pytaniem przez chwilę milczałem, rozglądając się po pokoju, który wydawał się naprawdę bardzo ciekawy w tej chwili. Naprawdę nie wiedziałem, czy powinienem mu o tym mówić, bojąc się, jak mógłby odebrać słowa wypowiedziane przez moją niegdyś przyjaciółkę.
- Powiedziała, że teraz rozumiem, dlaczego nigdy nie potrafiłem odwzajemnić jej uczuć - Wyjaśniłem, nie chciałem tego mówić. Wiedząc, że może to źle odebrać. Nie mogłem jednak go oszukiwać i udawać, że nic dziwnego nie padło z jej ust, Sorey uczył mnie, by mówić sobie wszystko bez względu na to, czy jest to dobre czy też nie. Dodatkowo będąc aniołem, nie mogłem posuwać się do kłamstw, one naprawdę nie były a miejscu.
- Rachel coś do ciebie kiedyś czuła? - Zaskoczony spojrzał na mnie, a w jego oczach zauważyłem niepokój, którego zobaczyć naprawdę nie chciałem. Przecież to była przeszłość. Czasy, gdy jeszcze on nie istniał na tym świecie, a ja byłem zwykłym człowiekiem niewartym grzechu.
- Tak, kiedyś była zakochana w moim ludzkim wcieleniu. Ja jednak czułem, że to nie to - Przyznałem, dotykając jego policzka, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. - Nie przejmuj się, należę tylko do ciebie i o tym nie zapominaj. Jej powrót niczego między nami nie zmieni - Zapewniłem go, nie chcąc, aby odczuwał niepewność lub strach. Nigdy go nie zdradzę, nie mógłbym tego zrobić, za bardzo go kocham, abym mógł opuścić lub w tak podły sposób skrzywdzić. Ciszę się, że Rachel wróciła, nie mam jednak zamiaru zrobić z nią niczego, czego mógłbym później żałować lub co mogłoby spowodować rozpad naszego związku.
- Wiem, kocham cię - Wymruczał, składając na mojej szyi kilka pocałunków, pozostawiając po sobie czerwone ślady, których ukryć nie mogłem, nawet gdybym bardzo chciał. Nie miałem mu tego za złe. Rozumiejąc, że może być odrobinkę zazdrosny, chociaż nie rozumiałem, dlaczego to w jego ramionach sypiam, to z nim spełniam najskrytsze fantazję i to z nim mam dziecko, nie nasze biologiczne, ale to niczego tak naprawdę nie zmienia.
- Ja ciebie też kocham - Przyznałem, poprawiając swoje włosy, które niestety musiały pozostać rozpuszczone. No cóż, będę musiał jakoś to przeżyć, nawet jeśli nie do końca je takie lubię.
Sorey uśmiechnął się do mnie, pozwalając mi wyjść. Wiem, że po tym, co usłyszał, mógł być niepewny w stosunku do dziewczyny, miałem jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a mój mąż nie zacznie sobie czegoś wmawiać, jeszcze tego by mi brakowało, aby Sorey posądził mnie o zdradę z Rachel..
Wychodząc spokojnie z pokoju, skierowałem się powoli nad jezioro, gdzie miała czekać na mnie dziewczyna, szczerze powiedziawszy, odczuwałem lekki niepokój, chyba Sorey zaraził mnie tym swoim przesadnym przewrażliwienie na punkcie tego miejsca.
Westchnąłem cicho, karcąc się za to w myślach, już mi odbiło, mogę za to podziękować mojej ludzkiej połówce, oboje niedługo zwariujemy, jeśli on nadal będzie wysnuwał coraz to nowsze paranoje.
- Mamoru już jesteś, to znaczy Mikleo wybacz, nie mogę się przyzwyczaić - Dziewczyna podbiegła do mnie, uśmiechając się radośnie, odsuwając moje wszelakie myśli na bok, w tej chwili liczyła się tylko ona i czas, który mieliśmy dla siebie.
Szczerze mogę przyznać, przy Rachel czas mógł nie istnieć, zawsze potrafiła postawić na swoim, wręcz zagadując człowieka na śmierć, przypominała mi trochę Soreya, on też tak potrafił, choć już dawno tak nie robił, czasem za tym nawet tęskniłem jednak tylko czasem.
Razem z dziewczyną wspominaliśmy stare dobre czasy, ku mojemu zaskoczeniu białowłosa pamiętała stanowczo więcej ode mnie, nie ukrywając zadowolenia z tego faktu, kolejny raz z rzędu wypominając mi to jak beznadziejnie krótką pamięć miałem, nie wiem, czy miało mnie to obrazić czy nie ja jednak nie czułem się zbytnio dotknięty tymi słowami, kiedyś była taka samo, to pamiętałem doskonale odrobinkę złośliwa, ale i z tym potrafiłem sobie poradzić.
- Muszę już wracać. Sorey na mnie czeka - Zwróciłem się do przyjaciółki. Chcąc, a nawet musząc już wracać, aby mój mąż nie zaczął się o mnie zbytnio zamartwiać. Nie chciałbym tego dla niego.
- Rozumiem, nie będę cię zatrzymywać, spotkamy się jutro? - Spytała, ładnie się do mnie uśmiechając tym razem bez żadnych złośliwości jak miło z jej strony.
- Tak, o tej samej godzinie w tym samym miejscu - Odparłem, zbierając się do powrotu. - W sumie mógłbym przyjść z mężem? Miło by było, gdybyście się lepiej poznali - Dodałem, bardzo tego chcąc, w końcu on jest moją drugą połówką a ona istotą, która podarowała mi życie.
- Oczywiście chętnie lepiej go poznam - Ucieszyłem się na te słowa, dziękując dziewczynę, jednocześnie żegnając się z nią, uprzednio jeszcze proponując odprowadzenie do domu, na co odmówiła. Twierdząc, że da sobie sama radę. Trochę to dziwne, że nie mieszka w zamku, jak inni służący nie chciałem jednak być niegrzeczny, dlatego nie zadawałem więcej pytań, wracając do czekającego na mnie chłopaka.
Droga nie była długa a, że dobrze ją znałem, doskonale wiedziałem jak szybko ją pokonać, by już po kilku minutach znaleźć się w pokoju, gdzie na fotelu siedział Sorey, czytając jakąś książkę.
- Hej już jestem - Moje słowa zwróciły uwagę chłopaka, który uśmiechnął się do mnie, dłonią przywołując mnie do siebie, nie mogąc przecież mu odmówić, szybko znalazłem się przy nim, siadając mu na kolanach, witając się z nim pocałunkiem w usta.
- Jak się bawiłeś? - Gdy o to zapytał, łagodny uśmiech wkradł mi się na usta, co zostało od razu zauważone przez niego.
- Dobrze, wspominaliśmy dawne czasy, trochę przybliżyliśmy sobie teraźniejsze życie i umówiliśmy się na jutro o tej sam porze z tą różnicą, że chciałbym zabrać cię ze sobą. Cieszyłbym się, gdybyś ty i Rachel lepiej się poznali - Bardzo chciałem, aby mój partner się zgodził, poza tym dzięki temu może być pewien, że ja i dziewczyna nie mamy nic ku sobie, gdyby tak było, nie zaprosiłbym go i nie chciałbym ich poznać. Tak wiem, to było nasze pierwsze spotkanie, po latach nie oznacza to jednak, że z upływem czasu pójdę z nią do łóżka, nie pomyślałbym pewnie o tym, gdyby nie wyraz twarzy mojego męża wyglądał, jakby odrobinkę był zazdrosny, a może tylko mi się wydawało? Na pewno, przecież wie, że tylko jego pragnę o każdej porze dnia i nocy i żadna dziewczyna tego nie zmieni.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz