Zostawiłem mojego chłopaka samego, na kilka chwil nie mając przecież powodu, aby ciągnąć go ze sobą do kuchni, jestem dużym chłopcem i na pewno dam sobie radę sam z dwoma drinkami w końcu zajmie mi to może z dziesięć minut, no może przesadzam, pięć nie jest to istotne, został na chwilę sam raczej nic mu się tu nie stanie nie z ludźmi, których znam.
Dostając się do kuchni, musiałem przeprosić kilka osób, aby dostać się do napoi, nie wiem, dlaczego w ogóle są tu ludzie, przecież cała impreza odbywa się w salonie, a nie tutaj.
Nie rozumiem tych ludzi i chyba w niektórych sprawach nie zrozumiem, nawet jeśli bardzo będę tego chciał. Skupiłem się więc na drinkach, które musiałem zrobić jak najszybciej, aby równie szybko wrócić do mojego liska, niestety dziewczyny znajdujące się w tym samym pomieszczeniu postanowiły mi trochę poprzeszkadzać, nie przejmując się w ogóle tym, że mógłbym się do kogoś śpieszyć.
- Świetna impreza prawda? - Blondynka, której nigdy wcześniej na oczy nie widziałem, podeszła do mnie kładąc mi dłoń na ramieniu, westchnąłem cicho, na ten gest patrząc przez chwilę na jej twarz, nie rozumiejąc po co, w ogóle to mówi. Tak to prawda zabawa jest przednia, miła atmosfera, alkohol ludzie, których znam i lubię czego chcieć więcej? Może spokoju od tych lasek oj tak to by mi odpowiadało.
- To prawda - Odpowiedziałem krótko, kończąc przygotowywanie zimnych alkoholowych napoi.
- Jesteś bardzo spięty wszystko w porządku? - Spytała, jej koleżanka, której też nie znałem, rany skąd one się tu w ogóle wzięły? Czy moim kumple muszą zapraszać randomowych ludzi do tego domu? Nie zdziwię się, jak kiedyś coś im zginie, o ile już nie zginęło.
- Nie jestem spięty, jestem odrobinkę zajęty, jakbyście nie zauważyły, dlatego prosiłbym, abyście dały mi spokój, nie mam czasu ani chęci z wami dyskutować - Tak było odrobinkę zbyt surowy, nie potrafiłem jednak inaczej ich potraktować, te laski były irytujące, a ich spojrzenia mówiły mi wprost, że mają na mnie ochotę. Cóż może, gdybym nie był z Karotą i gdybym nie był trzeźwy, kto wie, jakby się to potoczyło dalej.
- Jesteś bardzo nieprzyjemny jak na tak przystojnego chłopaka - Znów odezwała się blondynka, uśmiechając się do mnie słodko, oboje znaliśmy te uśmiechy, wiedzieliśmy co, one oznaczały, a mimo to nie specjalnie mnie to ruszało.
Wziąłem więc drinki do rąk, przepraszając dziewczyn za brak możliwości spędzenia z nimi więcej czasu, wracając do mojego partnera, który znajdował się razem z Marko. Zaciekawiony co tak właściwie jest grane, przystanąłem na chwilę, uważnie m się przyglądając. Marko, dał kubek z jakimś napojem mojemu chłopakowi, który na początku nie chciał tego przyjąć, uczynił to tylko i wyłącznie z powodu coraz to większego nalegania ciemnowłosego.
Bez słowa więc obserwowałem dalej, co się tam dzieje zauważając, że Marko coraz bardziej przymila się do Marcheweczki, czego on od niego chce? Przecież doskonale wie, że Karoka jest mój. Tylko spokojnie na pewno odrobinkę przesadzasz, nic przecież się nie dzieje przynajmniej nie teraz.
Marko, jednak z czasem stawał się coraz to bardziej natarczywy, co mojemu chłopakowi się nie podobało mi zresztą też, nikt nie będzie dotykał mojego liska w ten sposób.
- Co tu się dzieje? - Spytałem, w końcu podchodząc do tej dwójki.
Mój chłopak od razu schował się za mną, tak jakby naprawdę bał się Markusa.
- Nic takiego chciałem tylko się trochę podroczyć z twoim chłopakiem - Odparł, zachowując się tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało, czym jedynie bardziej mnie rozzłościł.
- Słuchaj no, nie waż się, do niego zbliżać on jest mój - Warknąłem, ostrzegając tego palanta przed następną taką sytuacją, nie życzę sobie takich żartów.
Chłopak westchnął cicho, przewracając oczami, koniec końców odchodząc od nas, dobrze zrobił, gdyby zechciał się ze mną kłócić, mógłby niepotrzebnie, dostać w twarz a tego by nie chciał.
- Wszystko dobrze? Nic ci nie zrobił? - Spytałem, odstawiając drinki na bok, chcąc przyjrzeć się mojemu małemu chłopcu, bojąc się, że ten dupek mógł mu coś przypadkiem zrobić, a za to naprawdę obiłbym mu psyk.
<Karotka? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz