Przyznam, troszeczkę inaczej wyobrażałem sobie początek tej imprezy. Byłem pewien, że się nie rozdzielimy, albo przynajmniej nie na początku. Jednak co miałem zrobić, zabronić mu, jakby to wyglądało? A może inaczej, w jakim świetle by mnie to przedstawiło? Przecież nie mogłem m zabronić tak trywialnej rzeczy, jak odejście na moment z kolegą, by pomóc mu poderwać dziewczynę… rany, czy to naprawdę było takie głupie, czy tak głupio brzmiało w mojej głowie? Tak czy siak, Taiki przecież zgodził się na to, że wróci szybko, a mnie pozostało nic innego, jak tylko na niego poczekać. Wypatrzę w tym tłumie kogoś, kogo znam i będę trzymać się tej osoby, póki mój chłopak nie wróci i wtedy wszystko będzie w porządku. W końcu, zostałem sam na co najwyżej parę minut, co złego może mi się przytrafić przez ten czas? Fakt, ostatnim razem nie spotkało mnie coś przyjemnego, ale też ostatnim razem byłem pozostawiony na nieco dłuższy okres niż parę minut… rany, Shōyō, musisz w końcu przestać panikować i się uspokoić. Zresztą, Marko tutaj nie było, albo przynajmniej go nie zauważyłem, albo przyjdzie spóźniony, jak ostatnim razem…
- Shōyō? Miałam nadzieję, że cię tu spotkam! – słysząc znajomy, dziewczęcy głos, niemalże odczułem ulgę. Chyba znalazłem osobę, z którą spędzę te kilka minut i z którą będę na pewno bezpieczny.
Odwróciłem się w stronę dziewczyny, pozbywając się wszelkiej obawy i niepewności z mojej twarzy i posłałem Emmie szeroki oraz jednocześnie bardzo szczery uśmiech. Bardzo, ale to bardzo cieszyłem się na jej widok, i nie tylko dlatego, że po prostu będę miał na ten krótki, i jednocześnie straszny czas. Ostatnim razem była dla mnie bardzo miła, i chyba mnie polubiła. Chociaż, trochę nie lubiłem, jak ona i jej koleżanki nazywały mnie słodkim, zresztą, podobnie jak Taiki. Czy oni wszyscy nie mogą zrozumieć tego, że wcale nie jestem uroczy? Po prostu jestem… trochę delikatniej zbudowany, niż reszta chłopaków w moim wieku, ale przecież ciągle rosnę, nie oznacza to jednak, że ktokolwiek ma prawo do nazywania mnie „słodkim”. Przecież chłopaki nie mogą być słodcy, to przeczy wszelkim zasadom.
- Hej, Emma – posłałem jej wesoły uśmiech i nim się zorientowałem, dziewczyna przytuliła mnie w przyjacielskim geście. Przyznam, nie tego się spodziewałem, do tej pory jedyne osoby, jakie mnie w ten sposób witały, to Natsu, czasem ciocia, no i oczywiście Taiki. Nie byłem przyzwyczajony do czegoś takiego i nie za bardzo wiedziałem, jak powinienem się zachować. Przyznam, czułem się nieco spięty całą tą sytuacją, taka bliskość była dla mnie nienaturalna. Poza tym, kompletnie inaczej się czułem, kiedy przytulał mnie ktoś, kogo kocham, a ktoś, kogo niezbyt dobrze znam. Mimo tego poczucia niepewności delikatnie odwzajemniłem gest, mając nieodparte wrażenie, że gdybym tego nie zrobił, dziewczynie zrobiłoby się smutno, a to jest ostatnia rzecz, jakiej chciałem.
- Wyglądasz przeuroczo – odparła po chwili, odsuwając się ode mnie i uważnie mi się przyglądając. Poczułem, jak moje policzki płomienieją z zażenowania. Rany, to było takie zawstydzające, już nigdy w życiu nie założę niczego podobnego, chyba, że Taiki będzie tego chciał, ale inaczej nie ma mowy, abym znowu się tak poniżył przed wszystkimi.
- Już to raz dzisiaj usłyszałem – powiedziałem cicho, uciekając wzrokiem w bok. Czy to nie to samo powiedział Taiki, kiedy ujrzał mnie pierwszy raz? Słowo w słowo po prostu. Coś czułem, że ta dwójka by się dopiero dogadała, o ile już się nie znają. Nie byłbym zdziwiony, w końcu on znał bardzo dużo ludzi, podczas kiedy ja dopiero zaczynałem poznawać jego znajomych. Szczerze, tych imion jest tyle, że trudno mi spamiętać momentami je wszystkie. To też jest powód, dla którego mało się przy nich odzywam, nie chciałbym przypadkiem pomylić czyjeś imię, to dopiero byłby wstyd.
- To ktoś ma bardzo dobry gust – dziewczyna posłała mi przyjazny uśmiech. – Chodź, dziewczyny też bardzo się ucieszą, zwłaszcza Katie – dodała, puszczając mi oczko i chwyciła mnie za nadgarstek, ciągnąc w bliżej nieznanym mi kierunku. Co jak co, ale nie podobał mi się ten gest, co to w ogóle miało oznaczać? Nie podobało mi się to.
Nie miałem jednak za bardzo wyboru, jak jedynie podążać za dziewczyną, a później grzecznie czekać, aż Taiki pomoże swojemu koledze i wróci do mnie. Dzielnie znosiłem komentarze dziewczyn na temat swojego „uroczego” wyglądu, w sumie to słuchając ich jednym uchem. Bardziej byłem skupiony na szukaniu w tłumie Taiki’ego i… w końcu go znalazłem. Był kilka metrów ode mnie, i nie był sam. Obok niego stał jego kolega, który na samym początku poprosił mojego chłopaka o pomoc, oraz jakaś dziewczyna, której za bardzo nie znałem i która nie podobała mi się z jednego względu; była zdecydowanie za blisko mojego partnera. Wyglądali na takich, którzy bardzo cieszą się swoim towarzystwem… a mnie to średnio pasowało. Przyznam, czułem lekki niepokój, słyszałem o wcześniejszych podbojach mojego chłopaka, co ani trochę mi nie pomagało. Nie chciałem, aby mój chłopak w taki sposób rozmawiał z tą dziewczyną, miałem trochę do niego o to żal. To, co czułem… to była zazdrość? Nie byłem do końca pewien, nigdy wcześniej jej nie czułem, tylko czasem coś o niej czytałem. To dobrze, że ją czułem? Chyba nie, w końcu to nie było dobre uczucie.
W pewnym momencie Taiki uniósł wzrok wprost na mnie. Nie zdołałem wyczytać żadnych emocji z jego spojrzenia, ponieważ sam spojrzałem w innym kierunku mając nadzieję tylko nadzieję, że nie zauważył, że się mu przypatruję. To, co czułem, nie było właściwe, musiałem się jak najszybciej ogarnąć.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz